piątek, 26 lipca 2024

Ciepły dźwięk i złota jesień (właściwie to srebrna)

Sprzęt czasem reklamuje się jako grający ciepło. Także winyle brzmią ciepło, ponoć. Co to jest ciepły dźwięk w ogóle? Ktoś napisał, że taki, gdy wysokie tony są stonowane. To się dzieje wtedy, gdy masło jest maślane. A na poważnie wtedy, gdy wysokich tonów jest mniej, a niskich więcej. Jeśli ktoś ma powiedzmy dwadzieścia lat, to może uzyskać ciepły dźwięk np. zmniejszając ilość wysokich tonów pokrętłem regulacji barwy. Jest też druga możliwość, która polega na tym, że czeka się tak ze czterdzieści lat i dźwięk stanie się ciepły już beż używania regulatora barwy.

I stąd się wzięła złota jesień (życia), kiedy dźwięk staje się ciepły, bo powyżej dziesięciu kiloherców słychać już tylko ciszę. Przypomnę kwestię z filmu: ciemność widzę, widzę ciemność. Chociaż ta złota jesień jest raczej srebrna, bo włosy siwieją. Czasem bywa i tak, że wychodzą.

Jednak reklamowanie ciepło brzmiącego sprzętu ma sens, taki ukryty. Sprzęt częściej zmieniają osoby starsze. Mają więcej kasy, a sprzęt, który mają nie spełnia ich oczekiwań. Nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć, że problem polega na tym, że sprzęt jest ok., a wysokie tony to zanikły im, z powodu starości. No ale jak to mi zanikły wysokie tony? Ze starości? Eee...

No to szukamy fajnego sprzętu dla wesołego staruszka. Jaki to będzie fajny? Ciepło grający oczywiście. No i na takim ciepło grającym sprzęcie to i winyle też będą brzmieć ciepło. Tylko, że winyle nie brzmią ciepło. Teraz to one brzmią ciepło, ale czterdzieści lat temu to nie brzmiały ciepło. I trzeszczały. A teraz nie trzeszczą i brzmią ciepło.

Trzeba przyznać, że to jest jednak dobra strategia marketingowa. Ze złego zrobić dobre. Zamiast powiedzieć ludziom: dajcie se na luz ze sprzętem, bo już mało co słyszycie, to się im mówi: kupcie se ciepło grający sprzęt i ciepło brzmiące winyle. A niejeden zmieni sprzęt kilka razy zanim się skapnie, że na starość mu przytępiał słuch. Będą i tacy, którzy się nie skapną.

wtorek, 25 czerwca 2024

Gramofony mogą się... rozklejać

Nasz "ulubiony" produktor zakłóceń zamieścił niedawno film zawierający trochę ponad 20 minut całkowicie nic nie wnoszącego i nieprzydatnego bajdurzenia o gramofonach, płytach itd. No to ja wam PT Czytelnicy bloga daję krótką i przydatną informację o gramofonach.

Na zdjęciu usterka już jest "naprawiona". Wystarczy docisnąć. Problem powoduje niska jakość taśmy samoprzylepnej.

Jeżeli ktoś rozpoznaje swój talerz, to powinien go zdjąć z gramofonu i sprawdzić czy się nie zaczęła odklejać ta gąbka mająca tłumić drgania. W moim odkleiła się tak 1/4 tej taśmy. Gramofon stoi nieużywany i gdyby tak postał jeszcze z rok czy dwa, to by się pewnie odkleiła cała.

Dodam jeszzce, że jeśli gramofon z napędem paskowym ma stać nieużywany, to warto zdjąć pasek napędowy. Nie rozciągnie się i nie odkształci na trwałe, a jest takie ryzyko, że może.

PS. Cóż za brak konsekwencji. Miała być jedna przydatna informacja, a są dwie.

środa, 3 kwietnia 2024

DVD na 24 fps: Rozmowa

"Rozmowa" to film, który ma 50 lat. Powinien zostać tu wspomniany znacznie wcześniej ze względu na tematykę, czyli tutaj nagrywanie, odtwarzanie, sprzęt itd. Reszta nas nie interesuje, ale mimo to od niej trzeba zacząć.

W filmach dobrych reżyserów nic nie dzieje się przypadkiem i tak pewnie jest i tu. Proszę spojrzeć na poniższy kadr:

Rys. 1 Mydło wszystko myje, nawet uszy i szyję.

Główny bohater, który jest w jakimś sensie realizatorem dźwięku, ma paskudne, długie i brudne pazury. Bez przesady można powiedzieć, że ma brudne łapy. Okazuje się, że w filmach i różnych materiałach dokumentalnych ludzie pasjonujący się dźwiękiem w sensie nagrywania, odtwarzania, jakości sprzętu czy dźwięku itd. są przedstawiani jako dziwacy czy wręcz psychopaci. Jest np. taki film "Traffic", w którym pewien audiofil dosłownie tak został sportretowany.

W filmie "Rozmowa" główny bohater pcha swe brudne łapska w prywatne życie innych ludzi podsłuchując ich. Dba o własną prywatność, ale nagranie rozmowy podsłuchiwanych ludzi leży na biurku w jego miejscu pracy, do którego zaprasza na imprezę swoich kumpli. Poufne materiały, czyli nagranie tytułowej rozmowy, odtwarza jakiejś miłej pani zamiast nastrojowej muzyki. Gdyby tak dalej brnąć w detale, to okazałoby się, że bardziej pokręconym jest być trudno, bo to są już stany chorobowe. Ale zostawmy te rzeczy w spokoju i przejdźmy do techniki audio.

Nasz realizator dźwięku pracuje w takich warunkach:

Rys. 2. To były czasy. Jeszce nikt nie wpadł na pomysł, żeby sprzedawać audiofilskie bezpieczniki "poprawiające" brzmienie - w cenie używanych samochodów.

Adaptacji akustyki nie ma żadnej, a głośnik zamiast być ustawiony na wprost, wisi gdzieś pod sufitem. Jego wygląd budzi pewne wątpliwości, bo prezentuje się tak:

Rys. 3. To by się nadawało do zapowiadania pociągów na dworcu kolejowym, naturalnie w epoce.

Wygląda ten zestaw jakby ktoś dokręcił tą tubę do zwykłej kolumny. Jeśli się poszuka w sieci, to można znaleźć to:

Rys. 4. "Dawcy" tuby. Miejmy nadzieję, że po wykonaniu zdjęć tuba wróciła na swoje miejsce.

Mamy tu kolumny z których została wykręcona tuba widoczna na rys. 3. Tylko dlaczego nie wzięto po prostu tych kolumn z rysunku powyżej? Bo są za duże i za ciężkie?

Cała reszta tej techniki też wygląda dość dziwnie. Aby coś uzyskać z trzech taśm, muszą one być nagrywane w ten sposób, że będą mieć jakiś rodzaj markerów służących do synchronizacji. I te znaczniki muszą być dodawane w czasie nagrywania. Czy filmowe magnetofonu były połączone radiowo celem zapisywania tych markerów? Poza tym czy istnieje mikrofon, który by zbierał tak wąską wiązkę z tak dużej odległości? To jest pytanie do ludzi z innej branży, takich z krainy deszczowców. A takich pytań byłoby więcej.

No ale dlaczego wspominamy "Rozmowę"? Może dlatego, że każdy interesujący się sprzętem chyba ma takie ciągoty, żeby usłyszeć więcej, coś czego nie usłyszą inni. Tylko, że w naszej branży sprzęt nie pomoże. Więcej usłyszeć nie da się nawet na najdroższym sprzęcie. Żeby usłyszeć więcej trzeba się przysunąć do głośnika i wyciszyć pomieszczenie, przynajmniej ustawić głośniki na wprost siebie i na wysokości uszu. Trochę przykra konkluzja dla ludzi wydających dużą kasę na sprzęt. Co gorsze, do monitora można się przysunąć, ale do kolumny wielodrożnej, która ma pod dwa metry wzrostu, już nie za bardzo.

