piątek, 29 listopada 2019

A jednak coś nie-ciekawego

W poprzednim wpisie wzmiankowałem, że w magazynach o tematyce audio nie ma nic ciekawego, bo to samo od lat itp. Idąc tym tropem mogę napisać, że jednak jest coś ciekawego, ale tak naprawdę coś nieciekawego, jeśli ktoś za oczywiście ciężkie pieniądze nabył był te kolumny. Trzeba dodać o ile te wykresy są zrobione poprawnie i pokazują stan faktyczny.

Pierwszy wykres wygląda następująco:


Drugi wykres zaś prezentuje się tak:


Tak jak zawsze wymazuję informacje pozwalające zidentyfikować sprzęt, żeby nie robić reklamy czy też antyreklamy, tak tym razem je zostawiam.

Pytanie czy tak jest faktycznie i producent zrobił to celowo, czy po prostu "tak wyszło". Raczej tak ma być, o ile naprawdę wykresy pokazują stan faktyczny.

Jeśli jest w rzeczywistości tak, jak na rysunkach, to te kolumny naprawdę mają swe specyficzne brzmienie. Takie wycięcie na pograniczu średnich/wysokich częstotliwości na pewno jest słyszalne.

Według mnie kolumny z tego przedziału cenowego powinny gwarantować znacznie lepsze wyrównanie charakterystyki. Zresztą sam producent podaje, że charakterystyka tych kolumn powinna być w granicach +/-3 dB, a na wykresie widzimy, że w tym zakresie ona raczej się nie mieści. Poza tym slogan reklamowy tej serii brzmi "Studio sound comes home" a z taką charakterystyką w studio nagraniowym nikt nie wziąłby się do poważnej pracy, bo by nie miał żadnej kontroli nad efektem swych działań.

Dodam na koniec, że w ogóle z tych wykresów widać, że charakterystyka jest bardzo słabo wyrównana, a takie osłabienie na granicy średnich i wysokich tonów na pewno nie pomaga, a co gorsza zaraz potem mamy gwałtowne podbicie wysokich po czym znów jest osłabienie, a na koniec podbicie okolic 10 kHz, po czym znów spadek.

Pod tym względem Altusy produkowane w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku były jednak lepsze.*)

Ktoś tu musi się mijać z prawdą. Albo te kolumny nie mają nic wspólnego z jakością studyjną, albo pomiary są zrobione źle, bo jakość studyjna to tak +/-2 dB, a naprawdę dobre kolumny studyjne mieszczą się w zakresie +/-1 dB. I to jest jakość studyjna, a nie to, co tu widać na rysunkach.

*) Te dane być może ktoś jeszcze ma. Jeśli tak, to warto je tu zamieścić.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Sprawa polegająca na zaufaniu

Czy ma sens, z naszego punktu widzenia, śledzenie magazynów audio Hi-Fi? Nie ma to wiele sensu, bo sprzętu w tych magazynach opisywanego raczej kupować nie będziemy, a czytanie wynaturzeń, pardon chciałem napisać wynurzeń, tam zawartych może tylko sprawiać dyskomfort. Czytanie elaboratów o brzmieniu kabli, skoro wiemy jak jest, może tylko skutkować postawieniem sobie pytania, jak to możliwe, żeby taka ściema potrafiła się utrzymywać przez tyle dziesiątków lat? Chociaż po zastanowieniu się nad tym, co się teraz wmawia się ludziom...

Ale jednak sięgnąłem po dość stare - sprzed ponad roku - wydanie takiego magazynu o interesującej nas tematyce sprzętu grającego. I cóż tam mamy ciekawego? Nic, bo przecież od lat jest to samo. Ale wstępniak, to pan redaktor naczelny napisał nowy.

Tym razem mogliśmy sobie poczytać, że zakup sprzętu polega na zaufaniu do sprzedawcy. Żeby sprawę zamknąć w kilku słowach powiedzmy tak. Idziemy do sklepu i tam sprzedawca "poleca nam" jakieś kable w cenie wielu tysięcy, a my mu ufamy. Tak, ufamy mu i wierzymy w jego zapewnienia, że słychać różnicę. A skoro mu ufamy, to zostawiamy kasę w salonie, bierzemy te kabelki do chałupy i sobie wmawiamy, że zrobiliśmy świetny interes.

Trzeba się zastanowić nad tym, jakie cechy osobowości musi mieć taki sprzedawca, który przecież bezczelnie i bez zmrużenia oka żeni kit. Wydaje mi się, że nie ma ludzi, którzy świadomie potrafiliby w perfidny sposób kłamać i to na dodatek w bezpośrednim kontakcie, twarzą w twarz. Manipulować innymi najlepiej potrafi ktoś, kto jest sam zmanipulowany i wierzy w to, co mówi.

Sprzęt grający nie robi tej różnicy, o której się mówi w salonach. Zostało to udowodnione po wielokroć i na przestrzeni wieli, wielu lat. Ale przecież wciąż są właśnie tacy zmanipulowani ludzie, którzy wierzą w tę blagę i manipulują innymi. Żeby dać się zmanipulować i manipulować innymi trzeba mieć pewne określone cechy osobowości.

Jeśli widzimy kogoś, kto kłamie w żywe oczy i robi to bez zająknięcia i drgnięcia powieki, a co najważniejsze sam wierzy w to co mówi, to musimy sobie zdawać sprawę, że on ma właśnie odpowiednią do tego osobowość.

Żeby żyć w świecie złudzeń, iluzji czy wręcz kłamstw potrzebna jest (hehehe...) osobowość. A jak wypracować taką osobowość? Trudne pytanie. Można dać sobie wyprać mózg, ale to nie zawsze wystarczy. Potrzebne są raczej pewne cechy wrodzone. Można się w kogoś wrodzić, albo wyrodzić. Ale ma się to w genach i po sprawie.