czwartek, 2 kwietnia 2020

W którym momencie zaczyna się marketing

W którym miejscu zaczyna się marketing jeśli chodzi o sprzęt audio? Często już na etapie nadawania nazwy firmie oferującej sprzęt. Nazwa ma coś nabywcy sugerować, oczywiście to coś nie ma z rzeczywistością wiele, jeśli cokolwiek, wspólnego. Jednak nabywca może swobodnie budować skojarzenia i czasem to czyni.

Mając przed sobą spis nazw firm sprzedających sprzęt widać, że niemało z nich ma bardzo fantazyjne i wiele obiecujące nazwy. Czegoś podobnego nie znajdziemy w innych branżach.Czy ktoś zna producenta proszku do prania lub kosiarek do trawy, żeby się nazywali poszukiwaczami jakichś ezoterycznych rozwiązań lub też, że to jest laboratorium badawcze nad praniem lub koszeniem?

Fantazyjne nazwy są spotykane tylko w branży spożywczej. Ale częściej dotyczą nazw produktów niż producentów. Fantazyjnie nazwanych deserów i przeróżnych słodkości znamy wiele. Ale i tu nie ma jakichś odniesień do poszukiwania jakichś fantastycznych, ezoterycznych i paranormalnych rozwiązań w cukierniczych laboratoriach. Wydaje się, że znają tam granicę niedorzeczności. A w branży audio taka granica w ogóle nie istnieje, bo przecież od prawie pół wieku trwają spory o brzmienie kabla takiego czy innego.

Rynek sprzętu audio jest naprawdę specyficzny. Rządzi się dziwnymi regułami. Ale i klient też jest tutaj dość wyjątkowy. Przecież potrafi się wykłócać do upadłego, że wymiana bezpiecznika robi taką czy jakąś inną różnicę.

Sprzedaje się to, co klient chce kupić i w taki sposób, jak on tego oczekuje. A że się sprzedaje iluzje, to już inna sprawa. Problem polega na tym ile nabywca płaci za sprzęt, a ile kosztują go złudzenia.

Zresztą widział kto te laboratoria badające ezoteryczne właściwości, w których się poszukuje jakiegoś paranormalnego dźwięku?

Z dźwiękiem jest inaczej niż ze słodyczami. Są ludzie, którzy słyszą coś, czego inni nie usłyszą. Z wiekiem słuch się pogarsza, cichych dźwięków się nie słyszy, zanikają wysokie tony, nękają przeróżne schorzenia. Ale te rzeczy można sprawdzić, problem w tym, że się ich nie sprawdza. W świecie audio wszystko się bierze na słowo. Ktoś powiedział czy napisał, że słyszy i wszyscy mu wierzą. Wierzą, że usłyszał wpływ bezpiecznika na brzmienie i też kabla cyfrowego.

Ze słodkościami jest inaczej. Tu już się nic nie naściemnia. Można zważyć, zmierzyć, sprawdzić skład itd. Na słowo nikt nie uwierzy. Masz rzecz przed sobą i możesz ją zbadać. A jak sprawdzisz co kto słyszy? Możesz uwierzyć w to, co on mówi, że słyszy. Ale nie sprawdzisz, bo on ci na to nie pozwoli. Możesz sprawdzić co sam słyszysz i co słyszą inni, którzy poddadzą się testom. I nikt nie usłyszy wpływu na brzmienie bezpiecznika czy kabla cyfrowego. Ale ktoś inny nie podda się testom i będzie twierdził, że słyszy.

I stąd i dla takich ludzi, którzy wierzą na słowo, bez weryfikowania czegokolwiek są tworzone firmy zajmujące się poszukiwaniami ezoterycznych i paranormalnych właściwości dźwięku. A marketing zaczyna się nawet jeszcze zanim powstanie firma oferująca sprzęt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz