poniedziałek, 28 stycznia 2019

Wspomnień czar cz.2

Sentymenty sentymentami, ale Loudness War nie poddaje się sentymentom. Kolejne wznowienia cyfrowe padają ofiarą dźwiękowców, którzy kupują coraz to nowe zabawki do robienia głośno i koniecznie chcą z nich zrobić użytek. Wobec tego opcją, która wydaje się nie mieć alternatywy jest winyl.

Więc kupujemy wydania winylowe płyt, które już mamy w wersjach cyfrowych, bo wydaje się nam, że dynamika została spłaszczona lub nawet wiemy to dokładnie bo sprawdziliśmy, że mamy wydanie z DR8, wcześniejsze wydania miały DR 12 natomiast po winylu spodziewamy się, że dźwięk będzie taki jak powinien być i taki jak był kiedyś. Trzeba przyznać, że czasem strasznie korci, żeby mieć takie "prawdziwie" grające płyty.

Problem w tym, że sprawdzenie DR winyla jest trudne, jeśli w ogóle możliwe. Trzaski i zakłócenia na płycie zawyżają wskazania DR. Pozostaje sprawdzenie na słuch. A to się powinno zrobić w ten sposób, że zgrywa się płytę analogową do komputera, wybiera stosowny utwór, normalizuje głośność odtwarzania i oczywiście normalizuje się też głośność odtwarzania porównywanej wersji cyfrowej. Dopiero w ten sposób możemy odtworzyć obie wersje, zdigitalizowaną analogową i cyfrową, z identyczną głośnością i porównać.

Co się okazuje po takich porównaniach? Przede wszystkim to, że bardzo często oczekujemy zbyt wiele. I to nie tylko oczekujemy zbyt wiele od wydań takich czy innych, ale przede wszystkim od własnego słuchu. O słuchu można powiedzieć dużo, ale nie to akurat, że jest precyzyjnym narzędziem, które może niezawodnie służyć do oceny jakości.

Żeby sens tego posta nie umknął, powtórzę: trzeba zrobić porównanie według opisanej metody. Można też, a nawet zdecydowanie warto, zrobić normalizację głośności i posłuchać kilku wersji, takich mniej i bardziej skompresowanych pod względem dunamiki.

I na koniec warto wspomnieć, że krytyczny odsłuch jest możliwy w dobrych warunkach, a to oznacza adaptację akustyki pomieszczenia, w którym się słucha. Jeśli ktoś nie zrobił sobie adaptacji akustyki, musi użyć jakichś dobrych, czyli zrównoważonych pod względem barwy, słuchawek. Dobre słuchawki nie muszą być drogie.

Kiedy się zrobi takie porównanie zakupionych płyt, które miały zapewnić powrót do przeszłości, patrzy się trochę inaczej na pewne sprawy. Ale trzeba spróbować samemu, na słowo się nie uwierzy. Dlatego nie rozwodzę się nad własnymi spostrzeżeniami, ale namawiam do samodzielnych działań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz