Z Gwiezdnymi Wojnami jest problem. Ktoś może powiedzieć, że jest ich więcej. Przykładowo: dźwięk rozchodzi się w próżni, statki kosmiczne poruszają się jakby były okrętami podwodnymi pływającymi w cieczy, albo samolotami latającymi w powietrzu, są większe od wewnątrz niż z zewnątrz, zawsze jest w nich grawitacja, nawet w szalupie ratunkowej, osiągają prędkość nadświetlną i nie powoduje to żadnych przeciążeń, tak samo hamują. Ten najważniejszy jest jeden. Mianowicie brak akceptacji tego, co się zrobiło wcześniej. Z tego względu "nowe" części są takie, jakie są i nie pasują do tych "starych". Wychodzimy z założenia, że części jest sześć. "Epizod IV" nie pasuje do pierwszego czyli "Mrocznego Widma". Naturalnie do dwóch pozostałych też. Nie ma wiele sensu porównywanie pierwszego filmu z 1977 roku do tego z 1999. My tu jednak zaczynamy słuchać ścieżek dźwiękowych do wszystkich filmów z serii od tego pierwszego.
Andrzej Wajda poprawiał swoje filmy cenzurując je. Patrz: Kalina i Daniel, dorożka, "Ziemia Obiecana". George Lucas też poprawił swoje filmy tylko w drugą stronę - dodając nowe rzeczy. Wyszło to niestety dużo gorzej niż w oryginale.
Mając do dyspozycji statki kosmiczne rozwijające prędkość nadświetlną czyli wymaganą technikę i technologię pozwalającą na budowanie pojazdów, którymi zołnieże (sic!) mogliby się swobodnie poruszać nawet po pustyni, szefostwo wybiera jakieś stwory. Stwory w porównaniu do pojazdów są: 1.Powolne. 2.Trudne w sterowaniu, bo bydle może poleźć nie tam, gdzie zołnież (sic!) mu każe, albo w ogóle się wystraszy i pobiegnie w panice w przepaść czy np. pod gąsienice jakiegoś wehikułu, przy czym nie chodzi o żywe gąsienice. 3.Trzeba to karmić, sprzątać itd. Z jakichś powodów onegdaj wojowało się na koniach, a nie wołach. Nawet teraz niektórzy wykorzystują konie do tratowania emerytek, gdyż wierzchowce są do tego bardziej predysponowane niż bydło.
Film wciąż ma klimat, chociaż możliwe, że tylko dla tych, którzy oglądali go swego czasu w kinie, tak jak autor bloga. Siedziałem może w czwartym rzędzie, trochę z boku. Zazwyczaj miałem lepsze miejsce, ale ten film cieszył się bardzo dużą popularnością, więc kino było wypełnione prawie do ostatniego miejsca.
Dzisiaj film ogląda się i słucha inaczej z wielu względów. Przede wszystkim Księżniczki już z nami nie ma i to od dłuższego czasu. A dla przypomnienia może warto posłuchać też tego fragmentu pewnej audycji radiowej, z której można się dowiedzieć, który temat muzyczny co opisuje. Plik będzie dostępny przez kilka dni od dziś. To przed obejrzeniem filmu.
Być może ktoś jeszcze ma starą kasetę z oryginalną wersją filmu. Tylko skąd tu teraz wziąć magnetowid? Łatwiej by było z odnalezioną taśmą filmową. W muzeach mamy starsze i bardziej unikalne rzeczy więc kto wie? To by była naprawdę fajna rzecz obejrzeć film z oryginalnej taśmy jeszcze raz. George Lucas na pewno ma te taśmy dobrze schowane. A jeszcze bardziej na pewno istnieją skany tych oryginałów. Ja bym kupił takie wznowienie odpowiadające temu co było w kinie, pewnie znalazłoby się jeszcze trochę chętnych.
Czy te Gwiezdne Wojny nie sa troche odzwierciedleniem dzisiejszej mentalnosci ogolnie?... Wlasnie takie bezsensy dzisiaj maja racje bytu. Efekty, dialogi, bez tresci i sensu. Rozwiazania "eko", ktore sa antyzyciowe. Itd.
OdpowiedzUsuńJestem fanem SciFi i poki co dobrych filmow jest bardzo malo, tych nowych. Alternatywa moga byc short scifi dostepne w internetach. Niektore sa naprawde doskonale.
Nie moge odnalezc filmu, ktory ogladalem dawno temu. Bardzo dobry. Byla scena ze statkiem kosmicznym i chyba przez 10 minut byla cisza, bo w przestrzeni tak juz jest. Takie cos dzisiaj by pewnie w kinie wzbudzilo panike, ze wysiadl sprzet.
Mam VHS w dwóch wersjach i DVD z wersją "oryginalną" :-)
OdpowiedzUsuńTeż już mam DVD z wersją kinową. Jakość techniczna w porównaniu z tymi nowymi masterami jest gorsza, ale sam film przez to, że nie ma żadnych dodatków jest lepszy. Wreszcie jak w kinie.
OdpowiedzUsuń