czwartek, 12 listopada 2020

Dawno temu, ale nie tak znowu dawno...

 Szukałem innego zdjęcia, a znalazłem m.in. takie:




Jest to tylko część kadru, mniej niż ćwierć oryginału. Z prawej strony jest wzmacniacz i tuner, a w środku na dole - jestem ja. To co jest powyżej znajduje się w kadrze z lewej strony, trochę powyżej połowy zdjęcia. Egzemplarz czasopisma na górze tego stosu ma datę '87. Zdjęcie mogło powstać w tym roku, albo trochę później. Czy to było naprawdę aż tak dawno?

Co do gramofonu, to nie był mój pierwszy i też nie ostatni. Ale już wtedy, w latach osiemdziesiątych, miałem zaszłości z płytami winylowymi. Ta niechęć nie wzięła się znikąd. Co mam nadzieję, udało mi się udokumentować.

Znalazłem też zdjęcie inne, na którym jestem ja i jedna kolumna. Ale to już pozostawię tylko sobie. Dodam tylko, że kolumna jest trójdrożna, z głośnikiem niskotonowym 25 cm.

1 komentarz:

  1. Rozumiem niechęć do winylu. To praktycznie najstarszy sposób zapisu bo mechaniczny. Płyty winylowe jak już kiedyś Pan pisał po jakimś okresie użytkowania stają się tylko " zdartym dziadostwem ". Taka ich natura. Sam też uważam, ze trzeba być niepoważnym aby w dzisiejszych czasach a nawet już w latach 90. uznawać je za referencję i absolutny punkt odniesienia.
    Owszem dobry setup, nie znaczy to drogi, zagra dobrze. Jest jednak tyle teraz od dawna lepszych metod rejestracji, że... no nie ma o czym rozmawiać tak naprawdę. Jadąc na fali sentymentu i ludzkiej naiwności a i też manipulacji psychologicznej płyty analogowe przywrócono na rynek aby zarobić kasę jak kiedyś na Compact Disc. Ostatnio kupiłem płytę CD za... 2zł. Kiedy chodziłem do szkoły średniej kosztowały 60 zł. Rzadko jakąś udawało mi się kupić, ciułając wcześniej pieniądze. Teraz trzeba tyle wydać, no. 49,99 na winyla. Po prostu internet dał ludziom dostęp do muzyki w mp3 itp. dziadowskich bo stratnych formatach a jeszcze im wmówiono, że przepływność 128kb/s równa się jakości CD to większość to łyknęła bezmyślnie bo w życiu nie słyszeli dobrze zestawionego systemu. Nie mówiąc o braku krytyczności względem słuchanego materiału. To zabiło właściwie, prawie, CD i
    kasety. Mało kogo było stać na dobrego szpulowca i taśmy a u nas nie można było kupić oryginalnych wydań albumów w tym formacie. Teraz się wmawia, że nie trzeba mieć na własność nagrań tylko korzystać z jakiegoś " $potify " albo Tidala z częściowo stratnym kodowaniem MQA. Straszne są te czasy i te kłamstwa i oszustwa. aa... Mam taki sam gramofon. Wychowałem się na muzyce z takiego i nie czuję potrzeby wymiany na lepszy. Kupiłem kilka nowych płyt aby się przekonać co do jakości nowych wydań no i... no... jest słabo. Szczególnie wtedy jak są nagrywane z kiepskiej cyfry. Dla mnie referencją jest taśma analogowa studyjna.

    OdpowiedzUsuń