piątek, 24 kwietnia 2020

Nowości prasowe, w wersji z silną kompresją

Okazuje się, że jednak można zdobyć nowe numery pewnego niemieckiego magazynu zajmującego się "recenzowaniem" sprzętu grającego. Recenzowanie zostało ujęte w cudzysłów, bo przecież można tam znaleźć tekst o "brzmieniu" kabli USB. Impulsem do zdobycia dość nowego wydania, wrzesień ubiegłego roku, było to, że znajduje się tam test pewnego gramofonu.

Gramofon ów jest produkowany przez firmę, która w minionym stuleciu wypuściła na rynek wiele świetnych urządzeń. Teraz firmy są sterowane przez marketingowców i cały ten audio-nonsens jest widoczny w ich działaniach. Przykładowo znana firma mająca sporo wspólnego z tą produkującą gramofon, zaczęła coś prawić o brzmieniu kondensatorów. Kilka słów o tym mamy w poniższym filmie.





Gramofon o który chodzi ma wbudowany przedwzmacniacz, więc nie trzeba mieć osobnego urządzenia, czy nawet takiego już wbudowanego we wzmacniacz, bo można podpiąć się pod wejście liniowe. Właśnie jakość tego przedwzmacniacza była i jest zagadką.

Okazuje się, że magazyn przeprowadził testy gramofonu, ale pominął przedwzmacniacz. Nie wiadomo jak on współpracuje z dołączoną wkładką (MM) i czy np. charakterystyka jest płaska, tak jak powinna, czy jednak ktoś zapomniał o dopasowaniu pojemności.

Sam gramofon w teście wypadł bardzo dobrze i można go kupować bez zastanawiania się nad jakością, ale o przydatności przedwzmacniacza nie dowiemy się z tekstu nic. Skonstruowanie dobrego przedwzmacniacza dla tak dużej firmy nie powinno jednak stanowić problemu, ale dlaczego został pominięty w teście?

Łożyskowanie ramienia ma za duże luzy, jak napisano. Czy my przypadkiem nie znamy innych gramofonów, które mają taki problem? Jeszcze raz wróćmy do przedwzmacniacza. Wspomniana firma produkuje też wkładki. Pewna wkładka MC jest właściwie kultowa. Takie wkładki MC są produkowane także obecnie, więc po co dano przedwzmacniacz do wkładek MM i wkładkę MM obcej firmy, zamiast wbudować przedwzmacniacz MC i dać swoją wkładkę MC? Albo chociaż żeby ten przedwzmacniacz miał możliwość obsłużenia obu typów. Wtedy ktoś, kto chciałby mieć lepszą wkładkę, a firma takie wytarza, mógłby to zrobić w prosty sposób. Ale nie ma takiej możliwości, żeby wykorzystać wbudowany przedwzmacniacz z lepszą wkładką. Kto chce mieć wkładkę MC, ten musi też mieć przedwzmacniacz. Więc po co on tak naprawdę jest?

Z pozostałych nowości ze wspomnianego numeru naszego magazynu natomiast - to nie ma nowości. Lampy nadal mają jakieś magiczne właściwości i hipnotyzują audiofilów. Cała elektronika, która gra tak samo, z jakichś niezrozumiałych powodów ma swoje niepowtarzalne i łatwo rozpoznawalne brzmienie, oczywiście w jawnych odsłuchach. Jeśli chodzi o trend w konstrukcji kolumn głośnikowych, to z kolei panuje tendencja do opadającej charakterystyki dla wyższych częstotliwości, co jest czymś absolutnie niezrozumiałym. Dla osób w bardziej zaawansowanym wieku, które już nie słyszą wysokich tonów obniżanie charakterystyki w tym zakresie jest nonsensem. Po co wyciszać coś, czego się już dobrze nie słyszy? Nastolatki nie kupują takich kolumn, bo im rodzice nie dadzą kilkudziesięciu tysięcy na głośniki, a sami raczej będą zarabiać na auto i mieszkanie. Więc dlaczego w przypadku wielu typów kolumn ta charakterystyka opada jest zagadką. Czyli numer jest zagadkowy. Skąd się bierze brzmienie elektroniki. Co magicznego jest w lampach. Po co jest ten przedwzmacniacz w gramofonie...

I tyle tego przeglądu prasy.

2 komentarze:

  1. Coraz bardzie mi się ten blog podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tego gramofonu nie robi ta firma (przypuszczam, że na „D”) tylko inna, również dla pozostałych producentów na M, T, S, P, A i inne. Mają jeden model mechanizmów z silnikiem DC i dużym kołem zębatym z krzywkami i kilka form do kształtowania obudów. To samo przedwzmacniacz – na muzealnym eksponacie średniowiecza ery krzemowej: LA3161.
    Jakoś nie powiązali chyba faktów, że producent słynnej MC może mieć w ofercie gramofon obsługujący tą wkładkę – nie spytali ?
    Poważnie za to potraktowali swoich klientów w Japonii – tam dostępne są dwa znacznie lepiej wyglądające urządzenia.

    OdpowiedzUsuń