Jaka jest różnica pomiędzy pisarzem i pisarzem? Nie ma różnicy, a jednak jest. Za tymi dwoma identycznie brzmiącymi słowami kryją się dwie osoby. I stąd bierze się faktyczna różnica. Niech jedną z tych osób będzie jakiś znany autor, a drugą ja. Jakie są te najważniejsze różnice?
Są oczywiste. Jeśli jednak znanym pisarzem będzie autor poczytnych kryminałów, to czytelnik dostaje nieco miłych wrażeń. Kryminały większość, przyznajmy, czyta po to, żeby przeżyć akcję, utożsamić się z głównym bohaterem, wzruszyć się, przestraszyć, zdziwić się, dać zaskoczyć. Jaki pożytek mamy z czytania kryminałów poza mile spędzonym czasem? Może taki, że w ten sposób zaliczamy się do dość elitarnego grona ludzi, którzy w ogóle czytają książki. Natomiast ja nie gwarantuję miłych wrażeń przy czytaniu, ale przydatną wiedzę. Pożytek może być całkiem wymierny. Zamiast wydawać kilkadziesiąt, kilkaset, a może nawet kilka milionów na zestaw audio, można pozostać przy tym, co się już posiada, a pieniądze spożytkować inaczej. Poprawianie jakości dźwięku przez kupowanie nowego wzmacniacza nie ma sensu. A kupowanie nowych, lepszych kabli - już wcale nie ma sensu.
Jednak znany pisarz z pewnością łatwiej wyda swoją powieść. Czytelnik ją kupi i się wzruszy. A potem, być może stwierdzi, że zapyta na forum internetowym jaki mu polecą DAC do 10 tyś. bo w jego "systemie" coś mu nie pasuje. Albo ktoś mu zasugerował, że coś nie brzmi.
Z mojego punktu widzenia korzystniej jest zrzucić się pewnej liczbie osób na wydanie książki po to, żeby następnie mogły zaoszczędzić znacznie większe kwoty przeznaczone na modernizację lub wymianę zestawu stereo.
A dlaczego to ja nie chcę tego wyjawić opinii publicznej za darmo? Chciałbym mieć z tym znanym autorem kryminałów tą jedną wspólną cechę, że za swój wysiłek otrzymuje jakąś gratyfikację. A poza tym to chyba jest fajne wydać książkę drukiem? Mam nadzieję, że dzięki Wam będę mógł się przekonać czy to fajne uczucie.
A sponsorować wydanie książki można na tej zrzutce.
Na koniec chciałbym podkreślić, że nie mam nic przeciwko wydawaniu pieniędzy na dowolny cel. Także nie mam nic przeciwko osobom, które kupią jakiś elegancki i bardzo kosztowny zestaw audio. Jednak różnica polega na tym, że albo się kupuje coś, bo jest fajne i chce się to mieć, albo się chce zrealizować marzenie o uzyskaniu lepszej jakości dźwięku. Z tych dwóch opcji ta pierwsza jest realna, a druga jest iluzją. Jakość dźwięku można poprawić, ale nie przez wymianę sprzętu na inny, jeśli ma się już taki, który jest dobry. Po prostu.
Drogi Autorze, kibicuję tej publikacji. Jeśli jednak nie udałoby się jej wydać w klasycznym kształcie to chętnie bym ją nabył nawet w wersji elektronicznej. Kiedyś miałem audiofilską zajawkę, na szczęście uratował mnie brak pieniędzy (brak kasy potrafi czasem wręcz ocalić od zguby) w tamtym czasie i publikacje pana Pawła. Nie wiem czy ta książka wywoła rewolucję, z pewnością może stać się tak bardzo potrzebnym kontrapunktem w kotle branży audio. Tak czy inaczej będzie to bardzo cenna pozycja w dziedzinie dźwięku.
OdpowiedzUsuńKiedy znalazłem to brakujące "ogniwo" w procesie słyszenia i postanowiłem napisać tą książkę, to byłem przekonany, że rzeczywiście będzie to dzieło rewolucyjne. Trochę to zabrzmiało pompatycznie, ale cóż. Jednak reakcja, a właściwie to jej brak, przekonuje mnie, że całe to zjawisko audiofilstwa jest skutkiem sprytnej manipulacji. Nie ma ludzi, których by naprawdę interesował sprzęt i jakość dźwięku. Są tylko tacy, którzy dali się zmanipulować. Taka smutna prawda.
OdpowiedzUsuńA czyż mogłoby dojść do Loudness War i czy ktokolwiek odważyłby się produkować nagrania i realizować dźwięk w radio i TV w sposób tak paskudny, zniekształcając go do granic możliwości technicznych? Przecież dźwięk an płytach i w elektronicznych pastuchach jest zniekształcony tak, że naprawdę już bardziej się nie da.
Jesteśmy głusi, podatni na manipulacje bo nie mamy własnego zdania, tylko idziemy za głosem sprytnych i bezczelnych cwaniaków. Tak jest z audio, tak jest ze wszystkim.
Drogi Autorze, kibicuje Ci odkad pierwszy raz tutaj zajrzalem.
OdpowiedzUsuńPomysl tej rewolucyjnej ksiazki sam w sobie jest bardzo dobry. Problemem jest jednak pewien dysonans: nie da sie przy pomocy takiej ksiazki dokonac rewolucyjnych zmian i de facto przywrocic normalnosc w swiecie audio. Tutaj wyjasnienie jest bardzo proste. Otoz mamy dwie zupelnie rozne dziedziny funkcji, ktore sie nie przenikaja. Z jednek strony wiedza zawarta w ksiazce, z drugiej strony wiara ludzi swiata audio. Przykro mi, ze tak trafiam w sedno bez pardonu.
Przyklad szczepionek i tej calej bezwladnej masy, ktora jak by bylo mozna to by wstrzyknela sobie po 3x z kazdej dostepnej opcji. Wiekszosc nadal wierzy, ze to jest za darmo.
Jesli napisalbym ksiazke, ktora udowadnia absurd tego kowidowego szalenstwa i ukazuje poziom zaklamania i manipulacji... to?... no wlasnie. Podobna sytuacja, prawda?...
Na pocieszenie moge tylko dodac, ze w dzisiejszej rzeczywistosci podazanie sciezka wiedzy generuje duzo smutku, czesto proporcjonalnie do zawilosci tejze sciezki. Czyli poniekad przewrotnie trzeba sie cieszyc ze smutku bo swiadczy on o podazaniu w strone wlasciwa by sie zdawalo, w strone rozwoju.
Co innego wiara. Tutaj jest miejsce na uniesienia i "mienie racji", jedynie slusznej zreszta. Tutaj jest miejsce na wytepienie niewiernych. Teraz sie mowi "niezaszczepieni". Jeszcze niedawno byli tylko niewierni. Ich los jednak podobny. Tutaj jest miejsce, zeby kleczec przed wizerunkiem czlowieka torturowanego i przybitego do drewnianego pala, jako symbol milosci blizniego.
Naprawde oczekiwal Autor, ze wywola rewolucje?...
Nie zgodze sie, ze nie ma ludzi, ktorych interesuje sprzet i jakosc dzwieku. Sa. Nie wszyscy dali sie zmanipulowac bo posiadaja wiedze. Manipulowac mozna ludzmi pelnymi wiary, ale nie wiedzy. Stad tak walczy sie o to, zeby tej drugiej niewiele bylo wokol.