Ryszard Sygitowicz wydał swego czasu płytę "Bez Grawitacji". Ktoś, kto skojarzył sobie autora z zespołem, w którym wcześniej grał, spodziewał się chyba innej muzyki. Przynajmniej prowadzący blog był trochę zaskoczony. Jednak muzyką my się tu nie zajmujemy, raczej realizacją dźwięku.
Tym razem za przykład posłuży drugi utwór z pierwszej strony.
Widzimy, że hi-hat, a właściwie to chodzi o automat perkusyjny, na rysunku zaznaczony "A" i "B", został podcięty do około 5 kHz. W pewnym wieku, czyli po pięćdziesiątce czy raczej przed sześćdziesiątką, "A" się już nie słyszy, natomiast słyszy się jeszcze "B". Dzieje się tak dlatego, że "A" jest w ogóle cichszy niż "B", a poza tym "B" jest głośniejszy trochę niżej.
Ta płyta pokazuje, że czasem przydatna jest regulacja barwy. Mianowicie jeśli się doda trochę wysokich tonów, tak co najmniej 6 dB, to słychać bez problemu także "A". Jednak jednocześnie okazuje się, że dodając wysokich tonów mamy więcej nie tylko to, co słabo słyszymy, ale również to, co dobrze słyszymy. Wzmacniacz autora bloga zaczyna dodawać wysokich tonów tak od 3 kHz, a chodziłoby o danie głośniej od 5 kHz. Wobec tego korektor graficzny byłby tu lepszy.
Ale o czym my tu mówimy. Normalny świat jest taki, że ludzie zastanawiają się czy płyta brzmi lepiej, bo została wytłoczona na tradycyjnej prasie, czy też injection molded. Wypada dodać, że pewna znana osoba z audiofilskiej branży, która wypowiada się o tych wtryskiwanych płytach ma 78 lat. Według wzoru na górną granicę słyszenia wychodzi, że będąc w tym wieku można usłyszeć co najwyżej 8 kHz. Jednak przy 8 kHz będzie już bardzo duży spadek czułości słuchu i dobrze można usłyszeć częstotliwości trochę niższe, 6 najwyżej 7 kHz. Ale i tak ktoś musiałby być bardzo ostrożny i unikać przeróżnych hałasów.
Co ktoś może powiedzieć o jakości winyla słysząc 6 czy 7 kHz? Wydaje się jednak, że jest przekonany, że wszystko świetnie słyszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz