Długie weekendy są okazją do obejrzenia filmu w telewizji. Jeden za nami, a następny szykuje się w maju, a zaczyna z końcem kwietnia. Jak wyglądają filmy kinowe nakręcone z szybkością 24 klatek na sekundę w TV? A przede wszystkim jak brzmią ich ścieżki dźwiękowe?
Standardy telewizyjne to 50 i 60 Hz. Ten "nasz" to 50 Hz. W takim razie w telewizji można pokazać "tak jak jest" materiał mający 50 albo 25 obrazów na sekundę. Skoro film nakręcony na klasycznej taśmie 35 mm ma 24 klatki na sekundę, to nie można go pokazać bez zmian. Sytuacja jest podobna do tego, co jest na DVD, gdzie film jest "przyspieszony" o 4% z 24 do 25 FPS.
Jeśli się spowolni DVD do prawidłowej szybkości pierwszy raz, to różnica w odczuciu wysokości dźwięku wydaje się dość mała. Ale gdy tak robi częściej, to różnica staje się bardziej zauważalna. Nie jest to różnica pomiędzy kawą gorącą i zimną, ale między gorącą i letnią już tak.
W takim razie jak są pokazywane filmy kinowe w TV?
Sporo lat temu, kiedy jeszcze nikt nie wiedział, że będą płaskie telewizory wykonane w technice rozsmarowującej ruch, autor bloga zastanawiał się dlaczego piosenka otwierająca film z Dżejmsem Błędem brzmi tak dziwnie. To były już czasy nośników cyfrowych i film został przyspieszony do 25 klatek na sekundę. Taka procedura stała się standardem. Ale teraz najprawdopodobniej nic się nie zmieniło.
Sprawdzenie czy film w TV jest wyświetlany z poprawną szybkością, czy jest przyspieszony jest dość kłopotliwe. Trzeba mieć dany film i potrafić go odtworzyć z właściwą szybkością lub mieć płytę czy pliki z muzyką.
Są ludzie, którzy mają bardzo dobre telewizory, które już nie smużą, a do tego zestawy kina domowego. Na dodatek wykupują sobie abonamenty kanałów z filmami. I spodziewają się, że widzą i słyszą wszystko w najlepszej jakości. A tu nie tylko, że telewizje oszczędzają na przepływności, to jeszcze wszystko, tzn. klasyczne filmy kinowe, jest (najprawdopodobniej) przyspieszone o 4%, co nie oddaje ani oryginalnego ruchu, ani poprawnego brzmienia.
Tak przy okazji warto się zatrzymać nad paradoksem rozdzielczości obrazu. Wprowadza się standardy o wysokiej rozdzielczości obrazu, co skutkuje wzrostem zapotrzebowania na dane i następnie stara się zmniejszyć ilość tych danych ograniczając przepływność.
Blog nie ma wykupionego żadnego abonamentu, ale na takim "zwykłym" kanale film obejrzany dla sprawdzenia był przyspieszony.
Oglądając Matriksa zatem tkwimy w matriksie w sensie iluzji otrzymywania najlepszej możliwej jakości.
Na temat jakości dźwięku napisano biblioteki makulatury. Ale muzykalny słuch, który potrafi wychwycić zmianę tempa i wysokości dźwięku, jak się okazuje, ma bardzo mało osób.
Na koniec chcę podkreślić, że ja nie twierdzę, że filmy kinowe w TV są wyświetlane za szybko. Dwa konkretne przykłady, które sprawdziłem były przyspieszone. Ale to było na kanałach darmowych. Być może te płatne kanały są lepsze. Czytelnicy bloga będą musieli to jednak sprawdzić samodzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz