Ludzie mają czasem ciekawe pomysły. Ktoś wpadł na pomysł, żeby tuningować kolumny używając do tego patyka. Może nie dokładnie patyka, ale listewki. Takiej listewki:
Pomysł jest, moim zdaniem, absurdalny.
Kolumny, które zostały poddane temu patykowemu tuningowi są polskiej produkcji, mają charakterystyczne pierścienie i trzy stówy w nazwie. Warto się domyśleć o jakie kolumny chodzi (i obejrzeć film o tym "tuningu"). Już teraz jednak trzeba powiedzieć wyraźnie, że poprawianie producenta zazwyczaj nie ma sensu, a w tym konkretnym przypadku sensu nie ma ze względu na metodę.
Jeśli chodzi o tuning w ogóle, to zamiast coś poprawiać, lepiej jest od razu kupić produkt trochę droższy i mieć spokój. Inwestuje się wtedy w coś droższego, ale to tańsze, które być może uda się poprawić, a raczej się nie uda, staje się tak samo drogie lub droższe, jak się doliczy czas.
Producent tych tuningowanych kolumn robi też takie, które mają usztywnienia w obudowie i zamiast głośnika tubowego zwyczajny kopułkowy. Bez tuningu dostaje się to, co po tuningu, a nawet lepsze.
Ale te tuningowane kolumny usztywnień obudowy nie mają. Proszę jednak zwrócić uwagę, że producent korzysta z komory bezechowej i rzeczone kolumny w nich pomierzył. Owszem, własnej komory już nie ma, bo się spaliła bodaj 12 lat temu, ale niedaleko jest uniwersytet, który ma. I skoro kolumna została pomierzona, to producent może powiedzieć: zrobiliśmy tak, jak to sobie założyliśmy.
Czy brak usztywnień obudowy stanowi jakiś problem? Niekoniecznie. W tym konkretnym przypadku nie stanowi. Wiele osób miało kiedyś podobne kolumny, które też nie miały usztywnień, a poza tym były zrobione z cieńszej płyty, no i grały ok. Nikomu żadne rezonanse obudowy nie przeszkadzały, nikt nawet nie wiedział, że takie w ogóle są. Tzn. jak ktoś się interesował tematem, to wiedział, ale i tak ważniejsze było to, żeby w ogóle mieć.
Taka kolumna bez usztywnień działa trochę inaczej niż z nimi, ale w tym konkretnym przypadku to nie stanowi żadnego problemu, jak mi się wydaje. Jest duża, więc te ewentualne rezonanse, o ile jakieś są, będą mieć niskie częstotliwości. Jeżeli wypadną na zakres pracy otworów, to w ogóle będą niezauważalne. W praktyce bas będzie trochę głośniejszy i tyle. Jakąś różnicę można by ewentualnie usłyszeć, może ktoś ma faktycznie tak dobry słuch, ale tylko w pomieszczeniu z bardzo dobrą adaptacją akustyki i tylko w bezpośrednim porównaniu A/B. W zwykłym pokoju i przy zwykłym słuchaniu nie ma żadnych na to szans.
Teraz już o tym tuningu. Z jakimi rezonansami ma ten patyk walczyć? I jaka jest różnica? Oczywiście z filmu się tego nie dowiemy. Stukanie w skrzynkę obudowy nic nie mówi. Za to taki patyk może pogorszyć właściwości obudowy, a nie poprawić.
Autor bloga ostukał tą listewkę ze zdjęcia. I ona daje dźwięk o spodziewanej wysokości, który bierze się z jej długości i szybkości rozchodzenia się dźwięku w drewnie. Bardziej jednak czuje się drgania w palcach, niż je słyszy. Listewka nie jest sztywna, a przede wszystkim drewno nie nadaje się do robienia usztywnień. Jeśli już usztywniać obudowę, to tak, jak to robią producenci w wyższych modelach kolumn.
Tu by wypadało wrzucić kilka zdjęć, ale Czytelnik musi sobie je sam wyszukać, bo mogą mieć prawa do reguł akwizycji. A poza tym byłoby to reklamą. W każdym razie usztywnienia robi się zazwyczaj z materiału, który ma wymagane właściwości tłumienia drgań, a poza tym te usztywnienia są duże i solidne. Autorowi kojarzą się z użebrowaniem skrzydła. Przykładowo pewien producent dał do małej kolumny (monitor) naprawdę solidne usztywnienia wzdłuż i w poprzek. Taka kolumna jest naprawdę solidna, co też widać w pomiarach (wykres wodospadowy). Ale i dość droga. Normalnie daje się usztywnienia tylko "w poprzek". Co w porównaniu do takich porządnych usztywnień daje listewka?
Skrzypce są zbudowane w ten sposób, że mają tzw. duszę. Ta dusza to jest nieduży kołek, który łączy płytę górną z dolną. A zadaniem tego kołka jest (uwaga uwaga!) przenoszenie drgań z płyty na płytę. Z góry na dół i na odwrót. W ten sposób otrzymuje się lepsze pudło rezonansowe, skrzypce grają głośniej i piękniej.
Jest taki film dokumentalny, który pokazuje pewną znaną skrzypaczkę. I jest w nim właśnie mowa o tym, że ona ma lutnika, bardzo już sędziwego, który opiekuje się jej skrzypcami, no i właśnie także poprawia ustawienie tej duszy, aby lepiej brzmiały. Skrzypaczka komentuje to w ten sposób, że ona nie wie, jak ten lutnik to robi, ale robi.
W odniesieniu do kolumn, to taka listewka przenosi drgania z frontu ta tylną ściankę i na odwrót, ale są jeszcze boki obudowy, natomiast sama listewka może się odkształcać, drgać i rezonować, co ma w swej naturze. Jak się stuknie w taką obudowę z wklejonymi listewkami, to ona będzie się wydawać sztywniejsza, ale tylko wtedy, jak się stuknie we fronty. Ale jak się stuknie w boki, to nic się nie zmieni. W najlepszym razie, bo może być gorzej.
Obudowa jest całością. Połączenie przodu i tyłu coś zmienia, ale nie wiadomo w jaki sposób. Nie wiadomo czy na korzyść, czy nie. To by trzeba sprawdzić wykonując pomiary, w komorze bezechowej najlepiej.
Nasi krajowi producenci produkują też kolumny z bardzo solidnymi obudowami i porządnymi usztywnieniami. Po co zawracać sobie głowę wklejaniem listewek, które nie wiadomo jak wpływają na dźwięk, zamiast kupić coś zrobionego profesjonalnie? Ja nie twierdzę, że omawiana kolumna jest nieprofesjonalnie zrobiona. Bez usztywnień jest zrobiona, ale profesjonalnie. Profesjonalnie zrobione będą też droższe kolumny z usztywnieniami. Nieprofesjonalny jest tuning.
Jeśli chodzi w ogóle o to jak sztywna musi być kolumna, to zamknięta powinna być solidniejsza niż taka z otworem. Zawsze chodzi o masę układu drgającego czyli membrana i cewka, ale ważnym czynnikiem jest też ciśnienie, jakie powstaje wewnątrz obudowy. I tu w obudowie z otworem to ciśnienie będzie mniejsze, chociaż tak proste to też nie jest.
A jeżeli to wszystko nie przekonuje, to proszę się zastanowić dlaczego żaden producent nie daje patyków do swoich kolumn? Gdyby to był taki świetny pomysł, to wszyscy by tak robili. A może nie robią, bo nikt na to nie wpadł? A przecież tam pracują ludzie z głową na karku. Na pewno na to wpadli pięćdziesiąt lat temu, jak nie dawniej tylko, że już wtedy musiało się okazać, że to nic nie daje. Ile to by producentów kosztowało? To są groszowe sprawy jeśli chodzi o materiał, montaż itd., a jakiż to by był zysk w osiągach i jakości. To naprawdę nic nie daje chyba, że ktoś chce mieć kolumny à la skrzypce.