Dorysowany odcinek, czy nawet dwa odcinki, to droga hamowania "najgorszych" hamulców, a ten troszkę krótszy odpowiada wynikowi najlepszego auta. |
Rysunek pokazuje drogi hamowania kilku aut. Wykresy są dwa, bo i dla hamulców zimnych, i dla rozgrzanych. Tak naprawdę ważna jest dorysowana linia. Odpowiada ona drodze hamowania przy zimnych hamulcach, ale przedstawiona w sposób pozwalający na realną jej ocenę. Podobnie sprawa wyglądałaby dla hamulców gorących. Tu różnica nawet byłyby jeszcze mniejsza.
Chodzi o to, że jeśli się pokaże wykresy "obcięte" można odnieść wrażenie, że te różnice w skuteczności hamulców są bardzo duże. Ale gdy narysuje się odcinki o odpowiedniej długości, czyli całe, to te różnice z bardzo dużych stają się relatywnie niewielkie.
Czyli jak jest z tymi hamulcami? Warto kupować auto, które w teście wypadło pod tym względem lepiej czy to może ma tak naprawdę małe znaczenie? W praktyce różnice w skuteczności hamulców nie mogą być bardzo duże, bo wtedy dany pojazd nie spełniałby norm bezpieczeństwa i nie mógłby być sprzedawany. Producenci czasem starają się zrobić lepsze hamulce niż wymaga norma, bo to ładnie wygląda w reklamach. Ale każdy nowy samochód ma dobre hamulce i te różnice w testach nic nie znaczą jeśli się do sprawy podejdzie od strony praktycznej.
Paradoksalnie kierowca mający auto, które w tym teście wypadło najlepiej, czyli teoretycznie ma najlepsze hamulce, jeśli będzie przekonany, że ono świetnie hamuje, może mieć większy kłopot niż kierowca, który na testy nie zwraca uwagi, może nawet w ogóle ich nie czyta, ale za to ma duże doświadczenie i umiejętności kierowania pojazdem.
Wiedząc, że ma się dobre auto, które ma świetne hamulce, prawdopodobnie pojedzie się trochę szybciej. A to trochę może być już za dużo nawet dla super hamulców.
Droga hamowania, ta zmierzona w teście, ma niewiele wspólnego z tą realną. Mierzy się ją na suchym, nawierzchnia jest bardzo przyczepna, równa, opony w bardzo dobrym stanie itd. W praktyce przyjdzie nam hamować np. na mokrym i śliskim asfalcie. Mogą być koleiny pełne wody.
Jeśli kierowca nie oceni sytuacji w odpowiedni sposób i nie będzie jechał tak, że będzie się mógł zatrzymać dokładnie tam, gdzie to wcześniej zaplanował, to nawet wyczynowe hamulce nie pomogą. Na śniegu skuteczność hamulców ma małe znaczenie, a na lodzie już żadne. Tzn. im jest bardziej ślisko, tym skuteczność hamulców jest mniej ważna.
Jadąc trochę za szybko, ufni w sprawność hamulców, jeśli nie przewidzimy, że coś się zdarzy, to nie unikniemy tego zdarzenia konsekwencji. Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, ale to już inna sprawa.
A na powyższym zdjęciu mamy pokazane jak się tworzy fakty. To nie jest śnieg czy szron. To jest prawdopodobnie jakaś piana z mydła czy czegoś. Szronu normalnie nie powinno być na wewnętrznej stronie klapki wlewu, także na pistolecie, a jest nawet na rękawiczce...
Poza tym można trafić na takie ciekawe sztuczki retoryczne jak ta. Jest jakiś test małego samochodu z najsłabszym silnikiem. Czyli osiągi tego auta są bardzo skromne. Jednak w autor pisze, że samochodzik ma zacięcie rajdowe. A ma on zacięcie rajdowe dlatego, że silnik brzmi trochę jak rajdówka, co w praktyce znaczy, że producent zaoszczędził na tłumiku. Ale nabywca ma sobie wyobrażać, że ma rajdowe auto, choć ani ono jest dynamiczne ani elastyczne, bo ma ma głośno. Czyli klienta formatuje się w ten sposób, że się go wabi recenzją i jednocześnie kształtuje jego wyobrażenia o produkcie.
Czytanie magazynów motoryzacyjnych musi być bardzo uważne. Jeśli ktoś lubi auta może czytać. Ale niekoniecznie trzeba brać wszystko dosłownie i z entuzjazmem.
A jak to jest z magazynami audio? Tam można znaleźć testy kabli USB, które wykazują, że one wpływają na brzmienie. Czytanie magazynów audio musi się odbywać raczej z takim podejściem do treści, jakie mamy do wiadomości w środkach masowej dezinformacji, tzn. nic nie jest prawdą z wyjątkiem daty i godziny.
Z gazet się wiele nie dowiemy. Szczególnie z tych o sprzęcie grającym.
Stary numer. Dawno mikisoft pokazal wykres wydajnosci iexplorera. Skala zaczynala sie od 100. Mozilla miala105, a ie 115, a wygladalo to na 3 razy lepiej. Dodatkowo to oni ten test sprepraowali, by wyszlo ie lepiej, bo w rzeczywistosci ie bylo 2x gorsze. To samo bylo z bazami danych. Marketingowcy to oszusci. Nie mam w wsrod bliskich znajomych zadnego marketingowca. Brzydze sie nimi, tak jak nie znosze reklamowego scierwa... i polityków.
OdpowiedzUsuńZZ