wtorek, 16 stycznia 2018

Problem biegunowości wtyczki

W niedawno dodanym komentarzu pojawił się znany "problem" audiofilski, mianowicie w którą stronę włożyć wtyczkę do gniazdka. Sprawa nie jest tak prosta, bo nie wszystkie wtyczki da się podłączyć w obie strony, trzeba przerabiać instalację elektryczną.

Załóżmy, że faktycznie coś w tym jest i dlatego zadamy następujące pytania:

1. Czy producenci mierzą swoje urządzenia wtedy, jak sprawdzą, która żyła jest zimna, a która gorąca i połączą to "tak jak potrzeba"?
2. Jeżeli mierzą dopiero wtedy, jak wtyczka jest obrócona w dobrą stronę, to dlaczego nigdy i nigdzie nie ma takiej informacji?
3. Czy magazyny audio też mierzą parametry sprzętu, jak znajdą właściwe połączenie do sieci? Jeśli tak robią dlaczego nigdzie nie ma o tym żadnej wzmianki?
4. Jeżeli odwrócenie wtyczki daje jakieś mierzalne zmiany, dlaczego nikt nigdy nie podał różnic?
5. Może chociaż na zużycie energii to ma wpływ? Dlaczego w takim razie nikt nigdzie nie podał różnic? Żaden grinpis nie walczy o wkładanie wtyczek w dobrą stronę, celem oszczędzania prądu. A przecież telewizory, pralki, kuchenki elektryczne mogłyby w ten sposób, być może, stać się bardziej energooszczędne?

Żadnych twardych dowodów nigdzie nie ma. Wszystko trzeba usłyszeć. I tu pojawia się problem, bo audiofile słyszą wszystko. Nawet niektórzy słyszą wpływ kabli cyfrowych na brzmienie, co jest niemożliwe.

No ale w tym światku im bardziej nieprawdopodobne i zaczarowane rzeczy się słyszy, tym się jest bardziej cool. Nie ma takiego dresiku i okularków lustrzanek, które tak podnoszą prestiż w realnym świecie, jak słyszenie zjawisk niemożliwych i paranormalnych w świecie audiofilistów.

W sumie jednak ktoś powinien to sprawdzić i opisać. Może wetknięcie wtyczki w dobrą stronę pozwoli zmniejszyć rachunki za prąd? W sumie jest o co walczyć, bo przecież można w ten sposób podłączyć bardziej "właściwie" miliardy urządzeń elektrycznych. Oszczędności w skali całej planety mogą być olbrzymie, nawet jeśli pojedyncze urządzenie będzie zużywać minimalnie mniej prądu.

Ileż to żuczków można dzięki temu uratować. Ileż lasów tropikalnych mniej wyciąć. Przynajmniej jest taka teoretyczna możliwość. I przynajmniej jedna audiofilska teza, jedna jedyna, okazałaby się w jakimś sensie(sic!) sensowna.


4 komentarze:

  1. 'Polaryzacja' wtyczki to pikuś przy najmodniejszym aktualnie temacie, czyli kondycjonerach masy i podstawkach pod listwy sieciowe. Nawet niektórym ortodoksyjnym audiofilom puszczają nerwy kiedy o tym (nomen omen) słyszą. :)

    Pozdrawiam w Nowym Roku, życzę wielu czytelników i inspiracji do ciekawych wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis , ja dodałbym jeszcze kwestię wykonania osobnego zasilania do sprzętu AV który w sposób diametralny poprawia brzmienie zestawu

    OdpowiedzUsuń
  3. Poproszę więcej szczegółów o tych podstawkach pod listwy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na polskich forach audio natkniesz się z pewnością na te gorące dyskusje, z drugiej strony nie wiem czy jest sens marnować życie na czytanie tego, lepiej posłuchaj Bill Evans & Chet Baker 'The legendary Sessions' ;)

      Usuń