Dobry, nie znaczy drogi, wzmacniacz nie ma żadnego brzmienia, dopóki się go nie przesteruje. Słuchacz o muzykalnym i wrażliwym słuchu nie przesteruje wzmacniacza ponieważ za głośno jest już wtedy, gdy moc oscyluje poniżej jednego wata. Typowe kolumny i przeciętne pomieszczenie dają przy mocy 2x1 W ponad 80 dB, a to już jest zdecydowanie za dużo, aby posłuchać całej płyty. Gdyby zapis dźwięku miał dużą dynamikę, to jeden wat by nie wystarczył, ale słuchając winyli, typowych płyt CD czy plików, dużej dynamiki na nich szuka się próżno.
A nawet gdyby ta dynamika dźwięku na takiej czy innej płycie lub w pliku się znalazła, to zazwyczaj jest jeszcze kilkadziesiąt watów mocy, czy nawet ponad setka, w rezerwie. Ceniąc sobie wrażenia estetyczne słuchamy umiarkowanie głośno, a raczej umiarkowanie cicho, więc każdy wzmacniacz będzie wystarczająco silny, aby się znaleźć poniżej clippingu. A jak ktoś chce się ogłuszać, to monobloki po kilowat każdy nie wystarczą.
Warto pamiętać, że na płytach winylowych w przyczyn technicznych nie da się uzyskać dużej dynamiki dźwięku. Nośniki cyfrowe mają większy potencjał... którego nikt nie wykorzystuje, bo zapis o dużej dynamice jest cichy w odbiorze i realizatorzy dźwięku od zarania techniki cyfrowej walczą z dynamiką i jakością. Mała dynamika i zła jakość czyli duże zniekształcenia są tym czego słuchacz oczekuje.
Wobec tego wzmacniacze nie mają żadnego brzmienia, bo są zbyt dobre, zniekształcenia i szumy są za małe, żeby miały jakieś znaczenie, a moc zazwyczaj jest więcej niż wystarczająca, pomijając niektóre lampowe zdechlaki. Nie każdy wie, ale taki lampowy cherlak o mocy kilkunastu watów potrafi zabrzmieć potężniej niż tranzystor o znacznie większej mocy właśnie dlatego, że lampy obetną szczyty w specyficzny sposób, co doda tych "fajnych" zniekształceń i sprawi, że dźwięk będzie subiektywnie bardzo głośny. Ale okazuje się, że można być poniżej clippingu, a wzmacniacz i tak czemuś się wyróżnia.
Ten wzmacniacz poniżej nie ma brzmienia.
![]() |
Wzmacniacz zintegrowany 1500 Euro. Względnie niska cena i bardzo małe zniekształcenia. |
Ale ten prawdopodobnie już ma.
![]() | |||
Wzmacniacz zintegrowany 49000 Euro. Bardzo wysoka cena i proporcjonalnie do ceny podniesiony poziom zniekształceń. |
Widać wyraźnie, że pierwszy ma bardzo małe zniekształcenia, ale ten drugi... Wychodzi na to, że ktoś się specjalnie postarał, żeby te zniekształcenia wywindować. K2 idzie równiutko i na wysokim poziomie, a podobno parzyste harmoniczne dają to miłe dla ucha brzmienie. Pewnie nie dla każdego ucha, raczej na pewno nie dla tego zdrowego, które jeszcze coś słyszy i na dodatek dobrze słyszy. Więc chyba to nie będzie ucho realizatora dźwięku. W każdym razie zniekształcenia są na tyle duże, że i bez przesterowania ten wzmacniacz podbarwia audycję. Trzeba dodać, że to wzmacniacz tranzystorowy. Natomiast lampowe często mają bardzo podobnie jak ten tu.
Problem polega na tym, że nie zawsze mamy dane z pomiarów. Producenci zatrudniają marketingowców i dziennikarzy. Ci pierwsi wymyślają jak ściemniać, a drudzy tą ściemę uskuteczniają. Klient się naczyta, uwierzy, kupi, a potem powtarza ściemę dalej. Jeśli chodzi o drugi wzmacniacz, to w reklamach zapewne mówiono o zachowaniu jak najwierniejszego brzmienia. Ale że to się odbywa poprzez podniesienie poziomu zniekształceń, to już tego w reklamach nie piszą.
My tu na blogu widzimy o co kaman, bo patrzymy na wykresy i ogólnie na wyniki pomiarów, ale są i tacy, którzy poprzestają na reklamowych sloganach.
Ciekawe co słyszą posiadacze tego cudu techniki. Znają osobiście jakiegoś laryngologa, byli na wizycie? Samopoczucie jednak mają dobre. Gwarantuje im to świadomość dobrze zainwestowanych pieniędzy.
W takim razie ci, którzy mają wzmacniacze bez brzmienia mogą je trochę ściszyć, żeby na stare lata móc jeszcze coś usłyszeć, choćby nawet demolkę i zniekształcenia, które poczynili realizatorzy.