Jakieś czterdzieści lat temu ktoś zadzwonił do Trójki i powiedział właśnie to zdanie: "Ręce i nogi się uginają". O co temu dzwoniącemu chodziło prowadzący bloga już nie pamięta, ale zdanie to może trafnie opisywać reakcje na niektóre publikacje dotyczące audio, które można znaleźć w sieci.
Przykładowo pewien niewątpliwie sympatyczny pan, który zajmuje się publikowaniem filmów z rozbrajającym uśmiechem tłumaczył swoim fanom, że zerowe ciśnienie dźwięku jest przy ścianie. Otóż przy ścianie w pewnym uproszczeniu jest maksymalna wartość ciśnienia. Ciśnienie jest największe w tym miejscu, gdzie cząstki powietrza się nie poruszają, a więc dla najniższego modu to będzie już tylko przy ścianie.
Zresztą przy ścianie zawsze jest samo ciśnienie nawet dla częstotliwości nie-rezonansowych. Cząstki powietrza zostaną gwałtownie wyhamowane, a fala odbije się. To trochę tak jakby ktoś nacisnął ręką na ścianę. Ruchu brak, zostaje nacisk, więc przy ścianie może być tylko ciśnienie.
Inny przykład to animacja, która jakoby pokazuje ja działa absorber, wykonana (animacja) przez pewnego producenta ustrojów akustycznych. Otóż na tej animacji widać cząstki powietrza, które sobie "lecą" z jakąś prędkością tak metr czy dwa po czym wpadają do absorbera i zwalniają.
Problem polega na tym, że jeśli źródło dźwięku, np. głośnik, "popchnie" cząstkę powietrza, to "poleci" ona może najwyżej parę centymetrów (para to dwa), a następnie się "cofnie" na pierwotne miejsce. To przy niskiej częstotliwości i dużym wychyleniu membrany, takim mniej więcej na parę centymetrów. Ruchy cząstek powietrza są jakby oscylacjami, a przy wyższych częstotliwościach nawet zaledwie o ułamki milimetra w każdą stronę.
Fala dźwiękowa ma prędkość dźwięku, czyli dość sporą, ale cząstki powietrza nie przemieszczają się na wiele metrów, one praktycznie stoją w miejscu oscylując wokół pewnego miejsca. To oczywiście przy braku podmuchów powietrza czyli np. wiatru.
Jeśli ktoś chciałby sobie uzmysłowić jak to jest z tym powietrzem, to niech popatrzy na fale na wodzie. Fala na wodzie przemieszcza się, owszem, ale sama woda stoi w miejscu. Przenieść tego na powietrze dosłownie nie można, bo to fala poprzeczna. Z powietrzem jest trochę inaczej, bo w nim rozchodzi się fala podłużna. Jednak gdyby można było, a można, zabarwić powietrze, pewną jego warstwę, i odtworzyć z głośnika jakiś okropnie głośny dźwięk, to to zabarwione powietrze pozostanie w tym samym miejscu. Czyli ruch cząstek powietrza z animacji nijak się ma do rzeczywistości.
W czasie majowych spacerów jeśli się nadarzy okazja warto spojrzeć na fale na wodzie. W miarę przebytej drogi wysokość fali się zmniejsza, ale prędkość rozchodzenia się pozostaje taka sama.
Czy takie odbiegające od rzeczywistości wyobrażenie o fali akustycznej może pomóc przy wykonywaniu adaptacji?
I tak to jest, że gdzie się nie spojrzy, to widać takie kwiatki. Ale nie można się temu dziwić, że na ich autorów nie lecą gromy. W końcu audiofile są przekonani, że np. bezpieczniki im poprawiają jakość dźwięku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz