czwartek, 30 grudnia 2021

DVD na 24 fps: Odyseja kosmiczna 2001

Tytuł tego filmu jest w rzeczywistości nieco inny. Chodzi o "2001: Odyseja kosmiczna". Gdyby go zapisać w tytule posta tak jak należy, to by było trochę za dużo dwukropków obok siebie. A jak wiemy dwa dwukropki w barszczu, to za wiele;)

Z naszego punktu widzenia (sic!) bardziej interesujący jest dźwięk. A szczególnie ten film jest wart posłuchania. Dla fanów analogowego dźwięku to jest dokładnie to, czego szukają.  Ale przecież także muzyka jest rewelacyjna. Że nagrywana analogowo nie trzeba nawet wspominać. Nie jestem jakimś szczególnym zwolennikiem tej akurat muzyki, ale w połączeniu z obrazem tworzy ona całość niepowtarzalną. Odbiera się ją w jakiś specyficzny sposób.

Od strony akustycznej sprawą zupełnie fundamentalną jest fakt, że w tym filmie dźwięki nie rozchodzą się w próżni. A w Gwiezdnych Wojnach owszem, próżnia jest pełna przeróżnych odgłosów. No i statki kosmiczne w SW poruszają się tak, jakby były samolotami łatającymi w powietrzu czy też okrętami podwodnymi pływającymi w wodzie. Ale w tym konkretnym filmie jeszcze pewne prawa fizyki obowiązują.



Jeśli zaś chodzi o sprawy inne niż audio, to film zawiera wiele treści godnych zastanowienia. Przykładowo taka scena. Co to jest cover story mianowicie. Może to być zatem "a report or article connected with the picture on the front of a magazine" lub też "a story someone tells in order to hide the truth".

Mamy teraz jakąś cover story już prawie dwa lata. Ale dla wyrobienia sobie zdania trzeba wziąć pod uwagę to, że o kablach mających brzmienie zaczęto pisać już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. W odniesieniu do kabli można zadać dwa pytania. Pierwsze: czy ludzie są aż tak naiwni? Drugie: skąd i dokąd płyną pieniądze na prasowe enuncjacje o kablach i ile jest tych pieniędzy?

A takie pytanie: "kiedy przestaną iść te pieniądze na podtrzymywanie przekonania pewnej grupy ludzi o brzmieniu kabli?" nie wymaga odpowiedzi. Wszyscy rozumieją, że wtedy, gdy takie audiofilskie kable przestaną się sprzedawać. A wiemy, że wciąż się sprzedają. Czyli systematyczne pranie mózgu pozwala przez kilka dekad utrzymywać ludzi w stanie jakiegoś, nazwijmy to tak, audiofilskiego podniecenia.

PS. Dla tych, którzy nie oglądali. Film jest długi, a akcja zazwyczaj niespieszna. Jednak warto poznać, by zrozumieć, że ten film ukształtował pewną estetykę gatunku na wiele lat. Na dekady. A jak się go pozna, to i Gwiezdne Wojny, te pierwsze trzy części, zaczynają przemawiać inaczej. Ja ten film oglądałem dwa razy. Pierwszy raz, gdy przed laty kupiłem DVD, a drugi raz w zeszłym tygodniu. Przez trzy czy cztery dni po kawałku.


czwartek, 23 grudnia 2021

DVD na 24 fps: Matrix

 Dobry dźwięk w tym filmie to więcej niż połowa sukcesu. Już na samym początku blacha (czyli blaszane instrumenty dęte) brzmi znacznie lepiej. Różne skrzypienia, których mamy w filmie sporo, też nabierają realności, a tracą nieprzyjemną ostrość.

 W tym filmie cała ścieżka dźwiękowa jest świetna. Można by omówić każdą scenę, każdy kadr pod kątem towarzyszących dźwięków, odgłosów czy taktów muzyki. Przy okazji słuchając próbek audio.


Napisy czytamy wierszami, a nie kolumnami, chociaż czasem jeden wiersz to dwa, jak w "dymkach" w komiksach. Oczywiste, ale na wszelki wypadek informuję. Przysłuchiwałem się dziś rozmowom w kolejce do kasy i być może, a nawet z pewnością, osobom, które wiodły te rozmowy taka uwaga się przyda. Gdyby czytały bloga. Gdyby w ogóle coś czytały. Ale niestety raczej siedzą przed telewizorem i oglądają dziennik.

Jeśli ktoś nam mówi jakie są realia, to prawdopodobnie pierwsza nasza rekcja jest właśnie taka jak tu. Trzeba się jednak zdecydować czy żyć w matrixie, czy w realnym świecie. Jaki kolor pigułki wybierzecie, to wasza sprawa. Z pewnych względów lepsze są tabletki.

sobota, 18 grudnia 2021

DVD na 24 fps: Babylon A.D

Kiedy byłem dzieckiem w telewizji po południu dość regularnie można było oglądać teatr teatr lalkowy. To był początek lat siedemdziesiątych. Telewizor był czarno-biały i nazywał się Opal. Psuł się regularnie. Wspominam o tym teatrzyku lalkowym, gdyż filmy o których tutaj jest mowa mają takie znaczenie jak tamten teatrzyk lalkowy z perspektywy osoby dorosłej.

A dziś mamy taki oto film:

Babylon A.D. Poziom niedorzeczności jest tu podobny, jak to jest zwyczajowo w filmach fabularnych. W odniesieniu do poziomu absurdu przyjrzyjmy się do scenie, którą ilustruje powyższy obrazek. Jeśli ktoś jest zawodowcem, to kupując rzecz, którą będzie wykorzystywał w swojej pracy nie może sobie pozwolić na testowanie jej pierwszy raz dopiero wtedy, gdy będzie jej używał. Płetwonurek nie weźmie pod wodę ustrojstwa, które zapewnia mu oddychanie, o ile wcześniej dokładnie nie sprawdzi raz, a potem jeszcze raz czy wszystko działa. Od tego zależy jego życie, a nawet zdrowie.

W filmie odtwarzanym z prawidłową prędkością bardzo zyskuje muzyka, która rozbrzmiewa także i w tej wspomnianej wyżej scenie. Wspominam dlatego, że go sobie niedawno obejrzałem z dobrym pod względem szybkości odtwarzania dźwiękiem. Ale przede wszystkim aby podkreślić to, że od testowania czasem zależy wiele. Testy trwają czasem nawet kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat, a i tak nie zawsze wszystko wiadomo. Weźmy taki azbest. Zanim ktoś podejmie jakąś ważna decyzję, to niech trochę poczeka na zakończenie testów.

wtorek, 14 grudnia 2021

Gratulujemy Pani Prezes

 Osiągnięcie godne podziwu. Ci, którzy są wystarczająco starzy, żeby pamiętać tamte czasy mogą sobie przypomnieć czym była Trójka w czasie stanu wojennego, oczywiście również nieco później. Po co taka trudność wysilania pamięci? Jak sobie przypomnicie i włączycie tą obecną Trójkę, to wytrzymacie z nią mniej niż pół minuty. Pomijam reklamy. Jak traficie na muzykę, to jest duża szansa, że was odrzuci, bo to prawdopodobnie będzie coś w guście osoby pozbawionej smaku. A jak odezwie się osoba prowadząca program, to zauważycie, że się strasznie męczy, stara się naprawdę z całych sił, ale nie daje rady. Chce, ale nie może. No cóż. Jak to zostało wyśpiewane: "Bo na to nie ma ceny, nie kupisz weny".



Jest jeszcze parę osób ze starej gwardii, ale to tylko kwiatek do kożucha.

poniedziałek, 13 grudnia 2021

Co ma wspólnego jakość dźwięku i wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku?

 Pytanie nie jest trudne. Ale spytajmy dla formalności: co ma wspólnego jakość dźwięku i wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku? Celowo podaję rok, żeby ktoś nie pomyślał, że chodzi o wprowadzenie państwa policyjnego w 2020, bo dla wielu jest to równoznaczne ze stanem wojennym. Odpowiedź jest następująca: gen. Wojciech Jaruzelski. Zresztą to nazwisko padło w poprzednim poście, więc zagadka już wczoraj przestała być zagadką.

A zatem co wspólnego ma Jaruzelski z jakością dźwięku? Otóż w roku 1985 lub szóstym generał wygłaszał coś w telewizji. Byłem tego świadkiem, tzn. telewidzem. Wystąpienie wypadło bardzo słabo. Słyszalny był bardzo głośny przydźwięk z sieci, a sam głos generała brzmiał dość słabo. Osoba, która zajmowała się realizacją dźwięku poniosła jakieś konsekwencje, co uzasadniono w ten sposób, że zniekształciła głos premiera.

W dzisiejszych czasach każdy realizator dźwięku powinien ponieść konsekwencje swej działalności. Każdemu powinno się wytknąć jego upośledzenie zdolności słyszenia. Problem w tym, że większość odbiorców także źle słyszy.

Wracając do stanu wojennego warto zwrócić uwagę na to, że obecnie mamy prawie milion ludzi pozbawionych wolności, natomiast działania władz doprowadziły do tego, że mamy już około sto pięćdziesiąt tysięcy ofiar. Porównanie danych dotyczących stanu wojennego wprowadzonego przez Jaruzelskiego do obecnych statystyk poraża (że użyję popularnego do niedawna słowa). W stanie wojennym generał internował 10 tysięcy ludzi. Natomiast szacuje się, że zginęło od kilkudziesięciu do ponad 100 osób. To warto podkreślić: do ponad stu osób. Teraz mamy tysiąc razy więcej ofiar. Jeśli chodzi o pozbawionych wolności teraz, to wychodzi razy dziesięć. Naprawdę, osiągnięcia godne odnotowania.

Ale wróćmy na nasze poletko.

Ciągle mamy to samo. Wciąż są ludzie, którzy wierzą, że kable im porządkują scenę. I wciąż są ludzie, którzy łykają wciskaną im propagandę jak pelikan rybę. Wmówienie tak myślącym ludziom czegokolwiek nie stanowi problemu. Mechanizm jest identyczny.

Jeśli chodzi o działkę sprzętu audio, to mechanizm polega na tym, że jakiś dziennikarz pisze np., że kable mają brzmienie. Ludzie to czytający przyjmują takie kłamstwo za fakt. I już można sprzedawać kable, które "brzmią" po cenach wprawiających w osłupienie. Inny dziennikarz pisze z kolei, że meble na których stawia się elektronikę poprawiają dźwięk, a czytelnik przyjmuje to za pewnik. Meble są oferowane, do wyboru, do koloru za okrągłe sumy. A ich nabywcy wykłócają się czy wypełnienie dziur na balast w tych mebelkach piaskiem lub śrutem daje lepszy efekt "soniczny".

Tylko, że drogim sprzętem interesuje się mało kto. Gorzej, gdy chodzi o coś, czym interesuje się każdy. A już tragicznie, gdy taką bzdurną dyskusją "ile diabłów mieści się na główce szpilki" zajmuje się cały globalny mechanizm propagandowy.

Teraz propagandziści żenią kit dokładnie tak samo jak dziennikarze, którzy pisali czy nadal piszą o kablach. Zjawisko jest tym bardziej groźne, że wrzucaniem kłamstw zajmują się także "naukowcy", "eksperci", politycy, celebryci. Zauważmy, że w kręgach audiofilskich mówi się, że pierwszy zestaw to zawsze jest porażka. Czy to nie budzi pewnych skojarzeń z tym, co teraz się dzieje? Drugi zestaw jest już lepszy, trzeci już prawie dobry, a czwarty... A przecież zawsze można coś poprawić.

Dyskusja o kablach, bezpiecznikach, odtwarzaczach CD czy strumieniowych, które mają jakieś brzmienie jest bezprzedmiotowa. Takich rzeczy po prostu nie ma. One istnieją tylko w wyobraźni. Ale teraz trwa dokładnie taka sama dyskusja. Taki sam absurd, ale jego skala i rozmiary są wręcz planetarne. Przysłuchajcie się, jeśli w ogóle ktoś jest w stanie to strawić, zamieniając współczesne tematy tymi naszymi. I okaże się, że przedmiot dyskusji jest inny, ale sposób jej prowadzenia taki, że czujemy się jak u siebie. Nic nowego pod słońcem.

I w tych obecnych dyskusjach pojawiają się (metaforycznie) dane z pomiarów, testów odsłuchowych, różne statystyki dotyczące tego ile procent słyszy, a ile jest niesłyszących itd. itp. Wszystko blaga. Ale ludzie przed telewizorami wierzą, że prawda. Przynajmniej z badań prowadzonych przez ośrodki badania opinii wynika, że część wierzy.

W jakiejś powieści znalazłem takie zdanie, że do manipulowania nadają się najlepiej tacy, co sami są zmanipulowani. Popatrzmy z tej perspektywy na niektórych orędowników współczesnej mutacji kłamstwa. Co do tzw. zwykłych ludzi, to problemy są dwa. Łatwowierność i niechęć do zaakceptowania faktów. Prawda, że pewne fakty są trudne do przyjęcia. Ale realia i tak nas dościgną.


Oczywista oczywistość - nie wyjebałem tych płyt do kibla, ale wypierdoliłem do śmietnika. Taka moja reakcja na wypowiedzi pewnego ex-muzyka. A dwaj pozostali? Cóż... Trudno było zeszrotować jedną trzecią. Mam przynajmniej nadzieję, że dwaj pozostali się nie pchają do polityki.


sobota, 11 grudnia 2021

Komentarz do posta z 8 grudnia

W poprzednim poście jest film, który ocenialiśmy pod kątem jakości dźwięku. Nie jest ona najlepsza. Podobnie jest i z jakością obrazu. Trochę ten film jest blady. Z jakiego powodu? Autorzy popełnili jakiś błąd czy też może problem jest innego rodzaju i polega na tym, że oryginalnie poprawnie przygotowany materiał został w jakiś sposób zmodyfikowany?

 

Kiedyś autor bloga interesował się fotografią. Coś mu z tych czasów w szufladzie pozostało.


Przyczyną tego dziwnego obrazu jest nieodpowiednie umiejscowienie punktu czerni. Na zdjęciu, które nawiasem mówiąc nie jest dobre technicznie, mamy kilka pomocnych rzeczy, które umożliwiają przede wszystkim fotografowi otrzymać zdjęcia o dobrej jakości. Mamy tu zatem szare karty, kartę białą, szarą skalę i wzorce kolorów. Oczywiście kontrola wzrokowa to za mało, żeby dojść do optimum, jednak tu chodzi o pewną zasadę. Fotografując coś takiego wiemy czy białe jest białe, czarne czarne, szare szare i jak to się ma dla różnych punktów całej skali szarości.

Problem z obrazem w filmie polega na tym przede wszystkim, że czarne, czyli pole 19 wskazane białą strzałką, jest szare. Z punktu widzenia doboru ekspozycji obraz jest prześwietlony. Jednak nawet aparat w telefonie radzi sobie wystarczająco dobrze z ustaleniem ekspozycji. Zarówno pole 19 jak i pole A są oddawane poprawnie, także z balansem bieli automatyka radzi sobie dobrze. Więc dlaczego dostaliśmy taki a nie inny obraz? Możemy się domyślać. Wytłumaczenia mogą być takie np., że film ze złą jakością obrazu będzie oglądany niechętnie lub reż, że ktoś kto nie potrafi zrobić dobrze wyglądającego filmu może mieć problem także z prezentowaną treścią.

czwartek, 9 grudnia 2021

COVID CHRONICLES MOVIE 2021 - jakość dźwięku

Proszę zwrócić uwagę na jakość dźwięku. Jeśli ktoś przeniesie ciężar uwagi na zawartość merytoryczną, to może przeżyć sporą traumę. Więc zajmujmy się raczej dźwiękiem, sposobem realizacji, stopniem zrozumiałości mowy itd. czyli tym, czym się tu pasjonujemy.

Jeśli ktoś chciałby mimo wszystko lepiej zapoznać się z treścią, to może sobie włączyć napisy. Ze słuchu, nawet mając bardzo dobre warunki akustyczne lub w słuchawkach, nie można nadążyć za mową o ile się nie skończyło anglistyki, Co raczej jest regułą.

sobota, 4 grudnia 2021

DVD na 24 fps: Alien

Obcy to jeden z najlepszych filmów SF. Od strony technicznej są pewne niedoskonałości dotyczące obrazu i dźwięku, ale biorąc pod uwagę dzieło jako całość nie ma to znaczenia.




Warto sobie Obcego obejrzeć jeszcze raz, dla przypomnienia, szczególnie z DVD odtwarzanego w prawidłową szybkością. Na nowszych nośnikach tego problemu nie powinno już być. Trzeba dodać, że nie mam referencyjnego nagrania tego utworu, który pojawia się na samym początku filmu. Mam inny, który jest nieco później, gdy wyrusza ekspedycja badawcza, tak to nazwijmy. Porównanie tego tematu z DVD odtwarzanego z szybkością 24 klatek na sekundę z CD daje identyczną wysokość dźwięku.

Jeśli chodzi o to, co widać, to jak zwykle w tego rodzaju filmach mamy podobne problemy. Fizyka swoje, a filmowcy też swoje. Warto jednak zwrócić uwagę na słynną scenę, gdy Ripley przebiera się w skafander kosmiczny. Wcześniej była bardzo aktywna i powinna być dosłownie zlana potem, a jednak podkoszulki ma suchutkie. Tak to jest z tymi filmami. W każdym razie scenę warto obejrzeć dodatkowo jeszcze raz.

Natomiast ścieżka dźwiękowa, także pomimo pewnych niedoskonałości, jest świetna. Muzyka - genialna. Można o tym pisać naprawdę długo i dodatkowo dać przykłady do posłuchania, żeby było wiadomo czym autor bloga się zachwyca. Dlatego kto oglądał dawno niech zobaczy ponownie i wsłucha się dokładnie. Jednak bez przesadzania z głośnością, bo zamiast więcej można usłyszeć mniej.

Najlepsza jednak ze wszystkiego jest wymowa filmu. W tej pierwszej części mamy trzy najważniejsze zagadnienia. Przede wszystkim sposób działania, nazwijmy to tak, korporacji. Po drugie sposób działania ludzi czyli różne postawy. Tu trzeba wskazać na scenę, kiedy Ripley "rozmawia z matką". To o korporacjach. Natomiast w odniesieniu do postaw, to doskonała jest scena, kiedy postanawiają, pod pewną presją, kontynuować plan działania kapitana, który to plan już raz nie zadziałał.

Jeśli ktoś ma dobry telewizor, tzn. dobrze skalibrowany, w miarę dobry odsłuch i wybierze oryginalną ścieżkę audio, a więc bez lektora, to będzie mieć ucztę dla oczu i uszu. Chyba, że nie lubi takiego kina. A jeśli lubi, to pora roku akurat jest odpowiednia do oglądania tego rodzaju filmów. Co ciekawe, mój komputer nie za bardzo sobie radzi z płytą. Od czasu do czasu odtwarzanie się zacina. A przecież tak jakoś dekadę temu nie było z tym problemu.

Oglądanie filmów dla przypomnienia, żeby po raz kolejny przeżyć akcję może i ma jakiś sens, jednak znacznie ciekawiej jest, jeśli się spróbuje zrozumieć otaczające nas mechanizmy i ludzi, z którymi mamy do czynienia, na podstawie tego, co nam pokazali twórcy. W filmie mamy wszystkie elementy układanki, a w życiu tylko niektóre elementy, które możemy dopasować w sposób niewłaściwy. Nie każdy film jest taką skończoną i sensowną całością. Ten, który te cechy ma jest dobry. Alien jest bez cienia wątpliwości filmem dobrym.