piątek, 23 sierpnia 2024

Kiedy zabraknie ostatniej oktawy

Dźwięk słyszalny to jedenaście oktaw. Ostatnia oktawa to częstotliwości od 11 kHz do  22 kHz. Jednak skoro przyjmuje się, że 8 kHz słyszy prawie każdy, to dolna częstotliwość ostatniej oktawy niech wyniesie 9 kHz. Żeby usłyszeć 18 kHz często trzeba się odmłodzić od trzydziestu do pięćdziesięciu lat... Tak czy owak, co się stanie, kiedy już nie będzie można usłyszeć nic powyżej 8 kHz? Są nastolatki audiofile?

Każdego czeka ten moment, że 8 kHz to będzie koniec możliwości jego słuchu. Okazuje się jednak, że właściwie nikt o tym nie mówi. Mało kogo to interesuje, w szczególności nabywców sprzętu grającego, oczywiście tych w statecznym wieku. A realizatorów dźwięku to już chyba w ogóle. Jednak przecież są tacy (realizatorzy), którzy mają już swoje lata i poza tym sporo huku w uszach, więc za wiele już nie słyszą...

Otóż jeśli realizator dźwięku jest osobą młodą, powinien działać z myślą także o ludziach, którzy mają już słuch gorszy i wysokie tony mogą przywołać tylko z pamięci.

Translacja to bardzo modne słowo wśród realizatorów dźwięku. Ale czy któryś z nich bierze pod uwagę, że w innym pomieszczeniu i na innych głośnikach będzie ich produkcji słuchać właśnie ktoś, kto z trudem słyszy 8 kHz?

Zanim realizator dźwięku wyeksportuje swoje produkcje, powinien jeszcze odciąć wszystko powyżej 8 kHz i posłuchać jak to zabrzmi. Może się tak zdarzyć, że jako całość wszystko wydaje się być ok, ale w przypadku, gdy brakuje góry coś się popsuje.

Są różne metody na translację. Jedną z nich jest słuchanie na takich monitorach, które nie mają zwrotnicy, bo mają tylko jeden głośnik. Mówi się, że wtedy można usłyszeć ewentualne błędy, które chowają się gdzieś w zakresie przejściowym filtrów, jeśli się używa monitorów dwudrożnych, czy trójdrożnych. Ale odsłuch bez ostatniej oktawy też jest jakąś metodą na translację m.in.dla emerytów i rencistów.

Paradoksalnie błędy realizacyjne często łatwiej mogą wyłapać osoby słyszące gorzej lub mające jakąś wadę słuchu. I być może lepsze efekty mogą uzyskać realizatorzy już trochę starsi. Oni nie muszą odcinać ostatniej oktawy.

Jest sporo płyt z lat osiemdziesiątych, które są uznawane za dobrze brzmiące. Jednak obiektywnie to one nie są dobrze brzmiące, jeśli się ma w metryce trochę więcej lat. Nawet po czterdziestce już zaczynają poważnie zanikać te wysokie tony, które właśnie dają to "fajne" brzmienie. Im ktoś jest starszy, tym mniej jest "fajnie" brzmiących płyt.

To "fajne" brzmienie można uzyskać w jakimś sensie kosztem zakresu poniżej ostatniej oktawy, za to "podrasowując" ostatnią.

Z kolei są płyty, które nie tracą jakoś mocno wraz z ubytkiem słyszenia wysokich tonów. Im mniej manipulacji dźwięku, im bardziej naturalne brzmienie, tym lepiej brzmią w uszach osób starszych.

Ale stare płyty zostały już wydane dawno temu, stoją na półkach itd. Więc nie ma sensu o nich wspominać. A jednak... nowe remastery nie są robione w ten sposób, że będą ich słuchać dziadkowie czy nawet pradziadkowie. Czy są? W każdym razie trochę tych znanych przez blog zrozumieć audio - nie.

Poza tym realizatorzy radiowi wydają się nie zdawać sobie sprawy, że radia słuchają też ludzie o gorszym słuchu. A już kompletnym idiotyzmem są radia nadające stare piosenki mające ustawione brzmienie jak dla młodzieży. Nie chodzi im chyba o to, żeby starsi panowie dwaj słyszeli disco czy rock z lat '70 jak przez radio odbierające fale długie?

Od strony technicznej sprawa przedstawia się tak. Jeśli z kolumn trójdrożnych o częstotliwości podziału 8 kHz wymontuje się głośniki wysokotonowe, to jak zrealizować dźwięk, żeby słuchacz miał jakieś wrażenie obecności wysokich tonów? Najprostsza metoda to pozostawienie wszystkiego tak, jak jest. W codziennym życiu nie odczuwa się utraty słyszenia wysokich częstotliwości w jakiś dramatyczny sposób. Mało kto sobie z tego w ogóle zdaje sprawę. Można oczywiście zniekształcić trochę dźwięk, żeby było tych wysokich, chociaż trochę mniej wysokich tonów. Ale można też zrobić to w drugą stronę do tego stopnia, że zrozumiałość mowy spada z powodu braku słyszalnych sybilantów. Są tacy, którzy sobie tak ustawiają brzmienie mikrofonów, że trudno usłyszeć "s" czy np. "f". To tacy młodsi "twórcy" filmów wrzucanych na różne kanały internetowe. Oczywiście manipulowanie brzmieniem w celu uzdatnienia go z myślą o starszyźnie nie może być zrobione tak, że młodzież będzie trafiać szlag. Ale jednak normą jest realizacja dla młodziaków, którzy słyszą dobrze, a starych pierników ma się za nic.

PS. Ostatnia oktawa to zakres od 11314 do 22627 Hz. Ale wtedy z wiekiem zabraknie już więcej niż jednej oktawy, a to już naprawdę przygnębia.

PS. 2. Ten post nie jest całkiem poważny, ale utrata wysokich tonów naprawdę dołuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz