środa, 23 marca 2022

Instrukcja obsługi - zawsze warto przeczytać

Producenci dają instrukcje obsługi do różnych rzeczy. Do pralek, wiertarek, lodówek, a nawet gramofonów. Instrukcję obsługi do gramofonu warto przeczytać, jak zresztą każdą inną, szczególnie zanim się zacznie robić o nim jakiś film.

Firma na literę "T" w instrukcji do gramofonu pisze wyraźnie, że wkładka ma być równoległa do główki, a samo jej ustawienie jest w przypadku ich produktów bardzo ułatwione. Wystarczy zmierzyć 52 mm od-do i po sprawie. Proszę spojrzeć na obrazek:

Zdjęcie monitora z otwartą stroną instrukcji obsługi.

1) Mierzyć co i jak.

2) Wkładka ma być prosto.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Z prawej strony mamy napisane: pierwsze kroki. Tak, pierwsze kroki.

Filmów w internecie jest zatrzęsienie. Niestety często ich autorzy nie zdają sobie sprawy z tego, że mówią prozą. Nie zdają sobie sprawy z wielu rzeczy. I nie dotyczy to tylko tematyki audio, ale jej szczególnie. Ktoś, kto chciałby sobie usmażyć naleśniki według jednego z poradników filmowych będzie musiał wyjść na miasto kupić sobie coś do jedzenia. Natomiast w odniesieniu do sprzętu grającego to niestety on zawsze jakoś zagra. Niestety, a może i stety, mało kto ma dobry słuch. Ale i wtedy, tzn. jak ktoś jest na wpół głuchy, może zostać realizatorem dźwięku.




czwartek, 17 marca 2022

DVD z 24 fps na 25 fps

Od czasu do czasu przysłuchujemy się tu ścieżkom dźwiękowym filmów wydanych swego czasu na DVD. Żeby dźwięk odzyskał swe naturalne brzmienie należy spowolnić nieco (o 4%) szybkość odtwarzania. Dotyczy to oczywiście filmów kinowych zarejestrowanych w oryginale na taśmie filmowej, która ma 24 klatki na sekundę.

Czasem jednak jest tak, że film oryginalnie miał 24 klatki na sekundę, ale żeby go odtworzyć prawidłowo nie należy nic kombinować z prędkością.

Dzieje się tak dlatego, że transfer na DVD odbył się metodą "na skróty".

Jeśli weźmie się projektor filmowy i wyświetli film na ekranie, a na ekran nakieruje kamerę telewizyjną, to z wykonanego w ten sposób nagrania otrzyma się materiał do wyprodukowania DVD, który nie został przyspieszony. To samo dotyczy dźwięku. Tak wydane DVD zdarzają się rzadko, ale się zdarzają.

W takim razie okazuje się, że pułapek na kinomana jest zastawionych kilka. Dla nas ważne są dwie. Trzeba zawsze sprawdzić czy film należy spowolnić przy odtwarzaniu czy nie. Warto też upewnić się czy dźwięk ma podwyższoną tonację, bo może się zdarzyć, że dźwięk i obraz są przyspieszone, ale ton został jednak obniżony.

DVD ma swe zalety, ale ma też i wady. Nawet są pułapki.

Frank Zappa powiedział kiedyś: „Niektórzy naukowcy twierdzą, że wodór, ponieważ jest go takie mnóstwo, jest głównym budulcem wszechświata. Nie zgadzam się z tym. Twierdzę, że głupoty jest więcej niż wodoru, i że ona jest głównym budulcem wszechświata.“ Ja się z tym nie zgadzam. Według mnie podstawowym budulcem wszechświata jest kłamstwo.

Czy widział ktoś kiedyś reklamę DVD, gdy to była nowość, żeby ktoś tam napisał, że filmy będą się wyświetlały za szybko, a dźwięk zostanie przyspieszony? Nie? A powinni tak napisać panowie pismacy. A skoro nie pisali, to kłamali.

A teraz kłamią już jak z nut. Praktyka czyni mistrza. Do audiofilskich kłamstw będziemy wracać.

sobota, 12 marca 2022

DVD na 24 fps: Asterix Gal

Skąd my to znamy?

 To też skądś znamy...

Skład magicznych eliksirów jest znany wyłącznie ich producentom. Ostatnio nawet niektórzy dostali dyspensę na ujawnienie ich receptury na 75 lat.

Ścieżka dźwiękowa jest nagrana analogowo, bo wtedy inaczej się nie dało. Wszystko jest fajne, nawet trudno wskazać jakiś jeden szczególnie fajny dźwięk czy odgłos. A takie fajne jest, bo zniekształcenia są spore i dobrze znane. Pamiętane z czasów, kiedy byliśmy piękni i młodzi.

Czas ucieka, natomiast w magazynie zajmującym się sprzętem audio pewien czas temu ktoś strasznie się zżymał, że jakieś coś nie odtwarza nic więcej ponad próbkowanie 96 k. Być może już niedługo będą się oburzać, że tylko 192 kHz odtwarzają, a oni przecież słuch mają coraz młodszy i lepszy. Ja nawet pół wieku temu pacholęciem będąc nie słyszałem nic ponad 20 k. Nawet nie wiedziałem, że są jakieś kilo-herce. Ale dziennikarze najwyraźniej tak mają, że z upływem lat słyszą coraz szersze pasmo. Być może któryś będzie mógł słyszeć uszami radio FM, jak to miał ktoś na płycie rejdjokałos.

