Kiedyś mało kto zdawał sobie w ogóle sprawę, że w odtwarzaczu takim czy innym jest DAC, który ma jakiś filtr. Włączało się odtwarzacz mp3 i on grał. Tak samo telefon, komputer, odtwarzacz taki czy inny, odbiornik satelitarny itd. - po prostu się ich używało. Teraz jest inaczej, chociaż trudno powiedzieć, że lepiej. DAC może mieć prawie dziesięć filtrów, do wyboru. I w ten sposób został wykreowany problem. Który filtr wybrać?
Zatem słucha się muzyki, następnie wybiera inny filtr niż ten akurat aktywny i stara się wyłapać jakąś różnicę. Coś się zmieniło? Lepiej jest czy gorzej? Dlatego, że nie za bardzo tą różnicę słychać aktywuje się następny i znów jest to samo, czyli jakby tak samo. W odsłuchu jakoś różnicy nie ma, ale za to na papierze jest ogromna. No ale który filtr jest najlepszy? Który najładniej gra? A może żadnej różnicy nie ma?
W urządzeniu, które służy za przykład podobno najlepszy jest filtr pierwszy na liście wyboru. Zacznijmy jednak od innego, z samego jej końca, żeby mieć punkt odniesienia.
Rys. 1. Filtr nazywany "ściana z cegieł". Sałnd musi się o tą ścianę roztrzaskiwać, co można wywnioskować z rysunku. W praktyce jednak żadnych złych rzeczy nie słychać. |
Brickwall filter to całkiem zwyczajny i bardzo dobry filtr, a to co widać na pierwszym rysunku to odpowiedź na impuls.
Ten impuls to tylko jedna próbka. Skoro taki sygnał jest podany do DAC-a, to jego odpowiedź jest jak najbardziej odpowiednia. Jedna próbka odpowiada sygnałowi, który wykracza poza zakres częstotliwości, na których DAC ma pracować. Przetwornik DA powinien mieć podany sygnał ograniczony do pewnej częstotliwości, a ten tu impuls to tak naprawdę częstotliwości bez górnego limitu.
Żaden dźwięk nie narasta i nie wygasa z nieskończoną szybkością, a tym właściwie taki impuls jest i trzeba dodać, że odpowiada tu poziomowi 0 dBFS. Zwyczajny sygnał testowy mający jakieś odniesienie do rzeczywistych dźwięków zapisanych do domeny cyfrowej miałby np. kilkanaście próbek o rosnącej wartości, żeby w końcu móc dojść do zera dB. Tak samo z wygasaniem. Gdyby taki sygnał, czyli nie wykraczający poza zakres pracy przetwornika podać na wejście, to na wyjściu nie dostanie się żadnych zafalowań, a przetworzony sygnał nie będzie miał praktycznie żadnych zniekształceń.
Ale można zrobić też filtr taki, który zachowa się inaczej. Oczywiście w odniesieniu do tego sztucznie wygenerowanego i nienaturalnego impulsu składającego się z jednego jedynego sampla. Ten inaczej reagujący filtr zwie się "Optimal transjent". Impuls jest tym transjentem, a filtr daje optymalną odpowiedź.
Rys. 2. Filtr, który nie powoduje zafalowań ani przed, ani po impulsie. |
Ten filtr nie jest najlepszy od strony technicznej, jak to poniżej można zobaczyć, zresztą chyba w ogóle nie można powiedzieć, że jest dobry, ale ponoć najładniej gra. Pamiętamy jednak, że usłyszeć różnice czy też różnicę czemuś jest bardzo trudno.
Tylko dlaczego ten pięknie nazwany filtr nie zafalowuje sygnału? Odpowiedź jest na rysunku 3. I jeszcze na piątym.
Rys. 3. Filtr, który jakoś nie za bardzo filtruje. |
Powyższy rysunek trzeba analizować jednocześnie z kolejnym czyli 4. Rysunki pokazują dwa różne filtry z których jeden nie zafalowuje impulsu, ale nie filtruje, a drugi zafalowuje, ale filtruje.
Rys. 4. To nie jest Brickwall filter, ale magazyn nie dał wszystkich wykresów, bo by ich było strasznie dużo. Jednak wykres dla filtru Brickwall wyglądałby dość podobnie. |
Rysunek 5. pokazuje jeszcze raz, ale przy zastosowaniu innego sygnału testowego, że Optimal transjent nie filtruje. Strzałka pokazuje to czego być nie powinno, bo to są "lustzranki" sygnału testowego, którym są dwie częstotliwości z jej lewej strony.
Rys. 5. Filtr optimal transient Także i tu niczego nie filtruje. Prawie. |
Porównanie z następnym rysunkiem pokazuje różnicę pomiędzy filtrem, który jakoś niechętnie filtruje, albo prawie wcale nie, a takim, który filtruje normalnie.
Rys. 6. Brickwall filter pozostawia zdecydowanie mniej śmieci. Jeśli ktoś wam powie, że to i tak mało, to pokażcie mu rys. 5. |
Wiadomo, że dobry wzmacniacz ma małe zniekształcenia intermodulacyjne, ale bywają też trochę gorsze pod tym względem. Jeśli się taki gorszy wzmacniacz ma, to niewykluczone, że te intermodulacje od nieodfiltrowanych ultradźwiękowych pozostałości będą słyszalne. DAC o którym mowa faktycznie jest częścią przedwzmacniacza. Czy te ultradźwięki wpłyną ja brzmienie będzie zależeć o końcówki mocy.
Rys. 6. Chociaż w praktyce różnicy nie słychać, to ona jednak jest. |
Pomijając intermodulacje okazuje się, że filtr, który jest przedmiotem naszych zainteresowań może wpłynąć na brzmienie. Widać to na rys. 6. Spadek na wysokich tonach jest wyraźny. Ale tak jest na papierze. W rzeczywistości można go przeoczyć jeśli muzyka zawiera mało tych najwyższych częstotliwości, a słuchacz już ich tak dobrze nie słyszy.
W każdym razie dla osób, którym już zanikają wysokie tony ten "najlepszy" filtr będzie najgorszy. Wszystkie pozostałe będą lepsze. Zatem filtr wybiera się raczej na podstawie charakterystyki częstotliwościowej i tego, jak dobrze tłumi on ultradźwiękowe śmieci. A odpowiedź na impuls nie ma żadnego znaczenia poza teoretycznym.
tomaszo z tej strony...
OdpowiedzUsuńW praktyce i prawidlowo przeprowadzonym slepym tescie nikt nie uslyszy roznicy. Przy tej calej izoterycznej zaslonie dymnej wielu amatorow audio jest mocno przekonana, ze slyszy niesamowite rzeczy i niuanse, ktore dla nowoczesnej techniki pomiarowej nie sa wykrywalne. W praktyce znakomita wiekszosc gowno slyszy i tylko za sprawa sugestii potrafi ten sam przekaz ocenic jako dobry i zly jednoczesnie (slepy test). Dodatkowo moje obserwacje tendencji koncertowach sa zatrwazajace. Teraz to juz nie trzeba regularnie uczeszczac na koncerty, zeby sobie trwale uszkodzic sluch. Wystarczy raz. Mialem przyjemnosc ostatnio sporo posluchac, w plenerze jak i na sali. Bez stoperow w uszach mialbym problem w pracy, poniewaz nie bylbym w stanie subjektywnie przeprowadzac porownan odlgosow i halasow. Bo bym mial uszkodzony trwale sluch. Tendencja jest taka, zeby zabic basem i halasem. Tylko to jest halas wysokiej jakosci, stad nawet za glosny nie jest bolesny, przynajmniej nie na poziomie ratuj sie kto moze. Po 90 minutach takiego bombardowania no nie ma szans. Cos sie uszkodzi, pytanie jak szerokopasmowo i jak mocno czulosc pojdzie w dol. A tinitusik tez jest w promocji. Dzisiaj moc nie jest ograniczona, sa tez kilkukilowatowe glosniki 18 calowe, ktore potrafia w dobrze zestrojonej obudowie zabijac juz od 35Hz. A kto bogatemu zabroni. To jest biznes i co jasniejsze gwiazdki maja do dyspozycji sprzet bardzo wysokiej klasy, za duzo tego sprzetu.
Jesli ktos sie profesjonalnie dzwiekiem zajmuje to najpozniej po kilku latach doswiadczen peknie mu banka iluzji odnosnie wlasnych zdolnosci, nawet jesli wytrenuje sluch i pamiec dzwiekowa na wysoki poziom. Mi sie tak stalo juz po trzech latach, bylem niesamowicie pewny siebie, miedzy innymi dlatego, ze regularnie badalem sluch i byl wysmienity jak na moj wiek. Ale samo slyszenie do 19kHz to jeszcze nie wszystko. Szybko widac, ze na wykresach widac, a jednak nie slychac roznicy. Proponuje pocwiczyc rozroznianie THD. Jesli ktos mysli, ze 1% to duzo, to... a niech sobie poslucha probek.
Glownym czynnikiem sa dzisiaj glosniki i ich ustawienie w pomieszczeniu. Beda roznice jednoznaczne bo dwie rozne konstrukcje beda mialy inne charakterystyki czestotliwosciowe i oczywiscie inne promieniowanie w funkcji czestotliwosci. O efektywnosci nie wspomne. Nikt nie mowi o znieksztalceniach harmonicznych glosnikow, a szkoda. Bo tam nie ma mowy o 0,008%. Tam jestesmy raczej 3 rzedy wyzej w tej kwestii. Tyle w temacie tych "parameter wars" na papierze.
Samo życie;) Pewne rzeczy trudno usłyszeć nawet jak się o nich wie. Ja nie słyszę tego spadku o 1 dB dla tych trochę więcej niż 10k. Wiem, że jest, ale nie słyszę. W sumie to czasem zazdroszczę tym, którzy słyszą różnicę jak plik jest na pendrajwie czarnym i zielonym dajmy na to. Może to na tym polega, żeby mieć dobry humor...
Usuńtomaszo z tej strony...
UsuńNo i ja tej roznicy tez bym nie uslyszal. Moze jakbysmy porownywali na materiale bardzo bogatym w wysokie, jakies elektroniczne tuci - taci to by mozna bylo wychwycic roznice, raczej jednak tylko przelaczajac A / B caly czas.
Paru moich znajomych zarazonych ta choroba slyszy caly czas wzmacniacze. Ostatnio jeden wydal pare tysiecy EUR na wzmacniacz... Ale wkladki do gramofonu nie chce zmienic, a ja wiem, ze roznica miedzy ta co ma, a modelem wyzej jest kolosalna. Za 280EUR mozna ta roznice naprawde na kazdym materiale uslyszec. Nie, lepiej wydac 10x tyle na elektronike.
Najgorsze, ze argumenty nie trafiaja. Jesli stosuje argumenty profesjonalne, niepodwazalne (elektronika, elektroakustyka, parametry Thiela Smalla...etc.) to ich nie rozumieja z racji braku tej wiedzy. Argumenty relacji jakosc cena nie dochodza. Mozna kupic profesjonalny sprzet elektroniczny, ktory uciagnie wszystko (od 2R poprzez pare set / tysiecy, a co! watow) i sie raczej nie zepsuje w domu bo jest projektowany, zeby go katowac na ciezarowkach i w upale na koncertach w pyle i syfie. Nie bo to nie ma prawa byc dobre, a co dopiero lepsze od jakiegos smiesznego 100W wzmacniacza zintegrowanego w ladnej obudowie, ktory jest 3 razy drozszy.
Przestalem tlumaczyc. Z religia nie mozna dyskutowac. Albo sie ma wiare, albo nie. Bo o wiedzy w obliczu wiary nie ma co wspominac.
Przyklad - doswiadczon inzynier, ktory studiowal elektrotechnike kupil kabel do gramofonu 1,5 metra za 1800EUR. I teraz mu sie scena poukladala. Nosz...
podłączę pytanie do najświeższego wątka. popieram Wasz sceptycyzm w tematach audiosugestii i zawsze czytam z zainteresowaniem i mam małą prośbę o pomoc - mam spore podłogówki z dużymi przetwornikami niskotonowymi w pomieszczeniu chyba za małym - około 25m. czy użycie wysokoprądowej końcówki-mocarza, napędzi te kolumny lepiej niż mój stary odświeżony 100w wzmacniacz? czasem czytam, że bywają trudne do napędzenia kolumny (nie mam na myśli głośnych odsłuchów, tylko zwykłe słuchanie) - czy tak faktycznie jest czy jednak te przeciętne 80-100w robi robotę? no i drugi temat - mam wrażenie, że kolumny podstawkowe w mniejszych pomieszczeniach lepiej separują instrumenty, scenę itd niż podłogówki i brzmią bardziej "audiofilsko" (ale zarazem to nie jest naturalne granie jak na koncercie, natomiast imponuje pewnym osobom), czy to słuszne rozumowanie, że duża podłogówka zagra lepiej dopiero w wielkiej sali? pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDługie granie z mocami powyżej 1W (jeden wat) uszkadzają słuch. Proszę to wziąć jak najbardziej poważnie.
UsuńWszystko zależy od pomieszczenia. W miarę przyzwoite kolumny w dobrze zaadaptowanym pomieszczeniu i... już. Tylko tyle i aż tyle. Można nie uwierzyć, ale trzeba sprawdzić. Albo zrobić sobie adaptację, długo i trudno, albo znaleźć dostęp do takiego pomieszczenia. Też trudno, ale za to szybko.
Dzięki JB, zgadzam się z tym co napisałeś, obecnie salon mam maksymalnie zaadaptowany, więcej nie zrobię, nie jest zle. Postawie pytanie inaczej: czy wzmak typu prądożerny mocarz przy jednakowej głośności wyciśnie więcej z moich dużych podlogowek niż obecna stara końcówka rotel? Podkreślam stały poziom głośności, umownie oczywiście
OdpowiedzUsuńWzmacniacz (chodzi o klasę A?) o bardzo dużej mocy nic nie da. Słucha się po cichu czyli poniżej 80 dB, jeśli to ma być dłuższy odsłuch. Więc po co np. 2x200 W skoro 398 są zbędne? Dźwięk będzie taki sam jeśli wzmacniacz jest sprawny i został skonstruowany tak, żeby spełniał normy. A o ile się orientuję, to Rotel robi dobry sprzęt. Nic tu się już nie da poprawić.
Usuńczyli zarówno 60w rotel jak i np. mocarny krell 200w tak samo wysterują duże basowe przetworniki przy tej samej głośności 80db?
Usuń80 dB SPL w odległości 2m od kolumn - jak najbardziej.
Usuńtomaszo z tej strony...
OdpowiedzUsuńPoprawnie dzialajacy wzmacniacz wysteruje kazdy glosnik. Sa glosniki, ktore potrzebuja wiekszych mocy, zeby zaczac dzialac poprawnie (mowimy o potworach estradowych). Tylko to nie sa glosniki przeznaczone do pracy w malych pomieszczeniach i przy malych mocach. Wiekszosc znakomita zestawow glosnikowych zagra poprawnie na dobrze dzialajacym wzmacniaczu o mocy chocby 10W.
Kupowanie wzmacniacza klasy A jest srednio sensowne. Jego sprawnosc jest tragiczna. Wiec samo jego wlaczenie to grzanie pomieszczenia. Jego rzekome walory dzwiekowe sa wlasnie rzekome. Dla mnie to zepsuta konstrukcja jest po prostu.
Jesli wzmacniacz dziala poprawnie i ma rzetelnie podane parametry to nie uslyszymy roznic miedzy nim, a innym tylezsamo poprawnym. Tyle w temacie sluchania elektroniki na poziomach THD+N ponizej 0,1%. Sa jeszcze inne znieksztalcenia, o ktorych nie mamy przewaznie informacji... smiem przypuszczac, ze bardzo rzadko bedzie tak zle, zeby slyszec ewidentnie roznice.
Tylko ja mowie o poprawnie dzialajacych urzadzeniach - bez korekcji, bez efektow itd.
Jesli ktos chce taka roznice uslyszec to proponuje kupic jeden wzmacniacz, ktory taka napewno odda: WS442 (tak podpowiem). Tutaj no rzeczywiscie kopara opada.
O jakich 80 dB mowimy? W odniesieniu do 20uPa 80dB dla czestotliwosci 30Hz bedzie ledwo co slyszalne. Jesli chodzi o 80dB(A) to juz bedzie telepalo portami troche. Malo kto sobie zdaje sprawe ile to jest 80dB(A) muzyki pelnopasmowej w pomieszczeniu...
Wszystko zalezy od sprawnosci glosnikow i jak liniowo przetwazaja. Glosnik, ktory da 90dB z 1 metra przy 1W bedzie potrzebowal kilku watow i bedzie glosno. Jakis monitor wymeczony zwrotnica o efektywnosci 82dB dla tego samego efektu bedzie potrzebowal prawie 10 razy wiecej mocy. Tylko producenci klamia na tych tez parametrach, najczesciej efektywnosc jest nizsza.
Pragne uswiadomic z tymi decybelami: wiekszosc zestawow glosnikowych home haj jest na poziomie skutecznosci rzedu 1%. Jak maja 2% to szal jest. Przy normalnym graniu dostaja powiedzmy 2W. To ile jest w powietrzu? 20mW, moze 40mW.
Takze 1 Watt akustyczny w powietrzu to jest bardzo duzu. Malo kto ma swiadomosc.
Budowalem tuby basowe o sprawnosci rzedu 20 - 25 %. Tam sie cuda dzieja juz przy jednym Wacie mocy. Tylko to inna inszosc chocby z racji niedookolnego promieniowania...
Kiedy jest potrzebna duza moc wzmacniacza? Jesli mamy pompowac duza ilosc powietrza. Czyli jak chce miec prawdziwy bas i poruszam dwa 18to calowce to musze miec zaplecze, jesli chce natezenia rzedu 100dB(A) +. Tylko tak sie nie da dlugo sluchac w domu. A mozna nawet przestac sluchac w ten sposob dosc szybko.
dziękuję wszystkim, popieram Wasze wypowiedzi. nurtuje mnie jeszcze kilka rzeczy, więc spróbuję zapytać: przyzwoity DAC z tych starszych technologii - działa wspaniale i zapewne coś tam z dźwiękiem robi na swój sposób. czy zastosowanie między nim, a końcówką mocy jeszcze przedwzmacniacza to nie jest takie dublowanie? pasywny okey, tylko do głośności, ale taki osobny klocek będzie kolejnym punktem, który coś namiesza, pewnie czasem sprzecznie z tym co namieszał DAC? (pomijam inne dobrodziejstwa które przedwzmacniacz może dać)
OdpowiedzUsuńJeśli ma wyjście z regulowaną głośnością to nie ma potrzeby.
Usuń