Wydawało mi się, że skoro blog istnieje już od dość długiego czasu i jednak trochę osób go czytało, a liczba wątków, odpowiedzi i wyświetleń na różnych audiofilskich forach bywa ogromna, to znaczy, że zainteresowanych tematem jest sporo. W takim razie zasygnalizowanie tego, że jest opcja, że cały ten światek jest sztucznie wykreowanym tworem opartym na niewiedzy i łatwowierności powinno być wystarczającym bodźcem do tego, aby zebrać fundusze na wydanie książki, która pokaże "jak jest" i dlaczego.
Okazuje się jednak, że jest inaczej. Przede wszystkim wszyscy trwają uparcie na swych pozycjach. Ma być tak jak jest. Zainteresowanych tematem jest niewielu. Bardziej atrakcyjne od drążenia tematu i poszukiwania prawdziwych mechanizmów są pozory, które serwuje marketing. To jest bardzo miłe, kiedy się myśli, że wszystko jest poukładane, że wszyscy uważają cię za kogoś ważnego, obdarzonego świetnym słuchem i starają się sprostać twoim wymaganiom.
Nic bardziej mylnego. Jest zupełnie odwrotnie. Nikt się z tobą nie liczy. Ważna jest tylko kasa, którą masz, a która powinna trafić do ich kieszeni. I sam im ją tam włożysz. Wystarczy, że uwierzysz w złudzenia, które skwapliwie ci podsuwają.
Ale przecież to znamy. Nie wszyscy chcą się wyrwać z matriksa. Złudzenia są fajniejsze. To prawda, że fajniejsze. Ale lepiej jest żyć w rzeczywistości, jaka by tam ona miała być.
Wobec tego na razie będzie po staremu. Bedą tacy, którzy się dopytują o to jakim kablem osłabią gitarę basową i uwypuklą wokale ("Oj naiwny naiwny naiwny jak dziecko we mgle"), będą tacy, co się pytają jak brzmi wzmacniacz taki, a taki (brzmi tak samo jak wszystkie inne, dopóki się go nie przesteruje), albo interesować kablami izolowanymi (?) bawełną zamiast zwykłego plastiku (bawełniane rzeczy są fajniejsze niż plastikowe, szczególnie gacie i skarpety, ale drutom jest wszystko jedno w co je zawiną).
Neo, kiedy sobie uświadomił jak wygląda rzeczywistość, to sami wiecie, jak zareagował. Ja mam te pigułki. Nikogo nie będę zmuszał, żeby je brał. Ale rzeczywistość dosięgnie w końcu każdego.
PS. Dziękuję osobom, które wsparły zrzutkę.
Przyznam, iż jestem trochę zaskoczony tak słabym odzewem w sprawie zrzutki. Wiem, iż nie brakuje ludzi zainteresowanych tematem audio od sensownej strony. Nie wierzyłem, iż uda się zebrać całą kwotę, ale nie sądziłem, że będzie aż tak marnie. Szkoda, jednak mimo tego czekam na czas gdy ta wiedza w jakiś sposób się ukaże. Chętnie nabędę taką publikację, niezależnie od formy w jakiej może się pojawić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też nie spodziewałem się takiej mizerii. To jednak tylko pokazuje jak działa ten audiofilski biznes. Po prostu ludzie są sterowani przez takie czy inne działania marketingowe. Nie mają własnego zdania, idą za głosem, który słyszą. Mojego głosu nie słyszą, bo nie mam zasięgów. Na to potrzebne są pieniądze na reklamę. Gdybym był po drugiej stronie, to mógłbym się wylansować ze swoją pracą. Ale też nie mogę być po drugiej stronie. Po drugiej stronie jest gra pozorów i sprzedawanie iluzji. Nie ma tam dla mnie miejsca, bo ja chcę powiedzieć ludziom jak jest. Dla tamtej strony coś takiego jest czymś nie do pomyślenia, bo to podcinanie gałęzi, na której się siedzi. A, że jest ona zrobiona z fałszu...
UsuńMnie natomiast dziwi naiwność autora, że zmieni świat. Przecież takie oszukiwanie ludzi i automanipulacja występuje wszędzie, na każdym kroku. nawet jeśli autor ma ten nigdzie nie opublikowany dowód to audiofile go i tak na swój sposób obalą. każdy ma prawo wierzyć w co ma ochotę i nikt nie jest przez to głupszy, a autor bloga (bardzo doceniam teksty o audio na tym blogu) to zna się na wszystkim, na covidzie i polityce a pokora jest mu obca. podobnie się zachowywał jeden taki co mi chciał ostatnio wcisnąć kabelki za 2000...
OdpowiedzUsuńAutor taki naiwny nie jest i świata nie zmieni, nie chce nawet próbować. Chciałby ewentualnie trochę na swojej książeczce zarobić, a przynajmniej nie stracić.
Usuń