środa, 9 marca 2022

Jeszcze raz o przedwzmacniaczach gramofonowych

W poprzednim poście ustaliliśmy, że najrozsądniejszą opcją dla kogoś, kto stał się posiadaczem kolekcji płyt analogowych jest wykorzystanie posiadanego sprzętu, tzn. wzmacniacza i gramofonu z wkładką MM, o ile ta będzie dobrej jakości. Koszt całego przedsięwzięcia ograniczy się, przy odrobinie szczęścia, do zakupu nowej igły, czterech wtyczek i kilku metrów kabla. Natomiast ta odrobina szczęścia polega na tym, że posiadany wzmacniacz ma wejście dla wkładek MM o dobrych parametrach, czyli niskiej pojemności. Wtedy po dopasowaniu pojemności kabla można uzyskać idealną charakterystykę częstotliwościową, a zatem najlepszą możliwą jakość dźwięku.

Problem polega na tym, że dobre wejście MM ma bardzo, bardzo mało wzmacniaczy zintegrowanych.

Załóżmy, że ktoś ma dobry gramofon i dobrą wkładkę MM z nową albo mało używaną igłą. Jednak wejście MM jest złej jakości, gdyż ma zbyt dużą pojemność. Niech ten ktoś postara się teraz o jakiś osobny przedwzmacniacz MM. Może to być ten, którego wykresy z pomiarów mamy poniżej.


Przedwzmacniacz, konstrukcja prawdopodobnie z roku 2019, posiada wejścia MM i MC, przy czym MM ma aż 1890 pF. Skutkuje to tym, że jest podbicie 6 dB przy 4,5 kHz, natomiast dla 10 kHz spadek jest aż 10 dB. Słuchanie tego to musi być koszmar. Ale sekcja MC jest bardzo dobra. Biorąc pod uwagę cenę, 3000 Euro, to musi taka być.

Ten "cud" techniki jest zbudowany na lampach, waży 11 kilogramów, a jego wymiary to: 43,5 × 9,5 × 31 cm. Czyli po prostu misi brzmieć cudownie, bo jest analogowe, lampowe, wielkie, ciężkie, waży tyle co lokomotywa i jest piękne. No i rzecz najważniejsza - jest drogie.

Z wykresu dla sekcji MM widać jednak, że to nie nie może zagrać. Ten mutant jest zrobiony po to, żeby używać tylko części MC. Sekcja MM to dodatek, ładnie będzie to wyglądało w ulotce reklamowej i w omówieniach na stronach internetowych.

Sprawdźmy nieco dokładniej jaką jakość gwarantuje nam sekcja MM. Pasmo przenoszenia, odczytane z wykresu, 10 Hz - 8 kHz przy tolerancji +/- 6 dB.

A teraz popatrzmy sobie na poniższy schemat:


To jest schemat wejścia korekcyjnego MM we wzmacniaczu Diora WS-301S "Trawiata". Cały schemat można zobaczyć w Radioelektroniku 4/5 '82. Podane tam mamy, że ten przedwzmacniacz gwarantuje korekcję RIAA z dokładnością +/- 2 dB. A zatem w porównaniu do tego cudaka za 3000 Euro jest dużo lepszy. Tak, jest lepszy i gwarantuje lepszą jakość dźwięku z bardziej wyrównanym i szerszym pasmem. To szersze pasmo będzie skutkiem tego, że na wejściu mamy kondensator C101 o pojemności 22 pF.

Dodatkowo nawet gdyby ktoś przekonstruował ten przedwzmacniacz za trzy tysiące Euro i zmniejszył mu pojemność wejścia do jakichś 30 pF, to po dopasowaniu kabli do jednego i drugiego (tego z Trawiaty) dźwięk będzie praktycznie taki sam. To, że w jednym przypadku charakterystyka wyjdzie płaska jak od linijki, a w drugim z odchyłkami +/- 2 dB, to subiektywnie taka pofalowana może być nawet "fajniejsza". Wszystko zależeć będzie od tego, co zostanie osłabione, a co wzmocnione.

Z całą pewnością ktoś, kto posłucha płyt na obu przedwzmacniaczach nie usłyszy nic więcej, ani nie straci niczego. Nie będzie żadnego detalu, który "ujawni" lepszy przedwzmacniacz i nie będzie żadnego detalu, który zniknie na gorszym. Różnica będzie tylko i wyłącznie polegać na troszkę innej barwie dźwięku. Szumy nie mają praktycznego znaczenia, tak jak i zniekształcenia. Są za małe, żeby zrobić jakąkolwiek różnicę.

Więc na czym polega różnica? Oczywiście na tym ile to kosztuje. I na micie, że lepszy, czyli drogi, sprzęt odtwarza jakoś inaczej i można coś więcej usłyszeć.

W takim razie można kupić nową igłę za powiedzmy siedem stów, osobny przedwzmacniacz za trzy i mieć jakość tak dobrą, jak to jest możliwe. Obiektywnie wkładka MC będzie lepsza. Ale my naprawdę nie słyszymy tak dobrze, żeby to zauważyć. W istocie nasz słuch działa w ten sposób, żeby eliminować zniekształcenia, a nie - żeby je wyłapywać.

A co do "testu" w tej gazecie, to myślicie, że ktoś wytknął problem nieużyteczności sekcji MM? Napisał ktoś, że pojemność trochę za wysoka.

Ale nikt mi nie uwierzy, że przedwzmacniacz za trzy stówy z wkładką magnetyczną zagrają tak dobrze jak moving coil... A, że na przedwzmacniaczu wzmacniacza zintegrowanego to już zupełnie nikt...