W filmie narracja to jedno, rzeczywistość to drugie. Fotograf oglądający aktora udającego fotografa też ma niezły zgryz. Tak jest ze wszystkim. Film z fotografem może weźmiemy na warsztat innym razem.

Na koniec coś przy okazji kolumn z głośnikami tubowymi. I to nie jakimiś tam zwyczajnymi tubami, ale bardzo podobnymi do tych "filmowych".

Rys. 5. Wyglądają groźnie. Już sama waga budzi respekt, 97 kg każda.


Kilka informacji o tych kolumnach. Wymiary: 650 x 1296 x 624 mm. Waga 97kg. Układ czterodrożny. No i są z epoki, bo pojawiły się dwa lata później niż film.

czwartek, 11 stycznia 2024

Adaptacja akustyki pomieszczenia odsłuchowego w praktyce cz.2

Adaptacja akustyki pomieszczenia odsłuchowego ma pewne odniesienia do kolumn głośnikowych. Oczywiście nie dosłownie.

Kolumna głośnikowa jest wyposażona zazwyczaj w dwa przetworniki. Istotne są ich wymiary. Głośnik wysokotonowy ma dość małą powierzchnię w stosunku do nisko-średniotonowego. Podobnie do wytłumienia średnich, a zwłaszcza wysokich częstotliwości, potrzeba niewielkiej ilości materiału dźwiękochłonnego, chociaż tu wchodzi w grę także objętość. Natomiast przy niskich częstotliwościach tego materiału potrzeba już naprawdę dużo.

Niestety mamy do dyspozycji materiały, które nie odpowiadają potrzebom. Problem staje się widoczny po tym, jak się spojrzy na wykres pokazujący współczynnik pochłaniania dla porowatego materiału dźwiękochłonnego.

Rys .1.

Okazuje się, że ma on właściwości w pewnym sensie zupełnie odwrotne do wymaganych. Mianowicie średnie i wysokie częstotliwości są tłumione bardzo dobrze, natomiast niskie słabiej lub praktycznie wcale.

Użycie takiej ilości materiału dźwiękochłonnego, która jest potrzebna do wytłumienia modów w niskich częstotliwościach spowoduje, że częstotliwości średnie i zwłaszcza wysokie, będą wytłumione zbyt mocno. Zastosowanie takiego materiału jak na rysunku dodatkowo nie zmieni wiele lub prawie nic poniżej 50 Hz. Dalego stosuje się montaż paneli w pewnej odległości od ścian, jak na rysunku poniżej.

Rys. 2.

Rysunki pokazują współczynniki tłumienia dla płyt o grubości 100 mm  bez odstępu i z odstępem 100 mm. Narzędzie do modelowania właściwości absorberów wykonanych z materiału porowatego znajduje się na stronie amcoustics.com.

Na rys. 2. tłumienie dla 50 Hz jest sporo większe, jednak i tak nie jest to wartość imponująca. Można powiedzieć, że wykorzystanie ustrojów akustycznych o właściwościach szerokopasmowych, czyli dokładnie takich, jak na rysunkach, nie pozwala na wykonanie dobrze działającej adaptacji akustycznej. Rozwiązaniem tego problemu jest użycie dwóch rodzajów, a nawet trzech, ustrojów akustycznych. Są one wymodelowane na rys. 3. Kalkulator znajduje się na stronie amcoustics.com.


Rys. 3. pokazuje modele ustrojów akustycznych, z których dwa można uznać za pułapki basowe i są to wykresy 1 i 2. Natomiast wykresy 2 i 3 przedstawiają właściwości ustrojów, które pochłaniają dodatkowo pewien zakres tonów średnich. Tego typu ustroje powstają przez dodanie do absorbera szerokopasmowego płyty z otworami lub szczelinami.

Ustroje o właściwościach podobnych do tych na rys. 3. są produkowane przez różnych wytwórców, jednak różnią się od nich tym, że pochłaniają więcej średnich tonów. Czytelnik, który spróbuje samodzielnie wymodelować takie ustroje jak na powyższym rysunku zauważy, że otwory, względnie szczeliny, stanowią bardzo małą powierzchnię płyty. Ustroje dostępne w handlu zazwyczaj mają otwory lub szczeliny zajmujące większą powierzchnię. Naprawdę wartościowe są pułapki basowe, kiedy powierzchnia otworów albo szczelin to około dwa procent powierzchni.

Wobec tego nasuwa się druga analogia adaptacji akustycznej do kolumny głośnikowej. Wykonując adaptację należy określić w jaki sposób podzielić pasmo dla tłumienia przez ustroje szerokopasmowe i pułapki basowe. Poza tym ważne jest użycie odpowiedniej ilości ustrojów obu typów.

W kolumnach głośnikowych zwrotnica dzieli pasmo pomiędzy przetworniki w określony sposób. Natomiast w adaptacji akustycznej trzeba wymodelować takie właściwości pułapek basowych, uwzględniając właściwości absorberów, aby współczynnik pochłaniania w całym zakresie wypadł jak najbardziej równo. Dokładnie tak samo jak przy zwrotnicy w adaptacji ważny jest zakres przejściowy, kiedy działają jeszcze pułapki basowe i zaczynają już działać absorbery szerokopasmowe.

Jednak nawet dopasowanie pułapek basowych do ustrojów szerokopasmowych nie gwarantuje pełnego sukcesu, bo w grę wchodzi samo pomieszczenie oraz to, co w nim się znajduje. Może być tak, że pewien zakres trzeba stłumić słabiej.

Wykonując adaptację akustyki trzeba mieć na uwadze przede wszystkim to, że charakterystykę można w jakimś stopniu poprawić przez EQ, ale niewłaściwego i nierównego czasu wygasania odbić się nie da skorygować w inny sposób niż przerabiając samą adaptację.

PS> Pułapki basowe z otworami o małej powierzchni w stosunku do całości wypadają lepiej w obliczeniach jeśli się użyje materiału tłumiącego o mniejszej gęstości. Warto poeksperymentować wpisując różne wartości. W praktyce wełna 15 kg/m³ ma około 6000 Pa.s/m ², 30 kg/m³ 10000 Pa.s/m ². 40 kg/m³ 15000 Pa.s/m ², a 70 kg/m³ 30000 Pa.s/m ².

cz. 3 z 3

niedziela, 7 stycznia 2024

Adaptacja akustyki pomieszczenia odsłuchowego w praktyce

Przykład pierwszy.

Rys. 1.

Rys. 2.

Rys. 1. pokazuje to, co się nie zmieściło na kolejnym. Zielona linia to pomiar zupełnie pustego pomieszczenia. Rys. 2. to seria pomiarów RT60 (faktycznie są to RT20) od pustego pomieszczenia (fragment wykresu), do w pełni zaadaptowanego. Strzałka wskazuje pomiar, kiedy czas zanikania pogłosu jest najbardziej zbliżony do optymalnego. Na potrzeby tego tekstu uśrednienie jest do oktawy, a nie do 1/3, nie zmienia to jednak sensu wywodu. Pomieszczenie jest dość małe i optymalny czas pogłosu wynosi 0,2 s. W tym momencie, a jest to szósty pomiar (Czytelnik zapewne wie czyja to jest adaptacja i już analizował te pomiary samodzielnie), nie powinno się już dodawać dodatkowej absorpcji, gdyż powoduje to wyjście poza granice tolerancji, o których była mowa w poprzednim poście.

Rys. 3.

Rys.3. przedstawia dwa wykresy charakterystyki częstotliwościowej. Jeden dla pustego pomieszczenia i drugi dla stanu wskazanego strzałką na rys. 2. Poprawa osiągnięta przez dodanie ustrojów jest niewielka. Gdyby nie kolejny rysunek niekoniecznie każdy odgadłby, który wykres odpowiada pustemu pomieszczeniu, a który adaptowanemu. "Surowy" wykres pokazuje większe różnice, jednak ocena powinna być wykonana po uśrednieniu.

Chociaż charakterystyka nie została istotnie poprawiona w stosunku do pustego pomieszczenia, to w odniesieniu do funkcji czasu odsłuch na pewno poprawił się znacznie, przecież został osiągnięty prawie optymalny czas zanikania odbić.

Rys. 4.

Na rys.4. jest wykres charakterystyki dla częściowo zaadaptowanego pomieszczenia. Gdyby nie problem z zakresem 70-150 Hz, byłoby ok. Jeśli się teraz znowu spojrzy na Rys. 3. to okazuje się, że ten problem został pogłębiony przez dodanie ustrojów.

Prawdopodobnie montaż paneli w nieco innych miejscach, ewentualnie lekka korekta ustawienia głośników, pozwoliłyby poprawić sytuację. Jednak wykonujący tą adaptację poszli inną drogą i dodali dodatkowe ustroje.

Przykład drugi.

Rys. 5.

Rys. 5. zawiera pomiary dwóch pomieszczeń. Pomiar 1. został wykonany w pokoju bez żadnej adaptacji, ale za to w pełni umeblowanym. Jak widać RT60 (faktycznie RT20) jest bardzo zły. Nie tylko dlatego, że jest za długi, ale dlatego, że jest bardzo nierówny i z silną tendencją spadkową w kierunku wysokich tonów. W tym pomieszczeniu brzmienie jest bardzo słabe. Ten pomiar pokazuje dlaczego tak ważne jest sprawdzenie właściwości pomieszczenia zanim się zacznie pracować nad adaptacją akustyki. Zastosowanie pianek w tym przypadku będzie skutkować nie tyle martwym dźwiękiem, co wręcz prosektorium. Natomiast jeden czy dwa dyfuzory niczego nie poprawią, ale przynajmniej nic nie popsują. Tu trzeba dodać, że często są montowane takie czy inne ustroje bez jakichkolwiek pomiarów. Wobec tego nikt nie wie jak było przedtem, ani potem. Wiadomo tylko, że brzmienie było złe i dalej takie jest.

Wykresy 2. i 3. pokazują pomiary innego pomieszczenia. Ten pokój, jak widać, ma adaptację akustyczną. Oba wykresy pokazują efekty adaptacji przy pomocy takiej samej ilości ustrojów, to są zresztą dokładnie te same ustroje (absorbery z wełny skalnej o grubości 10 cm i 15 cm montowane z odstępem od ściany), różnica polega na tym, że niektóre z nich zostały zmodyfikowane, a poza tym niektóre zostały zainstalowane w nieco innych miejscach.

Ważne jest to, że dla średnich i wysokich tonów wykres 3. podniósł się i jest już dość blisko optymalnej wartości RT60. Poza tym wystąpiła znaczna poprawa w zakresie niskich częstotliwości, tzn. w tym przypadku linia przebiega niżej.

W odniesieniu do sytuacji z rys. 2. i wykresu zaznaczonego strzałką można zaryzykować tezę, że dodawanie takich zmodyfikowanych paneli mogłoby poprawić charakterystykę i osłabić mody, ale bez skracania czasu pogłosu.


Rys. 6. Odpowiedź częstotliwościową, która odpowiada wykresowi 3. z Rys. 5. Oceniając odsłuch w pomieszczeniu kontrolnym korytarz musi być zaznaczony bez taryfy ulgowej. Ale to tylko pokój do słuchania.

cz. 2 z 3

czwartek, 4 stycznia 2024

Adaptacja akustyki pomieszczenia odsłuchowego - trochę teorii

Książki o akustyce są zazwyczaj opasłymi tomiskami. Jednak przeczytanie nawet kilku takich wydawnictw oraz poszukiwanie informacji w internecie nie daje gwarancji, jak się okazuje, na zrobienie dobrej adaptacji akustyki pomieszczenia odsłuchowego. Zamiast po raz kolejny wertować książki i szukać w internecie, przejrzymy tylko jeden dokument. Będzie to EBU Tech. 3276. Mógłby być również Rec. ITU-R BS.1116-1, ale ten pierwszy jest krótszy. Czytelnik zanim przejdzie dalej powinien ten dokument pobrać, jeśli jeszcze go nie ma, i otworzyć. Dlatego, że jest tam napisane, żeby nie kopiować go w całości ani we fragmentach zostanie on omówiony. I zwrócimy uwagę tylko na rzeczy najistotniejsze.

Na punkt drugi publikacji EBU Tech. 3276. składają się następujące podpunkty: 1. Direct sound (Dźwięk bezpośredni), 2. Early reflections (Wczesne odbicia), 3. Reverberation field (Pole pogłosowe), 4. Operational room response curve (Odpowiedź częstotliwościowa pomieszczenia), 5. Listening level (Poziom odsłuchu), 6. Background noise (Hałas tła).

Faktycznie istotne dla nas są punkty trzeci i czwarty. Całość dokumentu jest ważna i nie można pominąć żadnego aspektu, jednak punkty trzeci i czwarty są kluczem.

Trzeba zwrócić uwagę na kolejność tych dwóch podpunktów. Najpierw jest wymienione pole pogłosowe, a następnie charakterystyka częstotliwościowa. Oba parametry łącznie decydują o jakości odsłuchu, ale z punktu widzenia użytkownika indywidualnego, a więc nie-zawodowca, ważniejszy jest ten pierwszy. Ważniejsze dla nas jest to jaki jest czas zanikania pogłosu niż odpowiedź częstotliwościowa.

Problem źle wykonanej adaptacji polega na tym, że brzmienie jest "martwe". Skąd on się bierze w praktyce zobaczymy w następnym poście.

Rys. 1. wspomnianego dokumentu przedstawia granice tolerancji dla czasu pogłosu. Żeby pomieszczenie nie brzmiało martwo istotny jest dolny limit. Zatem od 100 Hz do 4000 Hz nie można zejść poniżej Tm-0,05 s. (Tm minus 0,05 sekundy) Natomiast od 4000 Hz do 8000 Hz czas może być krótszy o 0,1s od Tm.

Tm to nominalny czas pogłosu, który powinien zawierać się w przedziale od 0,2 do 0,4 s. Bardzo ważne jest wyliczenie parametru Tm dla własnego pomieszczenia. Do tego celu służy podany wzór. Okazuje się, że pomieszczenie o kubaturze około 50 metrów sześciennych powinno mieć Tm 0,2 s., natomiast Tm 0,4 s. odpowiada pomieszczeniu, którego kubatura jest 12 razy większa czyli sześćset metrów sześciennych. Malutkie pomieszczenie, a więc mniej niż 50 metrów sześciennych, także powinno mieć Tm 0,2 s.

Skoro wiemy już co zrobić, żeby pokój nie brzmiał martwo trzeba zapytać, jak uzyskać brzmienie dobre? Tu odpowiedź jest taka: trzeba się zmieścić także w górnej granicy limitu dla pogłosu.

W takim razie popatrzmy jak wygląda górna granica. Od 200 Hz do 8000 Hz musi być Tm+0,05 s., natomiast od 63 Hz do 200 Hz sytuacja wygląda trochę inaczej. Czas zanikania pogłosu dla 63 Hz to Tm+0,3 s. i ten czas powinien skracać się jak na rysunku w ten sposób, żeby dla 200 Hz osiągnąć Tm+0,05 s.

Ten korytarz musi być widoczny w pomiarach, tzn. trzeba się w nim zmieścić. Pomiar musi być uśredniany do 1/3 oktawy. Jeśli zmieścimy się w tych granicach to brzmienie będzie dobre. Jeśli zauważymy jakieś większe odstępstwa, to brzmienie będzie odpowiednio gorsze. Dla małych pomieszczeń program nie pokaże RT60, a tylko RT20 i 30 i te pomiary muszą się mieścić w limicie.

Czytelnik zauważył, że tyle jest tu mowy o pogłosie, ale to dlatego, że ten parametr jest najbardziej krytyczny. Do mniej dobrej charakterystyki częstotliwościowej słuch potrafi się zaadaptować, ale jak pomieszczenie będzie przetłumione i czas zanikania pogłosu będzie nierówny, to do tego słuch się nie zaadaptuje nigdy. Z drugiej strony za długi czas zanikania pogłosu powoduje, że dźwięk traci swą czytelność. Pogłos to w gruncie rzeczy hałas i jeśli jest za duży, to zamaskuje szczegóły. Natomiast za mały spowoduje, że brzmienie stanie się nienaturalne. Z kolei nierówny czas też daje różne niekorzystne skutki, ale to jest trochę bardziej złożony temat, jeśli kogoś to interesuje, może szukać informacji samodzielnie. Dlatego do domowego słuchania można poświęcić idealną charakterystykę częstotliwościową. Jeśli ktoś jest zawodowcem i chce w swoim pomieszczeniu pracować, to musi starać się uzyskać też jak najlepszą, na miarę możliwości pomieszczenia, odpowiedź częstotliwościową.

W dokumencie tech 3276 w dodatku, w punkcie 2. mamy podane wymiary pomieszczeń. Są dwa ich rodzaje: 1) wysokiej jakości pomieszczenie kontroli dźwięku, 2) referencyjne pomieszczenie odsłuchowe. Jeśli popatrzymy na ich wymiary, to wiele rzeczy się wyklaruje, mianowicie to pierwsze ma 30 metrów kwadratowych, a drugie 40 metrów kwadratowych. Są to pomieszczenia dość spore, a poza tym muszą mieć korzystne proporcje wymiarów. Skoro my zazwyczaj mamy do dyspozycji pokoje znacznie mniejsze i niekoniecznie o korzystnych proporcjach, to nie powinniśmy oczekiwać jakichś nadzwyczajnych efektów.

Z pewnością adaptacja akustyczna poprawi jakość dźwięku bezpośredniego w tym sensie, że będzie go więcej w proporcji do odbić. Ustawienie kolumn czy monitorów oraz wybór najlepszego miejsca odsłuchu z kolei zagwarantuje, że pierwsze odbicia będą wystarczająco opóźnione. Ale w niewielkim pomieszczeniu prawdopodobnie nie uda się uzyskać idealnej, czyli w granicach limitu, odpowiedzi częstotliwościowej.

Podsumowując można powiedzieć, że najczęstszy błąd przy wykonywaniu adaptacji polega na tym, że zwraca się szczególną uwagę na charakterystykę częstotliwościową i osłabienie rezonansów (modów), co skutkuje przetłumieniem pomieszczenia i martwym brzmieniem. Jednak to nie jest tak, że osoby robiące takie pzretłumione adaptacje nie zdają sobie z tego sprawy. Chęć wygładzenia charakterystyki jest przemożna, a poza tym jest też inny powód. Mianowicie najbardziej szczegółowy dźwięk jest w słuchawkach. Zatem wydaje się nam, że jeżeli się te odbicia mocno stłumi, to właśnie uzyska się większą szczegółowość odbioru. W rzeczywistości nawet w mocno przetłumionym pomieszczeniu tych odbić jest ogromna ilość, więc brzmienie nie zyskuje na szczegółowości, ewentualnie minimalnie, natomiast powstaje wrażenie nienaturalności. Słuchawek nie lubi wiele osób i tak samo chyba nikt nie polubi pzretłumionego dźwięku w pomieszczeniu. Naprawdę szczegółowy dźwięk z głośników można usłyszeć tylko w komorze bezechowej, dlatego lepiej się trzymać limitów dla pogłosu. To jest właśnie optymalny kompromis pomiędzy naturalnością i szczegółowością.

cz. 1 z 3

czwartek, 21 grudnia 2023

Najlepsza adaptacja akustyki pomieszczenia to taka, która nie działa

Adaptację akustyki pomieszczenia odsłuchowego można zrobić dobrze. Można też zrobić ją źle i wtedy zamiast poprawiać pogarsza brzmienie audycji. W internecie jest mnóstwo zdjęć i filmów pokazujących takie źle wykonane adaptacje. Paradoksalnie osoby, które je wykonały, albo ich posiadacze, twierdzą, że jest lepiej, choć faktycznie jest gorzej.

Obłożenie pomieszczenia cienkimi piankami jest szybkie, ale niestety dewastuje dźwięk. Problem polega na tym, że zmiana brzmienia jest łatwo zauważalna i choć jest to zmiana na gorsze, to uznaje się ją za zmianę na lepsze. No bo jak to, że jest gorzej? A poza tym wszyscy tak robią i najważniejsze, że to działa. Nie wszyscy tak robią, na szczęście, a poza tym niestety działa to źle. Wyglądają te pianki-piramidki efektownie. Nawet w Startreku mieli takie. Przynajmniej w telewizji to wygląda jak pianki.

Podobnie jak z piankami jest z "trójkątnymi" pułapkami basowymi. Wiele osób stosuje takie "pułapki", co skutkuje praktycznie zerową poprawą w niskich częstotliwościach, ale w wyższych zakresach zmiana jest zauważalna i niestety polega na pogorszeniu właściwości pomieszczenia. Taka pułapka mogłaby zdjąć troszeczkę energii z modów, ale skoro montuje się je w samym narożniku, to takiej opcji nie ma.

Wszystkie pianki powodują, że pogłos ulega skróceniu, ale tylko  dla średnich i wysokich częstotliwości. I właśnie dlatego, że pogłos dla wysokich tonów jest krótki, a mody wygasają tak samo długo jak bez pianek, to pomieszczenie brzmi martwo, a dźwięk jest zamulony, jak to się często pisze na forach.

Zamontowanie jednego czy kilku dyfuzorów, choć niewiele lub nic nie daje, to przynajmniej nie psuje brzmienia, jak to jest w przypadku pianek. Szczególnie zrobienie jednego dyfuzora i zawieszenie go pomiędzy kolumnami praktycznie nie wpływa na dźwięk. Natomiast w przypadku pianek nie kończy się na jednej. I stąd opinie, że dyfuzory są lepsze od absorberów, w tym kontekście są słuszne.

Można znaleźć nawet coś, co zostało nazwane "akademią", w której to "akademii" "pokazują te pianki na ścianach za przykład adaptacji akustyki. "Absolwent" takiej "akademii" obwiesza sobie pomieszczenia piankami, psuje brzmienie, ale ma dobre samopoczucie i zdanie o sobie.

W tym poście nie ma zdjęć, więc autor ma coś na myśli, ale nie wiadomo dokładnie co. Zdjęć nie ma, bo ich pokazanie byłoby jednak nietaktem. W każdym razie widząc pianki na ścianie i suficie powinno się to kojarzyć z zepsutym brzmieniem. Jeżeli któryś z Czytelników bloga te pianki ma, to powinien je zdjąć. Nie trzeba się ich od razu pozbywać, może przydadzą się do czegoś innego, niekoniecznie jednak do adaptacji akustyki. Chociaż mogą, ale to już dość zawiły temat.

W każdym razie pianka na biurku, która ma likwidować odbicie nie ma racji bytu. Tu pomóc może tylko pochylenie blatu, albo inne ustawienie monitorów. Pianki z biurka trzeba wywalić nie zawracając sobie głowy pomiarami.

Wykonanie adaptacji akustyki jest trudne z wielu względów. Jednym z nich jest to, że zajmuje to sporo czasu i nawet zdjęcie gąbek trwa na tyle długo, że zmianę brzmienia trzeba oceniać na pamięć. Niestety nie ma opcji porównania ABX. Pozostaje mikrofon i wykresy.

Sam tytuł posta nie powinien być rozumiany dosłownie. Bo faktycznie najlepsza adaptacja akustyki pomieszczenia to taka, która jest zrobiona dobrze. A jak ją zrobić będzie wkrótce.Dobra adaptacja nie może być też za dobra, a takie aż za dobre zdarzają się również dość często.

Jeśli Czytelnik zamierza wykonać adaptację, to niech się powstrzyma do nowego roku. A jeśli ma już zrobioną, to też niech chwilę poczeka. Już niedługo pojawią się tu informacje, które powinny pomóc zrobić naprawdę dobra adaptację, względnie poprawić taką zbyt dobrą.