sobota, 6 maja 2017

Słownik pojęć audiofilskich: ciepły dźwięk

Dźwięk z marketingowego punktu widzenia musi być jakiś, bo w przeciwnym razie nie byłoby o czym mówić. Niestety kiedy jest o czym mówić, jest jakiś problem z jakością. Jeżeli przykładowo dźwięk jest ciepły, nie jest naturalny. Brzmienie mające określone cechy jest zniekształcone w taki właśnie sposób.

Dźwięk ciepły wziął się nie z tego, jak brzmi ale dlatego, że lampowe radia w drewnianych skrzynkach z magicznym okiem potrafiły się całkiem mocno rozgrzać. Odbiorniki lampowe na fale długie i średnie grały bez wysokich tonów a kiedy ich brzmienie skojarzono z temperaturą lamp i obudów powstało określenie "ciepły dźwięk".

Ciepły dźwięk nie oznacza nic pozytywnego, ale niedostatki transmisji radiowej AM na falach długich, średnich i krótkich. Obecnie za dźwięk ciepły generalnie uznaje się taki z nieco wycofanym zakresem wysokich częstotliwości. Czy takie brzmienie może być uznane za ładne czy nie jest rzeczą gustu. Jednak sprzęt wysokiej klasy nie powinien uwypuklać lub tłumić żadnego zakresu, gdyż polega to na zniekształceniu barwy.

Kiedy ogląda się stare przedwojenne czarno-białe amerykańskie filmy słychać w nich dźwięk ciepły, naśladujący brzmienie odbiornika lampowego AM. Kto wpadła na pomysł, żeby ścieżka audio brzmiała tak jak radio na długich nie wiadomo, ale to był pomysł zły.

Dobra jakość charakteryzuje się przede wszystkim precyzją i brakiem zniekształceń. Ciepły dźwięk to zaprzeczenie ich obu. Precyzja oznacza czyste wysokie tony, których dźwięk ciepły w sensie radia lampowego nie ma w ogóle. Natomiast brak zniekształceń obejmuje także, a może przede wszystkim niezaburzoną barwę.

Współcześnie nie istnieje dobrej jakości sprzęt grający ciepło. Elektronika charakteryzuje się całkowitym brakiem jakiegokolwiek brzmienia, wyjąwszy jakieś wadliwe konstrukcje, zwłaszcza amatorskie. Natomiast wszyscy opisują brzmienia, które faktycznie nie istnieją. Siła sugestii i skutek prania mózgu przez marketingowców w ciągu ostatniego półwiecza.

Ciepły dźwięk można rozpatrywać w dwóch aspektach: realnym i wyobrażeniowym. Realność dźwięku ciepłego polega na tym, że tak on został zrealizowany przez osobę, która wykonała nagranie. Natomiast wyobrażanie sobie, że sprzęt audio o dobrej jakości wpływa na dźwięk ocieplając go czy cokolwiek innego nie ma sensu.

Dźwięk ciepły istnieje rzeczywiście na ścieżkach dźwiękowych starych filmów, starych płytach itp. i nie znoszę go. Zdarzają się realizacje, które można określić jako ciepłe, w sensie albumów muzycznych, ale najczęściej nie jest to spowodowane rzeczywistym zamiarem realizatora, a brakiem kalibracji toru odsłuchowego.

Jeżeli realizator posługiwał się systemem monitorującym, który uwypuklał wysokie tony, to w konsekwencji jego praca będzie mieć wycofany ten zakres. W studio wszystko brzmiało dobrze, ale odbiorca mający inny odsłuch, bardziej liniowy, odczuje braki. Takich błędów realizacyjnych jest bardzo dużo. W latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych mało które studio było sprawdzane pod kątem wyrównania pasma, pogłosu itp. Także w późniejszych latach kalibrowane były raczej droższe studia. Lepsze magnetofony i dobra taśma dawały poprawny dźwięk, te gorsze miały tendencję do "ocieplania" czyli był problem z wysokimi tonami i więcej zniekształceń. Obecnie, kiedy wykonanie pomiarów nie stanowi problemu nawet dla amatorów większość realizatorów wie, co robi. Wyjątkiem są ci, którzy pracują w komercyjnych rozgłośniach radiowych i TV. Także jakość sprzętu do nagrywania nie stanowi problemu. Najprostsza karta muzyczna w komputerze gwarantuje parametry, które są nieosiągalne nawet przez najlepsze magnetofony analogowe.

W sumie okazuje się, że audiofilizm jest hobby żałosnym. Osobie rozpisującej się o jakimś kablu, który ocieplił dźwięk można tylko współczuć.

1 komentarz:

  1. Można też inaczej. Być może pojęcie "ciepłego dźwięku" pojawiło się w kontrze do ultra-sterylnego brzmienia CD, gdzie ilość wysokich tonów była (jak na tamte czasy) szokująco wysoka. A więc NIENATURALNA dla ówczesnych słuchaczy.

    Do tego potężna dynamika nagrania, precyzja separacji stereo i wiele innych udoskonaleń. No i zero wpływu słuchacza na to, co dzieje się w środku odtwarzacza CD.

    I oto mamy urządzenie wręcz laboratoryjne, bo zawsze gra tak samo, nic nie da się poprawić (wymiana wkładki, zdmuchnięcie kurzu z igły itp.). A rzeczy laboratoryjne są zimne z założenia.

    Poza tym, gramofon i radio istniały od zawsze. "Stare, dobre", poza tym się wszyscy wychowywali na winylach. A stare zawsze przywołuje ciepłe retro-wspomnienia oraz ma klimat.

    OdpowiedzUsuń