sobota, 14 stycznia 2017

Odkurzacz

Ostatnio obejrzałem dość sporo filmów pokazujących gramofony. Chodzi o autentyczne filmy, gdzie właściciele gramofonów pokazują swoje urządzenia. Te filmy mają wiele cech wspólnych i może warto o nich napisać, ale tym razem chciałbym wspomnieć o jednej rzeczy. Otóż żadem z filmików, które widziałem nie pokazuje gramofonui, który stoi w takim miejscu, że może na niego świecić słońce. Zawsze film jest kręcony przy świetle sztucznym i rozproszonym. A to jest bardzo ważne.

Zupełnie inaczej prezentuje się płyta analogowa w cieniu, w świetle rozproszonym czy przy świetle żarówek, a inaczej w świetle słonecznym, bezpośrednim.

Jeśli ktoś ma winyle, niech poczeka na słoneczny dzień i wyjmie któryś z półki, wyciągnie z okładki i koszulki i obejrzy go w słońcu tuż przy oknie. Zobaczy widok żałosny doprawdy.

Nie chcę pisać o płytach starych. Ale nawet winyl nowy w świetle słonecznym prezentuje się nędznie. Wystarczy poczekać kilka chwil z płytą w rękach i zauważymy jak opadają na niego pyłki kurzu, które są w silnym świetle doskonale widoczne. Jeden pyłek, po chwili kolejny i następny.

Jeśli poczekamy dłużej, np. godzinę, to tych paprochów zbierze się całkiem sporo. A trzeba wiedzieć, że słychać każdy śmieć na płycie. Nie wszystkie pyłki wpadną w głąb rowków, ale te na które trafi igła - słychać.

Winyl jest dość trwały, ale przecież wystarczy wziąć szczoteczkę do odkurzania płyty, użyć jej trochę nie tak jak potrzeba i w słońcu zobaczymy ślady włosia na powierzchni płyty, które zostaną tam na zawsze.

A co powiedzieć o płytach starszych? W rowkach jest już sporo syfu, który doskonale słychać. Każdy śmieć jest słyszalny. Jedyna szansa na dźwięk wolny od śmieci to głośno nagrane utwory. Ale w cichszych fragmentach, gdzie muzyka nie maskuje brudu na płycie, doskonale go słychać.

Winyl jest dla mnie zagadką. Dlaczego ludzie chcą słuchać kurz i brud zawarty na płycie, skoro mogą mieć czysty dźwięk z nośnika cyfrowego?

3 komentarze:

  1. "Dlaczego ludzie chcą słuchać kurz i brud zawarty na płycie, skoro mogą mieć czysty dźwięk z nośnika cyfrowego?"

    Oczywiście, nośnik cyfrowy jest doskonały a winyl niedoskonały. Ale... czy to jest w ogóle REALNY problem? Dla mnie nie. Może dlatego, że nie jestem audiofilem.

    Trzaski są demonizowane. Na starych, ale nieporysowanych zachodnich wydaniach, zwykle są mało słyszalne a dobra dynamika nagrania mocno je kryje. Ale fakt -
    nadal są. Osobiście jednak uważam je za... uspokajające. :) Przypominają krople deszczu padające na parapet - to jest miły dla ucha szum.

    Całe pokolenia słuchały tych "trzasków" i bynajmniej nie utrudniało to czerpania pełnej radości z normalnego, ale nie nabożnego, słuchania muzyki. Paradoksalnie, pełny dostęp do wszystkiego w idealnej jakości spowodował, że wiele osób... przestało w ogóle słuchać albumów. Winyl stał się detoksem: masz fizyczny nośnik, z kopertą i okładką, który wymaga od ciebie więcej niż kliknięcia w ikonkę. Nie ma przełączania piosenek, jakiegoś rozdygotania "a włącz to, a włącz tamto".

    Zauważ, że wśród miłośników winyli jest wielu (większość?) ludzi przed trzydziestką. I to nie są audiofile, wielu z nich nie kupuje płyt na pokaz, niektórzy jako dzieci widzieli gramofon tylko w starych filmach, więc nie jest to też chwilowy sentymentalizm.

    Powrót płyt gramofonowych w ostatnich latach to nie jest też marketing koncernów, bo wszystko zaczęło się w second-handach i na giełdach. Używane płyty można kupić za niewielkie pieniądze: dziady z demoludów - od 5 zł, standardowa używka zachodnia - od 15 zł, bardzo dobrze zachowana płyta - max. 40 zł a wszytko powyżej to już dla audiofilów. ;) Koncerny dossały się później.

    Na marginesie, prawdziwym problemem płyty gramofonowej jest raczej inner groove distortion, które na fabrycznie nowych płytach bywa większe niż nawet na starych ale porządnych wydaniach. Widać, że ktoś tu robi ludzi w konia i ma w "de" jakość.
    Natomiast "szum tła" (tarcia igły o PCV), częste harmoniczne 50 Hz, czy w końcu te straszliwe trzaski (brud w rowkach) nie stanowią dla zwykłego człowieka bardzo wielkiego problemu. Wielu zniekształceń generowanych przez winyl w ogóle nie słychać, chyba że między piosenkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. A autor tego tekstu słyszał o myciu płyt, myjkach do płyt itp. sprzęcie? O płytę winylową trzeba dbać, a odwdzięczy się długoletnią "używalnością" i wysokiej jakości bezszmerowym odtwarzaniem (oczywiście na dobrej jakości, równie zadbanym sprzęcie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dorabiaj ideologii do czegoś, co gra po prostu wyraźnie słabiej niż CD czy zapis cyfrowy. Długoletnia używalność? Chyba jak leży hermetycznie zapakowana i jest odsłuchiwana raz na rok. I co z tego, że umyjesz płytę? za 5 minut będzie na niej z powrotem tyle syfu, ile było przed myciem. Dokładnie - nie rozumiem zachwytu winylami.

      Usuń