Wadą tradycyjnej płyty jest malejąca prędkość liniowa, która powoduje spadek jakości wraz ze zbliżaniem się do końca strony. Może więc utrzymać ją na stałym poziomie? Z technicznego punktu widzenia jest to możliwe. W ten sposób na nowo "wynaleziona” płyta analogowa mogłaby zagrać trochę lepiej. Problem z tym wynalazkiem polega na tym czy jest możliwe uzyskanie takiej prędkości liniowej, która pozwalałaby na lepszą jakość przede wszystkim w odniesieniu do tego, co jest na końcu strony, a jednocześnie czas, który mógłby być pomieszczony na stronie nie uległby skróceniu.
Prędkość odtwarzania takiej płyty musiałaby być regulowana na podstawie jakichś dodatkowych informacji zapisanych na niej. Gramofon, a właściwie to układ sterujący obrotami talerza, musiałby wiedzieć z jaką prędkością dany rowek został nacięty. Mógłby to być jakiś sygnał pilotujący lub inny patent.
Tego typu płyta zadowoliłaby na pewno Zdzisława Beksińskiego, który utyskiwał na jakość dźwięku na wydawnictwach z operami. Finał mianowicie brzmi zawsze kiepsko, bo jest głośny a przecież jest zapisany pod sam koniec strony. A tak zagrałby czysto. Nawet Bolero Ravela nie trzeba by nacinać od środka płyty, jak to się czasem robi.
Pomysł chyba jest dobry, produkt będzie atrakcyjny. Być może znajdą się chętni, żeby na nowo zakupić swe płytoteki w nowej technice winyla o stałej prędkości liniowej. Oczywiście gramofony też trzeba kupić nowe. Koniecznie z ramieniem tangencjalnym. Szansa na niezły biznes. A przecież o to chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz