środa, 4 grudnia 2024

DVD na 24 fps: Star Trek: Deep Space Nine - uchem weterana

DS9 w porównaniu do innych Star Treków ma ścieżkę dźwiękową zrealizowaną trochę mniej starannie. To dotyczy pierwszej serii, być może kolejne są lepsze.

W przeciwieństwie do wcześniejszych postów dotyczących dźwięku w filmach, od tego momentu nie będziemy się zajmować ścieżkami dźwiękowymi w sensie, że można coś fajnego usłyszeć, ale odwrotnie, że czegoś już nie słychać, a to ze względu na wiek. I również dlatego, że realizatorzy podeszli do sprawy, jakby ludzie się nie starzeli. Bo realizatorzy dźwięku się nie starzeją? Natomiast melomani-weterani, czyli powiedzmy osoby od sześćdziesiątego roku w górę, nie słyszą już tyle wysokich tonów, co młodzi.

Przed pojawieniem się napisów z tytułem serii mamy przelatującą kometę.


W kosmosie jest próżnia i dlatego nie ma też fal dźwiękowych. Ale to nie jest powodem tego, że w tej scenie coś z dźwiękiem jest nie tak.

Dźwięk przelatującej komety (nagrany podczas odtwarzania płyty DVD w komputerze w stereo) wygląda w ten sposób:

Elementem głównym omawianej sceny jest motyw muzyczny i dopiero na tle muzyki mamy przelatującą kometę. I tu też są dwa składniki, sama kometa i jej warkocz. Na rysunku zaznaczone są odpowiednio dwa obszary.

Problem, który się pojawia polega na tym, że "ogon" komety, przez który przejeżdża kamera, jest bardzo cichy. Obraz sugeruje coś innego. Na rysunku widać jednak wyraźnie, że warkocz komentarny wcale nie jest taki cichy.

W zaznaczeniu jest zielona linia na poziomie około 8 kHz. Zakładamy, że osoby starsze słyszą tylko to, co jest poniżej 8 kHz, a więc mniej niż połowę, a ponadto ta część jest cichsza niż reszta. Ludzie młodsi odbierają dźwięk mniej więcej tak, jak zamierzył to realizator, ale ten ostatni nie uwzględnił tego, że są też i tacy, co już tyle nie usłyszą.

8 kHz to dość mało. Wydaje się, że ta linia powinna być wyżej. Ale popatrzmy na poniższy rysunek.


Testy słuchu dają obraz bardzo optymistyczny, mimo wszystko. Jeżeli w teście ktoś słyszy jakąś częstotliwość, to faktycznie w nagraniu tyle już nie usłyszy. Na rysunku mamy spektrum przykładowego utworu, na które zostało nałożone spektrum jakiegoś testu słuchu z internetu. Te częstotliwości testowe są wyraźnie głośniejsze niż muzyka. Dlatego nawet ktoś, kto w teście usłyszy 11 kHz, nie usłyszy tyle w muzyce.

Weterani huku. Proszę się nie obrażać. Data by się zorientował, że to żart...

W odniesieniu do filmów nie chodzi o to, że dźwięk jest zrealizowany źle. Źle zrealizowany dźwięk to my mamy na tysiącach płyt wydawanych na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Filmy daje się obejrzeć bezstresowo, natomiast ogromnej większości płyt się nie daje słuchać w ogóle, bo się słabo robi.