środa, 31 lipca 2019

Dodatek do posta "Rozpraszać czy pochłaniać"

Napisałem swego czasu taki oto post.   Było to już jakiś czas temu. Nie bardzo dawno i nie w odległej galaktyce, ale jednak. Okazuje się, że nie tylko ja zwróciłem uwagę na pewne dość charakterystyczne zjawisko, bo zrobił to także Ethan Winer. Mianowicie można sobie przeczytać jego post na fb, który znajduje się tutaj.

Żeby było ciekawiej, to Ethan Winer jest jedną z nielicznych osób, która orientuje się w całej tej chucpie audio-voodoo, a ponadto jest osobą, od której dowiedziałem się bardzo wielu rzeczy. Dlatego warto się tą osobą zainteresować poważnie o ile jesteśmy na orbicie audio i jakości dźwięku, ale tej realnej, którą można zmierzyć, która istnieje, a nie jakichś fantasmagorii.

Wracając do dyfuzorów zawieszanych nie tam, gdzie trzeba i w ogóle nie tam, gdzie trzeba...

Dyfuzory wiesza się nie tam, gdzie trzeba czyli na przedniej ścianie, za kolumnami w miejscu, w którym nie mają racji bytu. To po pierwsze. Po drugie, dyfuzory wiesza się nie tam, gdzie trzeba czyli w pomieszczeniach, które są do tego za małe.

Ale jakiż jest pożytek z dyfuzora na bocznej ścianie, skoro go nie będzie widać na zdjęciu? W jaki sposób zdobyć uznanie, zyskać prestiż i roztoczyć aurę tajemniczości? Dyfuzory są dość, echem, tajemnicze, przynajmniej dla niektórych...

Świat audio-voodoo rządzi się swoimi prawami. Nieważne jak co gra, ważne jak to wygląda i jakie robi wrażenie. I wobec tego wiesza się te dyfuzory w ogóle i w ogóle niepotrzebnie i nie w tym miejscu, gdzie by się na coś mogły przydać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz