środa, 20 kwietnia 2022

Skąd się bierze brzmienie: kolumny głośnikowe

Dobre kolumny głośnikowe powinny podbarwiać audycję w najmniejszym możliwym stopniu. Nie da się skonstruować takich, które nie podbarwiają wcale, o ile ktoś nie wynajdzie jakichś lepszych przetworników o zupełnie innej koncepcji. Jednak inżynierowie powinni dążyć właśnie do tego, żeby ich konstrukcje były tak liniowe, jak to tylko jest możliwe. W odniesieniu do kolumn profesjonalnych tak się dzieje, przyjmując deklaracje producentów, ale takie do użytku domowego potrafią podbarwiać bardzo mocno.

Co by jednak było, gdyby ktoś poszedł do sklepu i poprosił o odsłuch kilku różnych typów kolumn i stwierdził, że wszystkie grają prawie tak samo? Więc żeby mieć jakiś atut, coś wyróżniającego z tłumu, trzeba kolumny trochę popsuć. Jest sporo możliwości. Można zostawić więcej zniekształceń, wybrać jakiś nietypowy materiał żeby te zniekształcenia były "fajne" (działa przy głośnym graniu), zostawić jakieś rezonanse obudowy, żeby było "ciekawiej", nastroić obudowę nie na taką częstotliwość jak być powinno itd. Nawet wielkość i proporcje obudowy spowodują, że podobne w komorze bezechowej konstrukcje w salonie sklepowym czy w domu zagrają inaczej, bo będą mieć inne wymiary. Głośniki wypadną na różnych wysokościach, rozmiary wymuszą trochę inne ustawienie względem ściany itd. więc zagra to różnie już tylko z tego względu.

Działania producentów polegają na tym, że z jednej strony deklarują jak najwierniejszy dźwięk, a z drugiej kształtują brzmienie według swojego widzimisię. Jeszcze gdyby to zawsze było działanie celowe, ale niestety często jest tak, że "tak wyszło" i tylko dorabia się ideologię do niedopracowanej konstrukcji. Zrobić coś dobrze kosztuje i zabiera czas. A dział marketingu jest tańszy i działa błyskawicznie.

Głównym czynnikiem, który wpływa na brzmienie kolumn jest ich charakterystyka częstotliwościowa. Warto się jej przyjrzeć przed zakupem. Problem polega na tym, że trudno ją znaleźć. Producenci teraz nie pokazują już wykresów i danych technicznych natomiast składają nam obietnice.

Czasem można znaleźć jakieś wykresy w gazetach czy na stronach internetowych. Zakładając, że pomiary zostały zrobione prawidłowo można wybrać kolumny, które będą jakoś w miarę liniowe, o ile komuś zależy na wierności odtwarzania, a nie na wyobrażeniu sobie wiernego dźwięku.

Pierwszy przykład bardzo podbarwiających kolumn już tu był. Można zerknąć do tego posta. Poza tendencją spadkową w stronę wyższych częstotliwości są tam też widoczne dwa zakresy z tłumieniem. Pierwszy z silnym tłumieniem w okolicach 3 kHz i drugi słabszy przy 7 kHz. Te kolumny z pewnością nie są neutralne i mocno podbarwiają dźwięk. Gdyby ktoś chciał na nich zmiksować jakieś nagrania zaprzyjaźnionej kapeli, to życzę powodzenia.

Przykład z rysunku poniżej pokazuje charakterystykę w "rynienkę" i bardzo silne tłumienie w okolicach 5,5 kHz. W połączeniu z nisko schodzącym basem to z pewnością da charakterystyczny dźwięk, który znów od neutralności będzie nieco oddalony. W tym przypadku wspomniane tłumienie bierze się z błędu konstrukcyjnego. Te kolumny (podobnie jak te pierwsze) mają głośniki współosiowe. Tu najwyraźniej ktoś nie miał czasu, żeby popracować nad zwrotnicą, albo nie dostał na to pieniędzy i podziękował za współpracę. Jak było tego się nie dowiemy, ale w konstrukcji onegdaj sprzedawanej za 30 tysięcy Marek niemieckich mamy naprawdę poważny błąd konstrukcyjny. W recenzji jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Tradycyjna poezja pisana wierszem białym.

 

Podobne historie są widoczne dla bardzo dużej ilości konstrukcji do użytku domowego. Przy czym nie chodzi tu o to, że zawsze się znajdzie jakiś błąd konstrukcyjny. Tak ewidentne jak ten są dość wyjątkowe. Trend wydaje się być taki, że im drożej, tym mniej płasko. A w sieci można znaleźć historie kolumn bardzo drogich i produkowanych w minimalnych ilościach, a pod względem jakości wykazanej w pomiarach będących porażką.

Ważną rzeczą, która decyduje o brzmieniu jest efektywność. Charakterystyka swoje, ale spore znaczenie ma fakt jak głośno coś zagra. Różnice w brzmieniu są dużo trudniejsze do zauważenia jeśli się wyrówna głośność. Ale gdy różne kolumny grają z inną głośnością, to te różnice w brzmieniu są już dużo bardziej słyszalne.

Wszystkie cechy brzmienia są odzwierciedlaniem parametrów technicznych, które można zmierzyć. Ktoś dysponujący pełnymi wynikami pomiarów będzie wiedział dokładnie jak co gra. Przekonanie że coś gra w jakiś charakterystyczny sposób i nie można przyczyny tego znaleźć w pomiarach jest mitem.

Ale że najważniejszy jest marketing pokazuje nam rysunek poniżej.



Widzimy tu świetny przykład tego w jaki sposób działa marketing. Trzeba mianowicie znaleźć jakiś slogan, który będzie się prezentował efektownie. Co z tego, że to tylko slogan? Klient może się nie zorientować. Zazwyczaj się nie zorientuje, nie będzie nawet chciał.

Na rysunku mamy pokazane 1) Refoluzyjny ałdjo brejktruł akusztik lołdat modżjul (ALM) oraz 2) 24 bit. Szkopuł polega na tym, że tych akusztik lołdat modżjulóf nie ma. W głośniczkach, które rozkręciłem, żeby zobaczyć co w środku siedzi po prostu tego nie było. Wszystko zamknięte jak puszka sardynek. Może kiedyś było, w innych egzemplarzach, ale w tych, który rozkręciłem nie. Tuszę, iż nie było tego nigdy nigdzie. Ale sloganik jak się patrzy. A jaki ładny rysunek. Poza tym dodanie 24 bitów też fajnie się prezentuje. Nie ma to nic do rzeczy, bo przecież to odtwarza komputer, a dokładniej karta muzyczna, i to co idzie do głośniczków jest sygnałem analogowym, ale wygląda bardzo efektownie.

Takie "modżjule" czyli jakiś reklamowy slogan ma każdy model kolumn. Oczywiście takiej jazdy po bandzie nie ma. Nie można obiecać czegoś, czego nie ma w sprzęcie kosztującym przecież duże, a nawet bardzo duże pieniądze. Więc zawsze coś będzie. Ale w praktyce jednak tylko slogan.

Są także i takie kolumny, które mają liniową charakterystykę i małe zniekształcenia, bo takie było założenie konstruktorów. Problem polega na tym, że większość jest zrobiona tak, żeby się wyróżnić. Niestety także dźwiękiem, bo nie tylko wyglądem. A w odniesieniu do kolumn zasada jest taka, że im bardziej wyróżniające się i charakterystyczne brzmienie, tym konstrukcja jest gorsza. Różnica w sklepie powinna polegać praktycznie tylko na tym ile jest niższego basu. Charakterystyka powinna być zrobiona tak płasko jak się tylko da, więc różnice w brzmieniu, jeśli się pominie tą pierwszą oktawę, powinny być trudne do określenia.

Zresztą jak jest można się przekonać w salonie. Kiedyś były takie, że sprzedawca włączył na próbę kilka nawet jeśli się powiedziało, że w ten dzień się nic nie kupi. Różne kolumny grają różnie, a przecież nie powinny. A jak ktoś popatrzy na wykresy starych Altusów z lat osiemdziesiątych, to zobaczy, że po ustawieniu przełączników na minus  miał w sumie całkiem płaską charakterystykę. Wystarczyło tylko ustawić je w optymalnej odległości od ściany i okazałoby się, że do neutralnego dźwięku całkiem im niedaleko. Moje Altusy z tamtych czasów tak nie grały, bo przełączniki były na plusach, stały źle ustawione, a w pomieszczeniu miałem tak dwadzieścia ustrojów akustycznych mniej, czyli w ogóle żadnego.

Gdyby ktoś potrafił odtworzyć te stare Altusy miałby lepszy dźwięk niż z większości tego, co jest sprzedawane teraz (teza śmiała, ale chyba uzasadniona). A przecież można mieć lepiej, bo są konstrukcje DIY mające cechy naprawdę bardzo zbliżone do monitorów studyjnych.

W praktyce okazuje się, że spore odchyłki od neutralnej charakterystyki są w odsłuchu mało oczywiste. Jeśli się zasymuluje brzmienie wspomnianych tu kolumn, w porównaniu do dźwięku neutralnego, to tą różnicę można usłyszeć, ale po wyrównaniu głośności trzeba się dobrze wsłuchać. Czyli słuch jednak działa nie tak, jak to sobie wyobrażamy. Głośnik z membraną aluminiową, papierową czy wykonaną z tworzywa sztucznego albo z połączenia różnych materiałów zagra troszkę inaczej. Obudowa stabilna i ciężka też da inny dźwięk niż lekka wydmuszka. Wystarczy opukać kilka palcem (tak jak się stuka do drzwi) i okazuje się, że są takie "głuche" czyli dźwięk pochodzi z palca a nie ze skrzynki, a są też i takie, które przypominają raczej pudło gitary akustycznej. Różnice w brzmieniu są większe gdy widzi się co jak wygląda, a mniejsze, kiedy nie wiadomo co gra i jak się prezentuje, czy nawet ile waży. Znajomość ceny wpływa na ocenę w sposób zadziwiający.

Gdyby ktoś się nosił z zamiarem kupienia jakichś nowych kolumn, to powinien sobie zrobić taki test z symulowanym brzmieniem i przy wyrównanej głośności. To naprawdę zmienia perspektywę. Zresztą nie tylko to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz