wtorek, 4 stycznia 2022

To brzmi okropnie

Takie coś może się zdarzyć każdemu, kto słucha radia, że ze względu na pewne okoliczności nie może posłuchać wybranych audycji. Zazwyczaj jednak jakiś słuchacz-fan nagrywa programy i można sobie jego podcasty ściągnąć. W tym momencie powstaje taki problem. Znając jakąś audycję i w ogóle dane radio, wiadomo jak ona normalnie brzmi. Ale w nagraniu słychać coś zupełnie innego, tzn. brzmienie jest zupełnie zmienione. A przecież faktycznie nie jest, bo wystarczy włączyć daną stację radiową i przekonać się, że nie dokonała się tam żadna rewolucja w ustawieniach różnych procesorów dźwięku. Albo inna sytuacja. Powstało nowe radio, w którym działają starzy redaktorzy. Skoro ktoś przeoczył jakieś programy, albo w ogóle nie wiedział, że takie coś jest, to chce znaleźć nagrania. I znajduje, ale te nagrania brzmią jakoś dziwnie. Dziwnie w porównaniu z tym, co można posłuchać na żywo.

Dlaczego nagrania nie oddają dźwięku oryginalnego? Teoretycznie nagranie audycji z jakością np. 128 kbps powinno dość dokładnie odpowiadać oryginałowi. A jeśli ktoś nagrywał z nawet większą przepływnością, to różnice w stosunku do oryginału powinny być minimalne, praktycznie możliwe do wychwycenia tylko wtedy, gdy się porównuje zapis 1:1 z kopią stratną. A tu różnice są duże, co prawda w porównaniu z tym, co jest, a nie z tym co było, ale jednak.

Otóż rozwiązanie zagadki "czemu to gra tak dziwacznie?" jest bardzo proste. Można bowiem nagrać sygnał z wejścia, albo z wyjścia. Załóżmy, że nasz odbiornik to radio internetowe. Możemy je sobie podłączyć do jakiegoś "magnetofonu" i nagrywać. Czyli sytuacja jest taka, że nagrywamy to, co mamy na wejściu "magnetofonu" czyli np. laptopa. Mylące tu będzie mówienie, że nagrywamy z wyjścia radia. Chodzi mianowicie o to, że można nagrywać z wyjścia laptopa. Czyli jeśli ktoś sobie włączy jakieś dosładzacze dźwięku, to siłą rzeczy nagra audycję o zmienionym brzmieniu. Gdyby nagrywał z wejścia, to by miał oryginał, ale nagrywa z wyjścia i ma dźwięk z dosłazdzaczami, które mu "poprawiają" w jego mniemaniu, jakość w odniesieniu do swoich głośników, które to mogą być głośniczkami komputerowymi lub nawet tymi w laptopie.

Załóżmy, że ktoś nagrywa z wyjścia czyli z przeróżnymi dosładzaczami. Brzmienie zmodyfikował sobie w ten sposób, że według niego jest lepsze. Ale ono jest lepsze według niego, a według ciebie gorsze. Bo ty byś użył innych dosłazdaczy, a nawet jeśli tych samych, to w inny sposób i z inną intensywnością.

Dlatego nie słucham już cudzych nagrań.

Cały ten przydługi wstęp ma jeden cel. Mianowicie zwrócić uwagę na to, że realizator dźwięku robi dokładnie to, co ktoś, kto sobie w domu włącza różne dosładzacze. Według realizatora w ten sposób dźwięk będzie ciekawszy i według zwykłego użytkownika coś poprawionego też jest lepsze. Jeden modyfikuje i drugi także. Problem polega na tym, że czasem takie podkręcanie dźwięku powoduje, że zrozumiałość mowy spada, a z dużego i rozbudowanego składu słychać tylko kilka instrumentów, choć ich naprawdę jest np. kilkanaście lub kilkadziesiąt.

Są dwie opcje. Albo się dźwięk dopasowuje do swoich upodobań, albo stara zachować brzmienie oryginału. Skoro interesujemy się sprzętem Hi-Fi to jesteśmy po stronie oryginału, chcemy dojść do źródła czyli przekonać się co się wydarzyło naprawdę na scenie dźwiękowej. W ogóle chcemy się dowiedzieć o co kaman. Wobec tego wytłumaczenie, że zrobiło się ciemno, gdyż jakiś bóg odwrócił twarz od Egipcjan nas nie zadowala. Nas interesuje zaćmienie słońca. A jak kogoś interesuje w jaki sposób bóg odwraca twarz, to niech zapuka do gabinetu ministra Zabójskiego, on chętnie wytłumaczy i udzieli wskazówek na miejscu.

1 komentarz:

  1. "Dlatego nie słucham już cudzych nagrań."

    Takze przestalem sluchac cudzych nagran. Szczegolnie dotyczy to nagran o jakichs "buk-ach". Generalnie podwazam ostatnio sens sluchania jakichkolwiek audycji w tym calym "radio".

    OdpowiedzUsuń