środa, 3 kwietnia 2024

DVD na 24 fps: Rozmowa

"Rozmowa" to film, który ma 50 lat. Powinien zostać tu wspomniany znacznie wcześniej ze względu na tematykę, czyli tutaj nagrywanie, odtwarzanie, sprzęt itd. Reszta nas nie interesuje, ale mimo to od niej trzeba zacząć.

W filmach dobrych reżyserów nic nie dzieje się przypadkiem i tak pewnie jest i tu. Proszę spojrzeć na poniższy kadr:

Rys. 1 Mydło wszystko myje, nawet uszy i szyję.

Główny bohater, który jest w jakimś sensie realizatorem dźwięku, ma paskudne, długie i brudne pazury. Bez przesady można powiedzieć, że ma brudne łapy. Okazuje się, że w filmach i różnych materiałach dokumentalnych ludzie pasjonujący się dźwiękiem w sensie nagrywania, odtwarzania, jakości sprzętu czy dźwięku itd. są przedstawiani jako dziwacy czy wręcz psychopaci. Jest np. taki film "Traffic", w którym pewien audiofil dosłownie tak został sportretowany.

W filmie "Rozmowa" główny bohater pcha swe brudne łapska w prywatne życie innych ludzi podsłuchując ich. Dba o własną prywatność, ale nagranie rozmowy podsłuchiwanych ludzi leży na biurku w jego miejscu pracy, do którego zaprasza na imprezę swoich kumpli. Poufne materiały, czyli nagranie tytułowej rozmowy, odtwarza jakiejś miłej pani zamiast nastrojowej muzyki. Gdyby tak dalej brnąć w detale, to okazałoby się, że bardziej pokręconym jest być trudno, bo to są już stany chorobowe. Ale zostawmy te rzeczy w spokoju i przejdźmy do techniki audio.

Nasz realizator dźwięku pracuje w takich warunkach:

Rys. 2. To były czasy. Jeszce nikt nie wpadł na pomysł, żeby sprzedawać audiofilskie bezpieczniki "poprawiające" brzmienie - w cenie używanych samochodów.

Adaptacji akustyki nie ma żadnej, a głośnik zamiast być ustawiony na wprost, wisi gdzieś pod sufitem. Jego wygląd budzi pewne wątpliwości, bo prezentuje się tak:

Rys. 3. To by się nadawało do zapowiadania pociągów na dworcu kolejowym, naturalnie w epoce.

Wygląda ten zestaw jakby ktoś dokręcił tą tubę do zwykłej kolumny. Jeśli się poszuka w sieci, to można znaleźć to:

Rys. 4. "Dawcy" tuby. Miejmy nadzieję, że po wykonaniu zdjęć tuba wróciła na swoje miejsce.

Mamy tu kolumny z których została wykręcona tuba widoczna na rys. 3. Tylko dlaczego nie wzięto po prostu tych kolumn z rysunku powyżej? Bo są za duże i za ciężkie?

Cała reszta tej techniki też wygląda dość dziwnie. Aby coś uzyskać z trzech taśm, muszą one być nagrywane w ten sposób, że będą mieć jakiś rodzaj markerów służących do synchronizacji. I te znaczniki muszą być dodawane w czasie nagrywania. Czy filmowe magnetofonu były połączone radiowo celem zapisywania tych markerów? Poza tym czy istnieje mikrofon, który by zbierał tak wąską wiązkę z tak dużej odległości? To jest pytanie do ludzi z innej branży, takich z krainy deszczowców. A takich pytań byłoby więcej.

No ale dlaczego wspominamy "Rozmowę"? Może dlatego, że każdy interesujący się sprzętem chyba ma takie ciągoty, żeby usłyszeć więcej, coś czego nie usłyszą inni. Tylko, że w naszej branży sprzęt nie pomoże. Więcej usłyszeć nie da się nawet na najdroższym sprzęcie. Żeby usłyszeć więcej trzeba się przysunąć do głośnika i wyciszyć pomieszczenie, przynajmniej ustawić głośniki na wprost siebie i na wysokości uszu. Trochę przykra konkluzja dla ludzi wydających dużą kasę na sprzęt. Co gorsze, do monitora można się przysunąć, ale do kolumny wielodrożnej, która ma pod dwa metry wzrostu, już nie za bardzo.

W filmie narracja to jedno, rzeczywistość to drugie. Fotograf oglądający aktora udającego fotografa też ma niezły zgryz. Tak jest ze wszystkim. Film z fotografem może weźmiemy na warsztat innym razem.

Na koniec coś przy okazji kolumn z głośnikami tubowymi. I to nie jakimiś tam zwyczajnymi tubami, ale bardzo podobnymi do tych "filmowych".

Rys. 5. Wyglądają groźnie. Już sama waga budzi respekt, 97 kg każda.


Kilka informacji o tych kolumnach. Wymiary: 650 x 1296 x 624 mm. Waga 97kg. Układ czterodrożny. No i są z epoki, bo pojawiły się dwa lata później niż film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz