wtorek, 6 października 2020

Chciałbym na basie zrobić taki huk żeby pozwalał wszystkich z nóg

 Jest taka piosenka, którą śpiewa Piotr Fronczewski. Ja nie miałem akurat dokładnie takich samych ambicji, ale pamiętam, że chciałem kiedyś tak głośno zagrać, żeby mnie kumpel usłyszał przez całe miasto, czyli tak jakoś z odległości 2 km. Może nie przez całe miasto, ale tak gdzieś pół, albo mniejsze pół... Tak to kiedyś było, ale on miał kolumny czterdziestki, a ja trzydziestki, a może nawet piętnastki od Amatora, więc takie miałem pomysły. Żeby to się mogło udać, potrzebowałem silniejszych kolumn. Pewnie myślałem o osiemdziesiątkach, albo nawet setkach. Nie próbowałem jednak nigdy robić takich numerów z wystawianiem kolumn przez okno i łojeniem na pokaz, no może nie z własnej inicjatywy.

Oczywiście znajomość akustyki studzi takie zapały. Mając wtedy trochę wiedzy o akustyce taki pomysł by mi nie przyszedł do głowy. Zresztą czy faktycznie miałem wystarczającą motywację do wprowadzenia pomysłu w czyn? A piosenkę znałem.

Ale popatrzcie na to:





Trzeba mieć nadzieję, że te łańcuchy są solidne. Ale lepiej by było, żeby nikt pod te wiszące kolumny nie wchodził. Każda z nich waży około 70 kg.

Te kolumny potrafią dać do pieca. Ale gdyby któraś spadła, to też byłby niezły huk. Kolumny, jak widać, mają potencjał do robienia łomotu nawet bez potrzeby podłączania ich do wzmacniacza. Liczy się waga sprzętu i wysokość zawieszenia nad poziomem podłogi. A resztę załatwia grawitacja.