W poprzednim poście ustaliliśmy, że najrozsądniejszą opcją dla kogoś, kto stał się posiadaczem kolekcji płyt analogowych jest wykorzystanie posiadanego sprzętu, tzn. wzmacniacza i gramofonu z wkładką MM, o ile ta będzie dobrej jakości. Koszt całego przedsięwzięcia ograniczy się, przy odrobinie szczęścia, do zakupu nowej igły, czterech wtyczek i kilku metrów kabla. Natomiast ta odrobina szczęścia polega na tym, że posiadany wzmacniacz ma wejście dla wkładek MM o dobrych parametrach, czyli niskiej pojemności. Wtedy po dopasowaniu pojemności kabla można uzyskać idealną charakterystykę częstotliwościową, a zatem najlepszą możliwą jakość dźwięku.
Problem polega na tym, że dobre wejście MM ma bardzo, bardzo mało wzmacniaczy zintegrowanych.
Załóżmy, że ktoś ma dobry gramofon i dobrą wkładkę MM z nową albo mało używaną igłą. Jednak wejście MM jest złej jakości, gdyż ma zbyt dużą pojemność. Niech ten ktoś postara się teraz o jakiś osobny przedwzmacniacz MM. Może to być ten, którego wykresy z pomiarów mamy poniżej.

Przedwzmacniacz, konstrukcja prawdopodobnie z roku 2019, posiada wejścia MM i MC, przy czym MM ma aż 1890 pF. Skutkuje to tym, że jest podbicie 6 dB przy 4,5 kHz, natomiast dla 10 kHz spadek jest aż 10 dB. Słuchanie tego to musi być koszmar. Ale sekcja MC jest bardzo dobra. Biorąc pod uwagę cenę, 3000 Euro, to musi taka być.
Ten "cud" techniki jest zbudowany na lampach, waży 11 kilogramów, a jego wymiary to: 43,5 × 9,5 × 31 cm. Czyli po prostu misi brzmieć cudownie, bo jest analogowe, lampowe, wielkie, ciężkie, waży tyle co lokomotywa i jest piękne. No i rzecz najważniejsza - jest drogie.
Z wykresu dla sekcji MM widać jednak, że to nie nie może zagrać. Ten mutant jest zrobiony po to, żeby używać tylko części MC. Sekcja MM to dodatek, ładnie będzie to wyglądało w ulotce reklamowej i w omówieniach na stronach internetowych.
Sprawdźmy nieco dokładniej jaką jakość gwarantuje nam sekcja MM. Pasmo przenoszenia, odczytane z wykresu, 10 Hz - 8 kHz przy tolerancji +/- 6 dB.
A teraz popatrzmy sobie na poniższy schemat:

To jest schemat wejścia korekcyjnego MM we wzmacniaczu Diora WS-301S "Trawiata". Cały schemat można zobaczyć w Radioelektroniku 4/5 '82. Podane tam mamy, że ten przedwzmacniacz gwarantuje korekcję RIAA z dokładnością +/- 2 dB. A zatem w porównaniu do tego cudaka za 3000 Euro jest dużo lepszy. Tak, jest lepszy i gwarantuje lepszą jakość dźwięku z bardziej wyrównanym i szerszym pasmem. To szersze pasmo będzie skutkiem tego, że na wejściu mamy kondensator C101 o pojemności 22 pF.
Dodatkowo nawet gdyby ktoś przekonstruował ten przedwzmacniacz za trzy tysiące Euro i zmniejszył mu pojemność wejścia do jakichś 30 pF, to po dopasowaniu kabli do jednego i drugiego (tego z Trawiaty) dźwięk będzie praktycznie taki sam. To, że w jednym przypadku charakterystyka wyjdzie płaska jak od linijki, a w drugim z odchyłkami +/- 2 dB, to subiektywnie taka pofalowana może być nawet "fajniejsza". Wszystko zależeć będzie od tego, co zostanie osłabione, a co wzmocnione.
Z całą pewnością ktoś, kto posłucha płyt na obu przedwzmacniaczach nie usłyszy nic więcej, ani nie straci niczego. Nie będzie żadnego detalu, który "ujawni" lepszy przedwzmacniacz i nie będzie żadnego detalu, który zniknie na gorszym. Różnica będzie tylko i wyłącznie polegać na troszkę innej barwie dźwięku. Szumy nie mają praktycznego znaczenia, tak jak i zniekształcenia. Są za małe, żeby zrobić jakąkolwiek różnicę.
Więc na czym polega różnica? Oczywiście na tym ile to kosztuje. I na micie, że lepszy, czyli drogi, sprzęt odtwarza jakoś inaczej i można coś więcej usłyszeć.
W takim razie można kupić nową igłę za powiedzmy siedem stów, osobny przedwzmacniacz za trzy i mieć jakość tak dobrą, jak to jest możliwe. Obiektywnie wkładka MC będzie lepsza. Ale my naprawdę nie słyszymy tak dobrze, żeby to zauważyć. W istocie nasz słuch działa w ten sposób, żeby eliminować zniekształcenia, a nie - żeby je wyłapywać.
A co do "testu" w tej gazecie, to myślicie, że ktoś wytknął problem nieużyteczności sekcji MM? Napisał ktoś, że pojemność trochę za wysoka.
Ale nikt mi nie uwierzy, że przedwzmacniacz za trzy stówy z wkładką magnetyczną zagrają tak dobrze jak moving coil... A, że na przedwzmacniaczu wzmacniacza zintegrowanego to już zupełnie nikt...