W latach osiemdziesiątych interesowaliśmy się jak uzyskać najlepszą jakość dźwięku. Wcześniej też, ale autor nie ma zdjęć, które by mogły to w jakiś sposób zilustrować, chodzi o własne zdjęcia.
W takich warunkach nie ma szans na dobry odbiór. I nie ma żadnego znaczenia rodzaj głośników. Tu są jeszcze przed przeróbkami. Autor mógłby ustawić w ten sposób dowolny sprzęt, a i tak jakość dźwięku byłaby zła. Bardzo istotne jest jednak to, że lepszy sprzęt dałby minimalnie lepszy odbiór. W odniesieniu do sprzętu, który jest na zdjęciu niżej, to lepszy mógłby być przedprzedwzmacniacz, gramofon mógłby mieć dłuższe ramię (były polskie z ramieniem normalnej długości), no i wkładka też powinna być lepsza. Ale to by były zmiany kosmetyczne. Poprawa jakości obiektywnie by była bardzo mała.
![]() |
| Rys. 2. Do tego sprzętu bardziej by pasowały mniejsze kolumny. Poza tym, a może przede wszystkim, jakość dźwięku słyszy się przy umiarkowanych głośnościach. |
Problemem nie do obejścia była niewiedza. Jakości dźwięku nie należało szukać w sprzęcie, ale w jego ustawieniu i przede wszystkim w akustyce pomieszczenia. Tylko kto wtedy wiedział, jak się robi adaptację akustyki? Teraz autor ma adaptację zrobioną z ponad trzydziestu paneli. Ale żeby to doprowadzić do optimum potrzebny jest jeszcze mikrofon pomiarowy, komputer i oprogramowanie, o wiedzy nie wspominając. W latach osiemdziesiątych nikt z nas nie miał wiedzy, o komputerach i programach do nich zamilczmy. Chociaż byli tacy, którzy coś próbowali. Za materiał służyły wtedy opakowania od jajek. Świetny sposób na dokumentne zepsucie akustyki.
W tamtych latach mieliśmy dobry słuch, bo byliśmy młodzi. Niszczyliśmy go sobie hukiem, ale to osobny temat. Wspólny problem wtedy i teraz to zła realizacja dźwięku.
A jak się przedstawia temat jakości dźwięku w roku 2025?
Teraz większość ludzi nie tylko, że ma tą samą przypadłość, tzn. niewiedzę, ale jest jeszcze gorzej. Ten stan można chyba określić jako ciemnotę. Ludzie w jakimś sensie porzucili swoje mieszkania, w których mają prąd, bieżącą wodę itd., o internecie nie wspominając, a przenieśli się do lepianek czy jaskiń, jeśli się weźmie pod uwagę ignorancję.
Ludzie czytają jakieś bajki o kablach sieciowych czy USB, oczywiście takich i innych bzdur jest za trzęsienie, i zamiast zająć się tym co ma znaczenie, szukają jakości dźwięku w jakichś zabobonach. A jeśli już ktoś próbuje jakoś robić adaptację akustyki, to robi to w sposób bezsensowny i efekt jest tylko dekoracyjny.
Poziom absurdu jest jeszcze większy, jeśli się weźmie pod uwagę, że część z tych ludzi interesuje się jakością dźwięku od dziesięcioleci. Wielu z nich jest starszych od prowadzącego blog i ma jeszcze gorszy słuch niż on. A mimo to wierzą oni w bajki o kablach i bezpiecznikach i nie zauważyli, że z nagrań poznikały im instrumenty.
Jak można nie zauważyć, że się słyszy wyższe częstotliwości o kilkadziesiąt dB słabiej, że płyty są zrealizowane źle, a pomimo tego wszystkiego twierdzić, że się słyszy różnicę po zmianie kabla?
W ogóle to problem jakości dźwięku jest mało istotny. Ale są inne z nim powiązane i okazuje się, że te są już bardzo poważne.
Wtedy niewiele słyszeliśmy, bo nie wiedzieliśmy jak słuchać. Teraz nie słyszymy, bo mamy zły słuch, a płyty są źle zrealizowane. Chociaż były momenty, gdy wszystko było w najlepszej możliwej jakości. Przez słuchawki. Ale kto lubił słuchawki? No właśnie. A szkoda.


Ja lubię słuchawki. Nie dość, że nikomu nie przeszkadzam, słuchając na nich, to odpada problem akustyki pomieszczenia. Wiem, dochodzą inne ale ileż jest możliwości tuningu słuchawek, choćby przez wymianę padów itp. Poza tym nikt nie słyszy czego słucham i nie komentuje później moich muzycznych wyborów. Większość i tak się nie zna -;) Oczywiście słuchawki muszą być odpowiedniej jakości, zasilone dobrym wzmacniaczem a sygnał musi być podany z dobrej klasy źródła. No i najważniejsze. Jakość nagrania musi być odpowiednia.
OdpowiedzUsuń" Teraz większość ludzi nie tylko, że ma tą samą przypadłość, tzn. niewiedzę, ale jest jeszcze gorzej. Ten stan można chyba określić jako ciemnotę. Ludzie w jakimś sensie porzucili swoje mieszkania, w których mają prąd, bieżącą wodę itd., o internecie nie wspominając, a przenieśli się do lepianek czy jaskiń, jeśli się weźmie pod uwagę ignorancję. "
Ten akapit to złote słowa. Ludzie są już tak odmóżdżeni, że nie wierzą sobie, własnym zmysłom (słuch, wzrok itp.) tylko łykają papkę z reklam i brednie pisane przez pseudoautorytety. A najgorsze jest, że mówią "oni się tym zajmują to chyba wiedzą". No chyba... i chyba, może i wiedzą, ale dla kasy będą bredzić coś odwrotnego.