niedziela, 16 sierpnia 2020

Na marginesie: Audiofilizm dowodem na istnienie ewolucji

Z ewolucją jest pewien problem. Jeśli ktoś uważa, że silniejszy jest lepszy i powinien dominować nad słabszym, to może postawić tezę, że tak jest w naturze. Ale udowodnienie tego, że przyroda eliminuje tych słabszych w ten sposób, że ci silniejsi z czasem przekształcają się w coś innego, oczywiście silniejszego, już się udowodnić nie daje.

Różnych gatunków zwierząt i roślin znamy bardzo wiele, ale to wszystko prezentuje się jak elementy układanki. Te elementy nie zmieniają się w coś innego. Dinozeżarły wymarły. A takie korkodryle żyją już bardzo długo i się nie zmieniają w nic innego. Więc pewnych elementów układanki może zabraknąć w jakimś momencie, natomiast inne są na swoim miejscu od bardzo, bardzo dawna. A już z całą pewnością nie było tak, że żyrfafa ma taką długą szyję, bo ją wyciągała celem podżarcia listków, które rosły wysoko na gałęziach drzew.

Ale okazuje się, że ałdjofile przeczą brakowi ewolucji. Oni ewoluują nawet w obrębie jednej generacji, tzn. w czasie osobniczego życia. Ci, którzy byli w latach siedemdziesiątych młokosami, a teraz są już starszymi panami, tak wyewoluowali swój słuch, że producenci nie nadążają z produkowaniem coraz to nowych i lepszych(ehem) urządzeń do odtwarzania dźwięku. Trochę młodsi, czyli tacy mający teraz około pięć dyszek tak poprawili słyszenie, że zajmują się miksowaniem, masteringiem i podobnymi przedsięwzięciami wymagającymi nieprzeciętnie dobrego słuchu.

Ta ewolucja słuchu wręcz następuje tak szybko, jak w niektórych filmach z alienem na przykład. A tam, jak wiemy, w ciągu kilku godzin jakiś organizm potrafi wyrosnąć od oseska do olbrzymiego monstera, na dodatek nic przy tym nie jedząc. A jak to jest w aułjofilskim światku? Ktoś pisze wieczorkiem, że usłyszał bezpiecznik, a drugi na początku nie słyszy i nawet nie dowierza, ale potem ewoluuje swój słuch w ciągu kilku godzin właśnie, czyli w czasie snu, a co najwyżej kilku dni, ale to już w przypadku ewolucjo-opornych, a następnie już też słyszy, choć na początku nie słyszał i nawet przecież miał wątpliwości, że można.

Wychodzi więc na to, że mamy dowody na istnienie pangenezy. Zamiast z wiekiem słuch tracić, to go sobie udoskonalają. Bo tak chcą. Wytężają swój słuch i on im się w mgnieniu oka poprawia.

Nie-ałdjofile natomiast nie ewoluują i muszą sobie kupować aparaciki słuchowe. I tylko trzeba postawić pytanie czemu jedni ewoluują, a inni tracą słuch? Sprawa jest prosta. Jeśli kogoś stać na drogi sprzęt, to mu się słuch poprawia, a jak go nie stać, to głuchnie z wiekiem.

Ale na poczatku zostało powiedziane, że z ewolucją jest proble. Z ałdjofilami też. Oni za chińskiego boga nie chcą sie poddać żadnym testom. Więc ewoluują swój słuch i wybrzydzają coraz bardziej na sprzęt, płacąc przy tym krocie. Ale zweryfikować tej ewolucji pangenetycznej naukowo się nie da. Tak samo, jak nikt naukowo nie potwierdził, że kable sieciowe poprawiają brzmienie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz