czwartek, 5 października 2017

Radiowe reżyserki

Radiem czasem nie warto się interesować bliżej. Można się np. dowiedzieć, że antena nadajnika jest zamocowana prawie dosłownie na kiju od miotły albo innych niezbyt zachęcających rzeczy. Takie ciekawostki dotyczą małych i najmniejszych stacji.

Realizator dźwięku w malutkim radiu zapewne uważa, że świetnie zna swój fach i jest w nim dobry, a w ogóle słyszy wszystko doskonale. Zobaczmy jak to może wyglądać w praktyce.


Mając takie warunki pracy chyba najlepiej wszystko "puścić tak jak jest" i nie próbować korygować dźwięku, bo to się nie może udać.


Tu jest jeszcze gorzej. Pomieszczenie jest o wiele za małe, żeby można było ocenić brzmienie audycji. Tak małe pomieszczenie bardzo silnie podbarwia dźwięk.



Tutaj z kolei mamy sprzęt, który się nie nadaje do odsłuchu w ogóle, chodzi o Altusy. Te kolumny mają swe własne charakterystyczne brzmienie, poza tym są o wiele za duże jak na takie malutkie pomieszczenie. Monitory mogłyby dać lepszą kontrolę, ale nie w takich warunkach akustycznych.

Wszystkie trzy sytuacje charakteryzuje ten sam błąd. Skoro głośniki świetnie widać, to znaczy, że wszystko świetnie słychać. Niestety jest inaczej.

Jeśli ktoś narzeka na brzmienie swojego lokalnego radia może zrozumie teraz, że nie może być lepiej. Jakość odsłuchu przekłada się bezpośrednio na radiowe brzmienie.

wtorek, 19 września 2017

Audiofil czyli kto?

Gdyby tak spytać audiofila kim jest, określiłby się jako ktoś, komu strasznie zależy na jakości dźwięku, że on się na tej jakości zna i potrafi ją rozpoznać i docenić. Fajnie. Tyle w teorii, a jak jest w praktyce?

W praktyce jest tak, jak można zobaczyć na wielu filmach na YT i tak, jak można wyczytać w wielu magazynach o tematyce audio. Kto ma czas i chęć, żeby to wszystko oglądać i czytać?

Weźmy polskich audiofili. Jak to jest w Polsce?

Dźwięk w TV na polskich kanałach jest przeważnie czymś koszmarnym. Jednak osoby, które do tej jatki doprowadziły z pewnością uznają się za audiofili. Po drugiej stronie w domach tego słuchają też audiofile i nic nie słyszą.

Dźwięk w najpopularniejszych programach radiowych jest taką wielką, ciężką i rozgotowaną kluchą. No ale są też bardziej ambitne programy. W takiej bardziej ambitnej rozgłośni jest program nazywający się "wieczór z płytami" albo jakoś tak.

W tym "wieczorze" gra się ambitną muzykę z akcentem na jakość merytoryczną, artystyczną i techniczną. Z tego, co mówią prowadzący wynika, że muzyka ma być najlepsza i dźwięk również. No to zobaczmy jak z tymi ambicjami jest naprawdę.

Ktoś napisał do prowadzących, że podczas koncertu, którego zapis miał być wyemitowany, panował straszny chłód i muzycy sobie rozgrzewali ręce w wiadrach z ciepłą wodą. To jest mój prywatny blog, więc mogę sobie pisać co chcę, więc napiszę tak. Jakim trzeba być lemingiem, żeby łyknąć takie bzdury?

Może kiedyś ktoś wymyśli, że 13 grudnia w radio był taki chłód, bo oszczędzali węgiel, że redaktorzy musieli sobie rozgrzewać języki w wiadrach z ciepłą wodą? No dobrze, ja to już wymyśliłem. Ale czy ktoś to łyknie?

A jak to jest z jakością techniczną?

Przez radio poszła muzyka z płyty winylowej wydanej przez polską firmę. Jeśli się porówna płytę winylową z tą samą płytą, ale wydaną na zachodzie, wygląda to tak:

Kliknij na obrazek, żeby zobaczyć oryginalną wielkość. Tu jest fragment z omawianej emisji, jeden utwór, około 4 minuty muzyki.

Wersja polska ma DR7 a wersja zachodnia DR13. Ktoś może powiedzieć, że to emisja radiowa. Ale w tym programie DR zazwyczaj wynosi 11.

Brzmienie wersji polskiej jest takie, jakby się przykryło głośniki grubą pierzyną względnie słuchało muzyki przez ścianę. Mimo to pany redaktory zadeklarowały, że płyta się dobrze zachowała i dźwięk jest ok. Płyta dość mało trzeszczała, więc się nieźle zachowała, ale brzmienie było jak crap. Zdalne sterowanie słuchaczami w pełnym tego słowa znaczeniu.

Brzmienie wersji zachodniej jest klarowne, dynamiczne, czyste i w ogóle bez zarzutu.

Po co i dlaczego puszczać przez radio płyty, które brzmią jak crap? Przecież można było zagrać z dobrej wersji zagranicznej. Obyłoby się bez szumów i trzasków, a jakość byłaby nieporównywalnie lepsza.

Niestety okazuje się po raz kolejny, że Polacy za komuny nigdy nie wydali dobrze brzmiącej płyty. Co jeszcze bardziej smutne, nie potrafili tego zrobić dlatego, że nie umieli słuchać. I nie nauczyli się słuchać do dziś.

Ja nie wiem, może jednak zanim się zrobi program radiowy trzeba potrzymać głowę w wiadrze, ale z wodą zimną?

PS. Na czym polega zdalne sterowanie? Na tym, że ktoś komuś powiedział, że świetnie słyszy, co zwalnia z obowiązku słyszenia.

czwartek, 14 września 2017

Kolumny głośnikowe dobre i mniej dobre

Czy jest jakiś związek pomiędzy właściwościami akustycznymi pomieszczenia odsłuchowego i kolumną głośnikową, a właściwie jej obudową?

Pomieszczenie odsłuchowe charakteryzuje to, że występują w nim mody czyli rezonanse. Jeżeli wszystkie wymiary, tzn. długość, szerokość i wysokość są takie same, wtedy wystąpią trzy identyczne mody, które się zsumują. W efekcie podbarwienia dźwięku się skumulują i staną bardzo silne.

Mody można porównać do dziur w drodze. Jeśli pomieszczenie ma korzystne wymiary i mody są dystrybuowane równomiernie nie nakładając się na siebie, można powiedzieć, że w drodze są niewielkie dziury, jest ich dużo, ale są małe. Ale kiedy wymiary pomieszczenia są takie same, tzn. długość jest równa szerokości i wysokości, wtedy mody wystąpią w tych samych miejscach - częstotliwościach - i tak samo te dziury w drodze będą w tych samych miejscach. Będzie ich trzy razy mniej, ale będą trzy razy większe. W efekcie nie można jechać po takiej drodze.

W odniesieniu do kolumn występuje to samo zjawisko. Jeśli obudowa będzie sześcianem, to skumulują się niekorzystne oddziaływania dla wszystkich trzech kierunków, gdzie fale odbijają się pomiędzy równoległymi ściankami. Ale to nie wszystko.

Każda ściana ma tendencję do rezonansów. I jeśli wszystkie ściany będą mieć takie same wymiary również te rezonanse będą identyczne i się będą wzajemnie wzmacniały.

Żeby tego uniknąć producenci kolumn wykonują je tak, żeby wszystkie ścianki miały inne rozmiary. Dobrą kolumnę można poznać po tym, że proporcje boków są korzystne akustycznie. Tak samo jak jedno pomieszczenie ma korzystne proporcje, a inne nie.

Co można powiedzieć o producencie kolumn, który swój flagowy model wykonał tak, że szerokość obudowy jest niemal identyczna z głębokością? Że on nie wie o tym, co tu zostało powiedziane? A skoro nie wie rzeczy tak elementarnych, to co on w ogóle wie?

Przecież korzystne wymiary i unikanie identycznych rezonansów są tematem wiodącym w budowie kolumn od dziesięcioleci. Niektórzy idą tak daleko, że niektóre ścianki w ogóle nie są do siebie równoległe, nie są nawet prostokątne.

Zamiast czytać zawiłe opisy wrażeń ze słuchania warto sprawdzić jakie wymiary ma obudowa. I jeśli się okaże, że szerokość kolumny jest bardzo podobna jak głębokość, to lepiej wybrać inne, albo w ogóle inną markę.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Zakłócenia powodowane przez magnetofon szpulowy i kasetowy - mechanizm przesuwu taśmy

Są ludzie, którzy wierzą, że dźwięk analogowy jest lepszy, bo jest "ciągły", a cyfrowy jest gorszy, bo jest samplowany. Można pokazać takim osobom dowód matematyczny, że przekształcenie sygnału analogowego do domeny cyfrowej i później z domeny cyfrowej do analogowej daje identyczny wynik (czyli ciągły), nic nie zmienia, bo oni wierzą inaczej. Można też użyć sprzętu laboratoryjnego i pokazać, że w dźwięku uzyskanym ze źródła cyfrowego nie ma żadnych nieciągłości itd. i ten dźwięk jest identyczny z analogowym z taką różnicą, że jest wolny od zakłóceń i zniekształceń. Ale to też nic nie pomaga, bo oni wierzą inaczej.

Jednak kwestią wiary już nie jest to, co można bez problemu usłyszeć. A można usłyszeć odgłos pracy magnetofonu. Trudno usłyszeć dźwięk pracy silników i szum przesuwającej się taśmy czy kasety magnetofonowej jeśli gra muzyka, ale w przerwach pomiędzy utworami można. Jeśli się da głośniej i/lub podkręci wysokie tony, wtedy można też usłyszeć z głośników szum taśmy.

Załóżmy że słuchamy muzyki z umiarkowaną głośnością. Zakładamy na magnetofon taśmę z sygnałem testowym 1 kHz i mierzymy głośność. Możemy uzyskać wynik np. 80 dB bo słuchamy z umiarkowaną głośnością. I teraz zróbmy drugi pomiar - jak głośny jest sam magnetofon, tzn. jak szumi przesuw taśmy, jak hałasują silniki itd.

Dom w którym wykonujemy pomiary jest na samym środku pustyni i mierzymy w samo południe w dzień całkowicie bezwietrzny, kiedy wszystkie zwierzęta i owady się pochowały i panuje idealna cisza. W zwykłym domu w mieście takiej ciszy się nie uzyska.

Więc jaki będzie odstęp od zakłóceń pomiędzy muzyką i odgłosem pracy magnetofonu? W zależności od takich czynników jak typ magnetofonu i odległość od miejsca pomiaru może być różny. Jednak magnetofon swymi mechanizmami hałasuje więcej niż szumi sama taśma zakładając umiarkowaną głośność odsłuchu.

Z tego, co się orientuję te hałasy jednak nie są uważane za zakłócenia, ale one "uszlachetniają" dźwięk. Przynajmniej zwolennicy techniki analogowej w to wierzą.

czwartek, 3 sierpnia 2017

How to Make a Transparent Audio Reference XL Speaker Cable

Właśnie dziś natknąłem się na instrukcję w jaki sposób zrobić sobie kable do głośników.

Ta instrukcja odnosi się do kabla o nazwie podanej w tytule posta. Oryginalny kabel kosztuje 12,500$ natomiast części do DIY mniej niż 200$. Czyli oszczędność ponad dwanaście tysięcy dolarów...

Kabel jak kabel. Ciekawa jest jego budowa. Żeby coś takiego zrobić, trzeba wziąć i wlutować kondensator i dławik, czyli kabel stanie się filtrem dolnoprzepustowym.

Trzeba by policzyć jaka jest częstotliwość odcięcia takiego filtra, ale to może wyjść różnie w zależności od wzmacniacza i głośników, a właściwie kolumny czyli głośników razem ze zwrotnicą. Same elementy wlutowane dają częstotliwość odcięcia około 3 MHz jeśli policzyłem dobrze. Ale cały układ musi filtrować silniej, żeby to mogło być słyszalne. Wyliczenia mogą być trudne ze względu na właściwości samego przewodu itd. Być może te dane są w tekście, ale nie uważam go za na tyle istotny, by go czytać w całości.

Ciekawostką jest fakt, że taki kabel jest zrobiony w sprzeczności z zasadami budowy kabli głośnikowych, które mają mieć wszystkie parametry elektryczne jak najniższe, żeby były czymś czego nie ma. Oczywiście ze względu na współczynnik tłumienia wzmacniacza.

Można postawić pytanie czy inne elementy zestawów muzycznych też są w ten sposób manipulowane. Z tych testowanych oficjalnie manipuluje się tylko kolumny, wzmacniacze lampowe i przedwzmacniacze gramofonowe, ale nie wszystkie.

Wszystkim osobom, które nabyły wspomniane kable za wymienioną sumę życzymy miłego odbioru.

PS. A to jest nawet lepsze. Chodzi o zdjęcia w pierwszym poście.

piątek, 26 maja 2017

Przetworniki cyfrowo-analogowe (DAC) i analogowo-cyfrowe

Dźwięk cyfrowy a zwłaszcza przetworniki są kontra-intuicyjne, ale właśnie dlatego warto je poznać. Problem polega m.in. na tym, że dość powszechne wyobrażenie działania przetworników i w ogóle dźwięku cyfrowego odnosi się do systemu PCM. Chociaż w większości wypadków zapis cyfrowy jest w systemie PCM konwersja odbywa się w przetwornikach sigma delta. I w tym momencie wyobrażenie o dźwięku cyfrowym i konwerterach rozsypuje się.

Rys.1 Sygnał cyfrowy, który faktycznie przetwarzają domowe urządzenia audio.

Taki właśnie sygnał można znaleźć w przetworniku sigma delta, który pracuje w komputerze, smartfonie, odtwarzaczu wideo, przenośnym odtwarzaczu plików, stacjonarnym odtwarzaczu CD, telewizorze itd.. W niczym nie przypomina to sygnału analogowego. Jeśli się narysuje schemat PCM i połączy poszczególne sample w "schodki" będzie przypominał w jakimś stopniu(sic!) sygnał analogowy, przynajmniej jeśli chodzi o niższe częstotliwości. Sygnał, który przetwarza konwerter sigma delta wydaje się w tym kontekście zupełną abstrakcją.

W domowym sprzęcie są obecnie wykorzystywane tylko przetworniki sigma delta. Takie przetworniki są prostsze, tańsze, mniejsze i zużywają mniej energii. Każdy obwód w którym można użyć przetwornika sigma delta będzie prostszy niż cokolwiek innego, co mogłoby go zastąpić.

Osoby świadome tego, że w ich sprzęcie działają takie przetworniki najczęściej nie zdają sobie sprawy z ważnych faktów. Przede wszystkim system jednobitowy nie charakteryzuje się większą dokładnością i kompletnie nie przypomina dźwięku analogowego. Powiedzenie wykorzystywane w niektórych reklamach, że "DSD jest analogowe" należy włożyć pomiędzy bajki.

Załóżmy, że chcemy zmierzyć napięcie 0,6V. W systemie jednobitowym nie można zapisać nic więcej poza zerem lub jedynką. I nic poza pojedynczymi zerami i jedynkami na wyjściu być nie może. W takim układzie przetwornik w pierwszym cyklu poda na wyjście 1. W drugim cyklu 0. W trzecim 1. W czwartym cyklu 0. W piątym 1. Jeśli teraz to zsumujemy i podzielimy przez ilość pomiarów, otrzymamy średnią 0,6.

Wobec tego zmierzyliśmy bardzo dokładnie przy użyciu przetwornika sigma delta napięcie 0,6V. Trzeba zauważyć, że żaden pojedynczy pomiar nie odzwierciedla rzeczywistego napięcia, ale dopiero średnia z kilku cykli. Poza tym mierzyliśmy napięcie stałe. A co się stanie, jeśli przetwornik będzie mierzył napięcie, które się zmienia, np. sygnał muzyczny?

Jeżeli wartość sygnału będzie ulegać zmianie, wtedy każdy pomiar zostanie obarczony błędem dlatego, że do uzyskania średniej odzwierciedlającej dokładną wielkość sygnału potrzebnych jest kilka cykli, a w związku z tym, że to zajmuje nieco czasu, napięcie będzie już inne. Żeby osiągnąć zakładaną dokładność trzeba wykonać wymaganą ilość cykli w czasie tak krótkim, że można przyjąć, że wielkość mierzonego sygnału nie zmienia się.

Widać więc dlaczego przetworniki sigma delta muszą działać w odniesieniu do audio na tak dużych częstotliwościach. Jeśli chodzi o SACD częstotliwość pracy wynosi prawie 3 MHz, dokładnie 2,8224 MHz. Przy tak ogromnej częstotliwości pracy sygnał audio staje się quasi prądem stałym.

W odniesieniu do kształtowania widma szumu, im wyższa częstotliwość przetwarzanego sygnału, im wyższa częstotliwość przetwarzanego dźwięku, tym szybsze są zmiany jego wielkości. Dlatego przy przetwarzaniu częstotliwości dźwięku np. 20 Hz powstaje mniejszy błąd, czyli mniejszy szum, niż dla częstotliwości dźwięku 20 kHz.

Do uzyskania średniej z wielu pomiarów potrzebny jest element uśredniający, w przeciwnym razie będziemy mieć do dyspozycji ciąg impulsów o częstotliwości np. 2,8224 MHz lub jeszcze wyższej w zależności od standardu, który sam w sobie tzn. bez jego uśrednienia nic nie mówi o sygnale wejściowym.

Przebieg prostokątny o częstotliwości wielu MHz do wykorzystania w domowym audio jest kompletnie nieprzydatny. Wzmacniacze analogowe potrafią przetworzyć sygnał o częstotliwości najwyżej kilkudziesięciu kHz, zakres MHz jest daleko poza ich obszarem działania.

Również głośniki wymagają sygnału zmiennego o częstotliwości akustycznej, a nie urywków prądu stałego o dwu wartościach napięcia zmieniających się z szybkością 3 MHz.

Żeby 1-bit bitstream nadawał się do użycia w zestawie audio potrzebne jest urządzenie, które przetransformuje energię z zakresu  milionów Hz do pasma akustycznego. Takim "transformatorem" jest filtr dolnoprzepustowy. Bez tego filtru przetwornik sigma delta jest niekompletny i bezużyteczny. Dla tak dużych częstotliwości filtr może być bardzo prosty, wystarczy rezystor i kondensator.

Na rynku są dostępne wzmacniacze cyfrowe, które pracują w zasadzie na takim sygnale jak na rysunku nr1. Argumentem na rzecz konieczności końcowego filtrowania sygnału 1-bit bitstream jest obecność filtrów w takich wzmacniaczach.

Wobec tego staje się oczywiste, że bez filtracji sygnału dźwięk z przetwornika sigma delta lub cyfrowego wzmacniacza w ogóle nie popłynie.

W odniesieniu do przetworników PCM pracujących na znacznie niższych częstotliwościach sytuacja jest taka sama. Również one wymagają filtrów.

Sygnał cyfrowy nie ma wpływu na głośniki nie tylko ze względu na częstotliwość. Faktycznie reprezentacja graficzna jest myląca. Sygnał bitstream czy "schodki" PCM są rysowane nieadekwatnie do rzeczywistości. Chcąc narysować jak taki sygnał faktycznie wygląda należałoby uwzględnić wyłącznie poziome linie. Linie pionowe są z matematycznego i fizycznego punktu widzenia nieprawidłowe. Nie można bowiem przypisać funkcji napięcia w pewnym momencie jednocześnie np. +1V -1V i wszystkich wartości pośrednich.

Sygnał cyfrowy składa się z urywków napięcia stałego, które się błyskawicznie zmienia. W schematycznym ujęciu wyglądałby następująco:

Rys.2 Faktyczna struktura sygnałów cyfrowych DSD i PCM.

W przypadku przetwornika sigma delta można powiedzieć, że do głośnika podłączona byłaby bateria, po czym momentalnie odwracane byłyby bieguny, wszystko w tempie kilku milionów razy na sekundę. Jeśli chodzi o PCM po ułamku sekundy napięcie stałe ulegałoby zmianie w dół lub w górę o pewną, bardzo niewielką wartość, wszystko w tempie np. 44,1 kHz lub większym.

O przetwornikach A/D typu delta sigma można powiedzieć to samo, co o przetwornikach D/A. Są prostsze i tańsze i dlatego powszechnie stosowane. Najważniejszą rzeczą w odniesieniu do przetwornika analogowo-cyfrowego jest, że chociaż działa on na strumieniu pojedynczych bitów, to z jego wyjścia uzyskuje się zwykły sygnał w systemie PCM. Paradoksalnie choć można wziąć przetwornik PCM żeby mieć dane PCM korzysta się z przetwornika sigma delta, który operuje na 1-bit strumieniu bitów po to, żeby go przekształcić na strukturę PCM. Powód jest ten sam - niższy koszt wykonania takiego przetwornika.

Konwerter sigma delta A/D jest wykonany w ten sposób, że strumień jednobitowy się filtruje i podaje do decymatora. Decymator jest czymś, co redukuje ilość danych wyjściowych na zasadzie obniżenia częstotliwości próbkowania. Po prostu odrzuca wartości większości sampli, które są interpolacją pozostałych.

Dlaczego nie pozostawia się strumienia jednobitowego DSD? Dlatego, że taki sygnał nie nadaje się do dalszego przekształcania. Nie można zamienić barwy dźwięku, zmienić głośności, nie można zrobić nic, co robi się w studio nagraniowym, Żeby DSD nadawało się do obróbki trzeba z niego zrobić coś innego, nadającego się do przetworzenia np. sygnał analogowy. Na DSD nie można wykonać nawet najprostszej czynności jaką jest zmiana głośności. Jeśli wartość poszczególnych sampli PCM pomnożymy przez np. 2 lub 1/2 to zmienimy głośność sygnału, dla DSD nawet to jest niewykonalne.

Jak już to zostało wspomniane, żaden bit strumienia 1-bit bitstream nie odzwierciedla wielkości sygnału, dopiero średnia z pewnej ilości bitów daje informację o sygnale. DSD ma częstotliwość kilku MHz i z tego wynika, że do wyliczenia faktycznej wartości sygnału trzeba wziąć kilkaset pojedynczych bitów.

Ilustracje pokazujące sygnał DSD są mylące. Zazwyczaj na jeden okres sinusoidy na rysunku wypada kilka czy kilkanaście impulsów, faktycznie powinno być kilkaset/kilka tysięcy.

Mimo szybkości współczesnych mikroprocesorów i pojemności nośników danych, szybciej można przekształcać zapis z niższym samplowaniem, ponadto łatwiej i szybciej można zapisywać i odczytywać mniejsze ilości danych.

Przetwornik A/D sigma delta nie ma filtra antyaliasingowego. Na wejściu przetwornika jest tylko wzmacniacz różnicowy. Filtr znajdziemy na wyjściu modulatora przed decymatorem. Brak filtra antyaliasingowego jest zaletą, bo właśnie ten filtr jest dużym problemem przetworników PCM. Z kolei w przetworniku D/A sigma delta, jak to już zostało powiedzine, filtr na wyjściu jest bardzo prosty, łagodny, pracujący na bardzo wysokiej częstotliwości i przez to nie mający żadnego wpływu na jakość dźwięku. Z kolei stromy filtr D/A PCM, który pracuje na częstotliwości bardzo bliskiej zakresowi użytecznemu musi być bardzo stromy i ma negatywny wpływ na liniowość sygnału.

Żeby ominąć problem filtra antyaliasingowego trzeba stosować wysokie samplowanie. Najprostszym sposobem na to jest wykorzystanie przetwornika sigma delta. Zapis dźwięku najczęściej jest w standardzie PCM 44,1 kHz lub 48 kHz i tu również, żeby obejść problem filtra do odtwarzania tak zapisanej muzyki najprościej użyć przetwornika sigma delta. Poza tym wykonanie drabinki rezystorowej przetwornika PCM jest trudne i kosztowne. Jednak najważniejszym problemem przetworników PCM są strome filtry.

Od tych kilku luźnych uwag na temat konwerterów warto przejść do poważnych i profesjonalnych opracowań, których w sieci jest bardzo dużo. Jeżeli ktoś chciałby się czegoś więcej dowiedzieć powinien czytać materiały przygotowane przez firmy zajmujące się wytwarzaniem przetworników i profesjonalistów, a raczej szerokim łukiem omijać magazyny audio i fora internetowe.

sobota, 6 maja 2017

Słownik pojęć audiofilskich: ciepły dźwięk

Dźwięk z marketingowego punktu widzenia musi być jakiś, bo w przeciwnym razie nie byłoby o czym mówić. Niestety kiedy jest o czym mówić, jest jakiś problem z jakością. Jeżeli przykładowo dźwięk jest ciepły, nie jest naturalny. Brzmienie mające określone cechy jest zniekształcone w taki właśnie sposób.

Dźwięk ciepły wziął się nie z tego, jak brzmi ale dlatego, że lampowe radia w drewnianych skrzynkach z magicznym okiem potrafiły się całkiem mocno rozgrzać. Odbiorniki lampowe na fale długie i średnie grały bez wysokich tonów a kiedy ich brzmienie skojarzono z temperaturą lamp i obudów powstało określenie "ciepły dźwięk".

Ciepły dźwięk nie oznacza nic pozytywnego, ale niedostatki transmisji radiowej AM na falach długich, średnich i krótkich. Obecnie za dźwięk ciepły generalnie uznaje się taki z nieco wycofanym zakresem wysokich częstotliwości. Czy takie brzmienie może być uznane za ładne czy nie jest rzeczą gustu. Jednak sprzęt wysokiej klasy nie powinien uwypuklać lub tłumić żadnego zakresu, gdyż polega to na zniekształceniu barwy.

Kiedy ogląda się stare przedwojenne czarno-białe amerykańskie filmy słychać w nich dźwięk ciepły, naśladujący brzmienie odbiornika lampowego AM. Kto wpadła na pomysł, żeby ścieżka audio brzmiała tak jak radio na długich nie wiadomo, ale to był pomysł zły.

Dobra jakość charakteryzuje się przede wszystkim precyzją i brakiem zniekształceń. Ciepły dźwięk to zaprzeczenie ich obu. Precyzja oznacza czyste wysokie tony, których dźwięk ciepły w sensie radia lampowego nie ma w ogóle. Natomiast brak zniekształceń obejmuje także, a może przede wszystkim niezaburzoną barwę.

Współcześnie nie istnieje dobrej jakości sprzęt grający ciepło. Elektronika charakteryzuje się całkowitym brakiem jakiegokolwiek brzmienia, wyjąwszy jakieś wadliwe konstrukcje, zwłaszcza amatorskie. Natomiast wszyscy opisują brzmienia, które faktycznie nie istnieją. Siła sugestii i skutek prania mózgu przez marketingowców w ciągu ostatniego półwiecza.

Ciepły dźwięk można rozpatrywać w dwóch aspektach: realnym i wyobrażeniowym. Realność dźwięku ciepłego polega na tym, że tak on został zrealizowany przez osobę, która wykonała nagranie. Natomiast wyobrażanie sobie, że sprzęt audio o dobrej jakości wpływa na dźwięk ocieplając go czy cokolwiek innego nie ma sensu.

Dźwięk ciepły istnieje rzeczywiście na ścieżkach dźwiękowych starych filmów, starych płytach itp. i nie znoszę go. Zdarzają się realizacje, które można określić jako ciepłe, w sensie albumów muzycznych, ale najczęściej nie jest to spowodowane rzeczywistym zamiarem realizatora, a brakiem kalibracji toru odsłuchowego.

Jeżeli realizator posługiwał się systemem monitorującym, który uwypuklał wysokie tony, to w konsekwencji jego praca będzie mieć wycofany ten zakres. W studio wszystko brzmiało dobrze, ale odbiorca mający inny odsłuch, bardziej liniowy, odczuje braki. Takich błędów realizacyjnych jest bardzo dużo. W latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych mało które studio było sprawdzane pod kątem wyrównania pasma, pogłosu itp. Także w późniejszych latach kalibrowane były raczej droższe studia. Lepsze magnetofony i dobra taśma dawały poprawny dźwięk, te gorsze miały tendencję do "ocieplania" czyli był problem z wysokimi tonami i więcej zniekształceń. Obecnie, kiedy wykonanie pomiarów nie stanowi problemu nawet dla amatorów większość realizatorów wie, co robi. Wyjątkiem są ci, którzy pracują w komercyjnych rozgłośniach radiowych i TV. Także jakość sprzętu do nagrywania nie stanowi problemu. Najprostsza karta muzyczna w komputerze gwarantuje parametry, które są nieosiągalne nawet przez najlepsze magnetofony analogowe.

W sumie okazuje się, że audiofilizm jest hobby żałosnym. Osobie rozpisującej się o jakimś kablu, który ocieplił dźwięk można tylko współczuć.